Zmienia, jesli nie wszystko, to bardzo wiele. Oslawione uderzenia goraca, to wg mnie pikus w porownaniu z bezsennoscia, placzliwoscia, zmiennoscia nastrojow, mniejsza wydajnoscia intelektualna, a na dluzsza mete - osteoporoza, kolataniami serca itd.
Sa dni, kiedy czuje sie gorzej. Musze sie wtedy polozyc w ciagu dnia lub isc spac troche wczesniej. Denerwuje mnie, ze nie do konca wiem, co powoduje taki stan; czy to ciagle jeszcze skutki przebytego leczenia czy menopauza. Czy walczyc z tym i wymagac od siebie wiecej, czy odpuscic, odpoczac.
Wspomagam sie hormonami. Ba, nie wyobrazam sobie zycia bez nich. Wlasnie dzisiaj bylam na kontroli, doktor pozwolil mi zwiekszyc dawke do dwoch doz.
Wlasciwie, to troche menopauze ignoruje. Powinnam chyba diete wzgogacic w wapno (chociaz wlasciwie i tak jadam teraz zdrowo), ale troche udaje, ze mnie to nie dotyczy. Chce nadal byc mloda, wesola, a tutaj co? z 38 skoczylam do 50?
Najgorzej jest chyba ze skora. Zrobila sie cienka jak papierek. Wzielam dawke witamin i selenu na poprawe stanu wlosow i skory - wlosy sa teraz super, ale skora nadal jak nie moja, i pewnie juz taka pozostanie.
Umiem cieszyc sie zyciem i jestem wdzieczna losowi. Tylko czasami zal, tych kilku lat mlodosci...
Mam tak samo - menopauza po chemioterapii, choć jestem o dziesięć lat starsza, jest to cholernie uciążliwe. Za kilka lat i tak by się zaczęło, no ale przyszło wcześniej. I ja tez nie wiem czy to, co mi dokucza to jeszcze skutki leczenia, czy też może przekwitania. Nie dość, że wciąż odczuwam skutki uboczne chemio i radioterapii w obrębie głowy i gardła, to jeszcze to (!) Byłam teraz u ginekologa. W Polsce. Odwiedziłam moją dawną lekarkę. Okazało się, że ma raka piersi i też przeszła chemioterapię i ogólnie jest zdołowana. No to sobie pogadałyśmy . W każdym razie powiedziała mi, że badanie poziomu hormonów w tej chwili nic nam nie da i że jej zdaniem miesiączka może mi jeszcze wrócić (po półtora roku?) no i żebym łykała preparaty ziołowe, sojowe najlepiej, a jak okres nie wróci i soja nie pomoże, to się zastanowimy. Kupiłam soję plus wit. A plus E. Na razie gorąco wali we mnie jak waliło, nie śpię, jak widać po porze, o której piszę, też kładę się w dzień, a czesem dwie godziny po przebudzeniu rano słaniam się z nóg, nastroje miewam nieciekawe, ale wierzę, że to w końcu minie. Ostatnio zaczęły mnie boleć jajniki. Jak dawniej, kiedy miesiączkowałam. To normalne w czasie menopauzy, czy nie?
Zoi,
nie mam zielonego pojecia, bo.. jajnikow nie mam Wiec nic mi nie wroci.
A co do hormonow. Nie wyobrazam sobie zycia bez nich, doslownie. Nie wyobrazam sobie, ze mialabym zyc z tymi wszystkimi objawami, ktore spadly na mnie nagle, doslownie z dnia na dzien. Domyslam sie, ze gdy kobieta wchodzi naturalnie w okres okolomenopauzalny, nastepuje powolne "wylaczanie" jajnikow i objawy pojawiaja sie stopniowo (a moze sie myle?). Mnie dopadly nagle, dwa miesiace po operacji; bylam oczywiscie na to przygotowana, ale ze bedzie to wygladalo wlasnie tak, nie mialam zielonego pojecia.
Moze ktos poda jakis ciekawy link dot. menopauzy, poza tymi, ktore mozna wygooglowac na pierwszym mijescu. Bardzo malo informacji znajduje.
Zoi, objawy ktore opisujesz to menopauza w czystej formie. Nie wiem, czy fitohormony sa w stanie zniwelowac jej skutki. Moja starsza siostra, przeciwniczka wszelkiej chemii, weszla w klimakterium bardzo wczesnie - w wieku 39 lat miala pierwsze objawy. Nie brala nic, za to pila mleko sojowe, jadla serki sojowe i sama soje w ilosciach hurtowych Jej pomagalo. Na cialo. Na glowe nie
A ja ciągle swoje - hormonom "nie!". Nie zależy mi na tym, żeby wróciła mi miesiączka, skoro i tak niebawem ją stracę bezpowrotnie, a tak by po hormonach było. Miałabym ją znowu. Dobrze mi bez niej i wcale za nią nie tęsknię. Rozmnażać się już nie będę. Mój czas minął, choć żałuję teraz, że nie zdecydowałam się na więcej dzieci. Moja ginekolog doradziła mi fitohormony, soja plus wit. A i E. Łykam codziennie. Magnez też, bez związku z menopauzą, ale mam ciągłe niedobory. I jakby lepiej mi. Uderzenia gorąca są mniej dotkliwe, rzadsze, choć nadal mnie dopadają. Źle sypiam ostatnio, ale to raczej sprawka stresów. Na stawy jem galaretki. Nie wiem czy pomagają. Raz jest lepiej, raz gorzej. Mam huśtawki nastroju, wpadam to w euforię, to w dołki. Zaburzenia hormonalne z całą pewnością się do tego przyczyniają, ale nie przeceniałabym aż tak bardzo menopauzy. Problem jest bardziej skomplikowany, o czym nam wiadomo. Ściskam mocno. Ania, a gdzie ty mieszkasz, jeśli wolno spytać. Jeżeli nie chcesz, to nie odpowiadaj. Przepraszam, jeśli jestem zbyt wścibska.
Zoi ja będę za kilka miesięcy 50 urodziny. Przez długie lata radziłam sobie bez hormonów. Małam jeszcze taki bonus że po usunięciu trzonu macicy nie miesiączkowałam do wielu lat ale wiedziałam że będę przekwitać normalnie. no i zaczęło sie jakieś dwa lata temu. na hormony zdecydowałam się tego lata. pomogły niemal z dnia na dzień. teraz mam wrażenie że mogłabym dawkę zwiększyć ale jeszcze nie proszę o więcej. już po pierwszym miesiącu brania tabletek humor mi się poprawił, zdolnośc koncentracji znacznie się poprawiła, uderzenia gorąca zniknęły zupełnie i parę drobnych dolegliwości o których głupio pisać też poszły w niepamięć. Biorę minimalna dawkę estrogenów i na ten czas pomagają. Bałam się hormonów chyba niepotrzebnie.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Jogi, a nie tyjesz od tego? Moja kuzynka strasznie przytyła po tabletkach hormonalnych. W końcu je odstawiła i ma się chyba dobrze, tak w każdym razie utrzymuje. Może ja niepotrzebnie się boję, ale moja lekarka powiedziała, że nie potrzeba, przynajmniej na razie, bo tę menopauzę to wywołała u mnie gwałtownie chemioterapia i że może wszystko się unormuje. W tym wieku to ja nie sądzę. Fakt, że przyszło to raptownie, ale trudno. Co za różnica. A do tycia to ja mam od jakiegoś czasu skłonności i tak. Znowu zrobiłam się okrągła, kurcze. Nie chcę być otyła
zoi po leczeniu schudłam 20 kg. jak wrócił smak to i ochota na jedzenie a zjeść to ja lubię. czasem jest to dla mnie sposobem na odsresowanie. Mimo bólu zębów jem słodkości (takie co się nie kleją do zębów) Przez rok po radio, przy tabletkach branych od kwietnia czy maja przybyło mi 5 kg co z pewnością nie jest skutkiem dostarczania hormonów. Biorę minimalną dawkę ale lekarz mi mówił że skoro nie przytyłam to już przy zwiększonej dawce też nie przytyję. Zawsze odkąd pamiętam miałam nadwagę. Jestem przekonana że moje lepsze samopoczucie fizyczne poprawiło się od tabletek. Moje przekwitanie jest zupełnie naturalne bo wszystko co do tego potrzebne jeszcze mam. Wiadomo że decyzję brać czy nie trzeba dobrze przemyśleć, może skonsultować z kilkoma lekarzami ale też niepotrzebnie cierpieć też nie ma sensu. Te uderzenia gorąca w najmniej odpowiednich momentach to tylko wierzchołek góry lodowej.
Moja sąsiadka ma młodszego od siebie męża i jej zazdrośc spadła proporcjonalnie do ilości dostarczanych hormonów. Autentycznie wypiękniała i jest dużo spokojniejsza, pełna werwy i humoru.
_________________ Antoine de Saint-Exupéry
Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, kiedy nasze skrzydła zapominają, jak latać
Te uderzenia gorąca w najmniej odpowiednich momentach to tylko wierzchołek góry lodowej.
wlasnie. Mi najbardziej przeszkadzaly: bezsennosc, stany lekowe i placzliwosc. Hormony uporaly sie ze wszystkim z dnia na dzien.
jogi45, moge podac podobny przyklad. Moja znajoma wreszie przestala byc skrzywiona baba, kasajaca zlosciwie i na oslep
zoi, moj lekarz powiedzial cos takiego - nie smialbym pani polecac hormonow, a gdy go poinformowalam, ze jednak sie zdecydowalam i biore, uslyszalam - na pani miejscu zrobilbym to samo. I jak to nazwac? Asekuranctwem? (prosze mojego dra nie osadzac, on dziala w troche innej rzeczywistosci, takze prawnej). Jak napisala Jogi, chyba dobrze poznac zdanie innych lekarzy.
Od hormonów się NIE TYJE!!!!!!!Moja mama bierze je w końskich dawkach od 50 roku życia-obecnie mniej bo ma już 70kę.Nawet 10 dkg nie przytyła-wystarczy jeść tyle samo co przed rozpoczęciem kuracji.Jedyny ich skutek uboczny jeśli chodzi o wagę to duży apetyt.
_________________ carcinoma planoepitheliale spinocellulare keratodes G2.Nie samym rakiem człowiek żyje...Dla walczących życie ma smak,którego reszta nie pozna.Cytat prawie dosłowny.
Potwierdzam, nie tyje sie od hormonow, tyje sie od menopauzy. U mnie nawet apetytu nie zwiekszaja.
Jogi, jakie hormony bierzesz? Ja przymierzam sie do zmiany, estreva w zelu prowokuje u mnie tradzik, a dokladniej megatradzik.
Moja menopauza ma się kwitnąco. Rozumie się samo przez się, że w takim razie - ja nie.
Estreva skutecznie łagodzi wybuchy gorąca, bezsenność i emocjonalne rozbicie - trzy najbardziej uciążliwe skutki menopauzy. Ale od jakiegoś czasu wkradła się w moje życie - starość Tak to nazywam na użytek rodzinny. Bolą mnie na zmianę: kości, stawy, mięśnie. Onkolog zlecił dwa rezonansy - porakowy i w kierunku dyskopatii, oba nic nie wykazały - a potem przekazał mnie w ręce ... reumatologa. Jeszcze nie poszłam, radziłam się przyjaciółki reumatolożki, jej zdaniem skoro wyniki krwi nie wykazują stanu zapalnego, moje bólowe dolegliwości, to raczej efekt..... menopauzy. Kółeczko zatoczyłam
Czasem dopada mnie wielki żal. Nie z powodu utraconej kobiecości, jak by mogło się zdawać, oj nie. Stanę do walki z każdym kto uważa, że kobieta bez macicy jest niepełnowartościowa. Ostatnio na rodzinnej imprezie tłumaczyłam pewnej kobiecie, że wycięcie macicy wcale nie powoduje automatycznie końca pożycia małżeńskiego. Trzeba stosować lubrykanty, próbować dopasować się.... A jak się chce, można znaleźć też i dobre strony - odpada strach o niechcianą ciążę. Tak to uświadamiałam kuzynkę męża, trochę przerażoną moja otwartością
Ale odbiegłam od tematu.
Żal mi czasu, który ulotnił się w niebyt. Jak utracona energia. Miałam przed sobą około 10 lat młodości. No niby nadal jestem młoda :P ale dzisiaj już wiem, że sił mi nie starczy na wszystkie moje zamierzenia, że muszą inaczej tymi siłami gospodarować. Chcę pędzić jak przed chorobą, robić milion rzeczy, kończyć dzień z myślą - ależ było super. I gdy tak pogonię jak dawniej przez dwa albo trzy dni, dopada mnie kryzys, ból wszystkiego i wszędzie. Starość...
Ale wiecie co - najbardziej mi żal, że pewnie bieganie będę musiała zamienić na ... chodzenie z kijkami. Ależ to będzie obciach
Żartuję, czyli nie jest tak źle. Ale jednak mi żal.
Aniaha, co u ciebie? Lepiej?
Mnie te uderzenia gorąca zdecydowanie zelżały. W ciągu dnia już rzadko mnie dopadają, jeszcze tylko nocą męczą, ale da się wytrzymać. Bez hormonów. ;)Ze stawami też jakby lepiej. Myślę, że to chyba bardziej był skutek chemioterapii niż menopauzy. Ja ciągle swoje. Uparta jestem
A poza tym szykuję się do powrotu do ojczyzny. Wiosną, jak wyniki badań kontrolnych będą dobre oczywiście, co zakładam z góry. Nie może być inaczej, a badania zrobię w połowie lutego. W tym moim europejskim raju źle się porobiło. Kryzys jak diabli i niepokoje społeczne coraz większe, niestety. A jak tam w cieplejszych rejonach globu? Zakładam, że w porządku. Pozdrawiam. Zoi
[ Dodano: 2011-01-11, 22:49 ]
Wiesz, coś jeszcze przyszło mi do głowy, a propos utraconej kobiecości. Mój rak dopadł mnie z drugiej strony, ale na skutek leczenia (co do tego nie mam wątpliwości) moje libido spadło niemalże do zera. I nie ma to żadnego związku z macicą. Aczkolwiek z chemioterapią i menopauzą niewątpliwie. No ale w życiu jest tyle innych wspaniałych, pięknych i fascynujących rzeczy. Najważniejsze by chciało się żyć!
Zoi,
Znam Twoje zdanie na temat HTZ i szanuję je.
Ale jednocześnie przyznaję, że dzięki hormonom nie muszę szukać
zoi napisał/a:
innych wspaniałych, pięknych i fascynujących rzeczy
bo to co mam jest wystarczająco kolorowe
U mnie wsz ok. Kryzys w Afryce odczuwalny jest cały czas, niezależnie od światowej koniunktury, ale ja na siłę szukam powodów do radości. Ten żal o ktorym wcześniej pisałam spowodowany jest swiadomością, że sił trochę mniej i nie wszystko zdołam zrobić co bym chciała. Ale cóż to właściwie wspólnego z rakiem? W sumie niewiele Ot, przemijanie i tyle
Z Ciebie też jest optymistka. Badania będą dobre. A powrót do kraju może zaowocuje książką? No i pozostanie Ci wspaniałe miejsce do wypadów urlopowych. Trzeba w życiu mieć miejsce, do którego się tęskni. Wiem co mówie
Tutaj kilka słów wklejam o nietrzymaniu moczu, autorstwa naszej Poli
Inkontynencja - nietrzymanie moczu i stolca
Problemy z nietrzymaniem moczu i stolca są jednymi z najbardziej nieprzyjemnych objawów po przebyciu leczenia onkologicznego. Ludzie często wstydzą się o nich wspominać.
Problemy mogą pojawić się u leczonych na raka pęcherza moczowego, prostaty, odbytnicy, jelita grubego, jajnika, szyjki macicy i innych.
Po niektórych operacjach chirurgicznych chorzy nie mają żadnej kontroli, po innych skazani są na częste wizyty w łazience.
Pomoc:
- informuj swojego lekarza o wszelkich zmianach i problemach i dowiaduj się o leki, które mogą ci pomóc (do najczęściej stosowanych należy loperamid). Pamiętaj, leczenie farmakologiczne musi być stosowane według zaleceń specjalisty!
- zmień przyzwyczajenia dietetyczne - przy biegunkach lub zaparciach modyfikacja diety w znacznym stopniu zmniejsza nasilenie objawów
- stosuj ćwiczenia Kegla - http://pl.wikipedia.org/wiki/Ćwiczenia_Kegla
A u mnie dobrze, dziękuję. Rok po zakończeniu leczenia jestem, niedługą idę na kontrolę, robię markery. Nadal posiłkuję się HTZ, dokuczają mi jelita i nadal muszę bardzo uważać na to co jem. Jak sobie pofolguję, to potem cierpię. I tak dwa kilo w górę, dwa kilo w dół. Już pewnie zostanę taka żylasta
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum