Półtora miesiąca temu mój tata trafił do szpitala z niepoddającym się leczeniu kaszlem i słabymi wynikami krwi (bardzo wysokie CRP, OB). Zrobiono bronchoskopię, jednak przesłane próbki nie były możliwe do zdiagnozowania.
Tomograf wskazywał już na guz płuca prawego. Tato dostał skierowanie do lekarza od klatki piersiowej w centrum onkologii.
Tam zlecono PET. Wyniki następujące:
" W prawym płucu bezpowietrznym obszar (ku górze sięgający przyczepu 5 prawego żebra do kręgosłupa) z ogniskiem około 51x47x51 i SUV 24,7. W segmencie 2P guzek 4 mm bez metabolizmu, a w lewym płucu (segment 6L)8 mm o SUV 0,7. Węzły chłonne w śródpiersiu górnym po stronie prawej 7 mm o SUV 2,1 za żyłą główną górną 8 mm o SUV 2,0, do przodu od rozwidlenia tchawicy 10 mm o SUV 2,5. Podostrogowo 18 mm o SUV 4,4 oraz we wnęce prawego płuca 17 mm o SUV 4,2.
Układ kostny: nierównomierny metabolizm w jamie szpikowej prawej kości udowej o SUV do 2,8 - do dalszej oceny.
Tato niestety ma spore dolegliwości bólowe jeśli chodzi o nogi. Generalnie ból określa "boli od pasa w dół". Ostatnio z bólu budzi się w nocy. Praktycznie ciągle jest na ketonalu. Za kilka dni idzie do szpitala na biopsję węzłów i płuca. Lekarz wstępnie ocenił, że guz jest zbyt duży by go operować w pierwszej kolejności. Po dokładnym rozpoznaniu ma być dobrana chemia.
Bardzo martwią mnie te bóle nóg bo widzę, że w tej chwili jest to ważna sprawa. Jak można zdiagnozować czy faktycznie ten szpik jest już zajęty? Tato bardzo wypiera swoją chorobę. Dodam, że jest czynnym alkoholikiem i nie zawsze konsekwentnie przyjmuje leki. Chcę mu pomóc by zrozumiał swoją chorobę i współpracował z lekarzami i rodziną.
Proszę o radę co do zaawansowania jego choroby i pomoc.
Witaj
Mój Tato miał podobne objawy kaszel potem ból nóg i biodra, kiepskie wyniki krwi Stan pogarszał sie z dnia na dzień a leczenie można rozpocząć dopiero wtedy gdy lekarze wiedzą dokładnie z czym mają doczynienia.U mojego Taty doszło do złamania kości szyjki udowej przestał chodzić, zdarzył przyjąć tylko paliatywna radioterapie.
Zrobiono bronchoskopię, jednak przesłane próbki nie były możliwe do zdiagnozowania.
Zdarza się, że nie trafi lekarz w miejsce, które jest chorobowo zmienione i wynik jest wtedy nieadekwatny do badań obrazowych.
Niestety płuca wyglądają na toczący się proces nowotworowy, węzły mogą być również zajęte nowotworowo, proces jest rozległy więc operacyjnie nie jest możliwe usunięcie wszystkiego a tylko operacja radykalna ma jakiś sens.
Majax napisał/a:
Układ kostny: nierównomierny metabolizm w jamie szpikowej prawej kości udowej o SUV do 2,8 - do dalszej oceny.
Tu ciężko określić czy to przerzuty czy inny powód, trzeba to dalej zdiagnozować, czyli przydałaby się scyntygrafia.
Majax napisał/a:
Tato niestety ma spore dolegliwości bólowe
Powodem bólu u taty są zmiany, które przytoczyłam wyżej, coś dzieje się złego w kośćcu więc tatę dlatego boli.
Majax napisał/a:
Za kilka dni idzie do szpitala na biopsję węzłów i płuca.
Prawidłowo, bo bez wyniku histopatologicznego nie wiadomo z czym tato ma do czynienia a bez tego nie da się podjąć dalszych kroków. Chemioterapia musi być odpowiednio dobrana, jeśli byłyby przerzuty do kośćca możliwa jest również radioterapia, która te bóle taty by złagodziła.
Majax napisał/a:
Jak można zdiagnozować czy faktycznie ten szpik jest już zajęty?
Pierwsze pobranie materiału z płuc i zobaczymy co wyjdzie a tutaj nie szpik może być zajęty a przerzuty do kości i jak pisałam wyżej po wynikach hist.pat. scyntygrafia kości.
Jeśli z płuc będą wyniki jaki to nowotwór, zrobicie scyntygrafię i okaże się, że to przerzut to jest to jedna choroba.
Ponieważ tato odczuwa silne bóle a trochę to wszystko jeszcze potrwa zanim będzie znana końcowa diagnoza to może umów tatę do Poradni Leczenia bólu, ustalą jakieś odpowiednie leki żeby nie bolało.
Jeżeli choroba będzie rozsiana to będzie to leczenie paliatywne a jak paliatywne to będziecie mogli korzystać z pomocy hospicjum domowego.
Bardzo dziękuję za informacje. Niestety potwierdzają się moje obawy o zaawansowanie choroby. Dopilnuję by tata zgłosił wszystkie dolegliwości lekarzowi na oddziale. Jest jeszcze coś o co chcę zapytać. Tata od jakiegoś czasu strasznie się poci ale tylko w nocy. Mama mówi, że wygląda jakby wyszedł z wanny - dosłownie. Czy jest to związane z chorobą? Czy można jakoś zaradzić?
Właśnie nocne poty są jednym z objawów raka płuc i zwykle ma charakter napadowy, niezależnie od tego, kiedy wystąpi.
Majax napisał/a:
Czy można jakoś zaradzić?
W tym wypadku ciężko przeciwdziałać ponieważ nie można całkowicie usunąć przyczyny pocenia. Można tylko poprawić komfort wietrząc, zmieniając pościel i ubranie na suche itd może jakieś zioła? ale to po konsultacji z lekarzem.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
To mamy dokładnie tak samo:((((( Albo mu zimno (chodzi przesadnie ciepło ubrany) albo poci się niesamowicie w nocy.
[ Dodano: 2017-05-04, 22:48 ]
Powiedzcie, jak rozmawiać z kimś kto wypiera wszelkie informacje o chorobie? Ja zdaję sobie sprawę, że w pierwszym etapie każdy może tak mieć i ma do tego prawo. Tato potrafi do mnie dzwonić i 10 razy czytać wypis ze szpitala "że tam o raku nie ma mowy". Staram się subtelnie ale tłumaczyć, że np. naciek to też zmiana nowotworowa itp. Tato dużo planuje, nawet to, że w przyszłym miesiącu jeszcze koledze pomoże na budowie (właśnie się umówił). Proszę by przed leczeniem (chemią) zebrał trochę sił, odpoczął. Gdyby nie silny ból nóg nie byłoby o czym rozmawiać. A że traci apetyt i chudnie - to żaden powód do troski. Taki ma charakter i nastawienie. Obawiam się, że po przyjęciu diagnozy może odmówić leczenia w ogóle. Tato ma w zwyczaju "wiedzieć więcej" niż wszyscy lekarze no i córka.
Powiedzcie, jak rozmawiać z kimś kto wypiera wszelkie informacje o chorobie?
Myślę że nic na siłę. Etap wyparcia jest u każdego kto spotyka się z taką diagnozą. On już wie tylko nie może się z tym pogodzić i szuka czegokolwiek co zaprzeczyłoby faktom. Stąd te telefony - on ciągle ma nadzieję że usłyszy -"tak masz rację nie ma tam mowy o raku".
Majax napisał/a:
Tato dużo planuje
Daj mu planować, on czuje się narazie dobrze i wydaje mu się że tak zostanie. Od planowania się nie zmęczy a jak będzie z realizacją tych planów to się okaże. To widocznie jego sposób na oswojenie się z chorobą.
Majax napisał/a:
Obawiam się, że po przyjęciu diagnozy może odmówić leczenia w ogóle.
Tego nie wiesz. Jeżeli ma taki charakter to może podejmie bez słowa walkę a jeżeli zdecyduje inaczej to pozostanie wam tylko zaakceptować jego decyzję. Tak też może być.
Majax napisał/a:
Tato ma w zwyczaju "wiedzieć więcej" niż wszyscy lekarze no i córka.
Hmmm. taka postawa u taty nie jest taka rzadka jak myślisz - no cóż mężczyźni... Trzymaj się.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Jego zachowanie będzie się zmieniało.U nas było tak ze Tata był bardzo zły nic mu nie pasowało,miał pretensje że lekarze nic nie robią,niestety na wynik histopatologiczny się czeka i dopiero kiedy go mamy można wdrożyć leczenie a stan może pogarszać się z dnia na dzień,mówię o naszym przypadku bo mój Tatuś od momentu diagnozy żył 40 dni.
Macie rację. Wszystko w swoim czasie. Nie można przecież oczekiwać od chorego, że nagle zmieni mu się charakter i podejście do życia. Dzięki wielkie:))))
[ Dodano: 2017-05-06, 14:51 ]
No i mamy taką sytuację, że tato łączy leki typu (ketonal, traumal, opokan) z alkoholem. Starałam się spokojnie porozmawiać z nim, że nie wolno w ten sposób działać. Tak jak myślałam, tata póki co uważa, że jedno i drugie mu pomaga, więc nie odstawi niczego. Mama załamana, bo widzi, że tata po alkoholu kaszle dużo więcej i powiedziała mi wprost, że on w nocy może się udusić. Co ja mogę? Przez całe życie tato nikogo nie słuchał i teraz też nie ma zamiaru. Wiem, że to jego decyzja, ale uwierzcie, że rodzinie strasznie ciężko w takiej sytuacji. Ja się boję, że coś mu się stanie zanim w ogóle zacznie właściwe leczenie......
Ech ci faceci, najlepiej utopić smutki w alkoholu.
Bo to lek na wszystko :(
A dla Ciebie niełatwa sytuacja...
Trzymaj się jakoś, mam nadzieję, że się opamięta.
_________________ Już razem: 30.05.2016, 07.11.2018.
Zawsze ze mną !
Majax,
Rozumiem, że jest Ci z tym ciężko bo tato chory i dodatkowo jeszcze się sam podtruwa alkoholem, no i oczywiście leki + alkohol niedobra to opcja. Niestety tato jest dorosły, walką nic nie zmienicie w tacie bo to On sam musi chcieć i zrozumieć i podjąć decyzje. Jeżeli wybiera taką drogę to po pierwsze może w tej chwili bać się okrutnie a alkohol pomaga Mu się uspokoić i zapomnieć. Po drugie jak dojdzie leczenie to może tato zrozumie swój błąd i zacznie leczenie bez alkoholu albo nigdy tego nie zaakceptuje i alkohol będzie dla Niego wybawieniem.
Ten alkohol to w tej chwili na raka taty nie ma większego znaczenia ale wraz z lekami może różnie się skończyć. Z drugiej strony, człowiek, który pił całe życie i teraz dostał informacje, że ma raka to będzie tacie bardzo trudno bo odstawienie alkoholu może Go mocno rozchwiać emocjonalnie.
Daj na razie tacie wybór i tak nie wywalczysz niczego, daj tacie samemu wybrać czy chce leczenia czy chce się wykańczać sam.
Może ciężkie słowa ale czasami nie ma wyjścia i trzeba zaakceptować decyzje chorego, nawet jak wybiera najgorszą z możliwych dróg.
Bardzo dziękuję Wam za wsparcie. To dla mnie ważne. Od dziś tata w szpitalu więc na kilka dni trzeźwy. Ja sobie zdaję sprawę, że w tej sytuacji już nic nie jest łatwe. Tak po ludzku, emocje czasem biorą górę.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum