Witam,
Chce sie wypowiedziec i prosic o rade na tym forum gdyz wiem ze mi doradzicie.
Nie chodzi tu o moja mame lecz o mame mojego chlopaka.
Miala nowotwor jajnikow. Chemioterapia i operacja przeszla dobrze, bylo dobrze. Lecz teraz dowiedziala sie ze ma przerzuty. Nie wiem na co ma przerzuty bo nie chce sie pytac, nie chce naciskac bo wiem ze to trudne.
Trudno mi jest na niego patrzec, patrzec jak zawalil mu sie swiat i byc bezradna.
Mowilam ze moze na mnie zawsze liczyc, proboje dac mu oparcie w sobie. On widzi ze sie martwie ale nie powiedzialam mu ze martwie sie o niego i jego mame. Martwie sie, chociaz nie potrafie sobie wyobrazic jaki to bol, a moze nie chce?
Mowi ze dojdzie do siebie ale ja nie potrafie w to uwierzyc.
Co moge zrobic by pomoc? W jaki sposob pocieszyc?
Tak bardzo mi zle gdy patrze jak on cierpi...
Czy to dla jego mamy koniec? Jak dlugo jeszcze...?
AnneRose moja mama też choruje na nowotwór jajnika, mój mąż na nowotwór jądra z przerzutami i mogę tylko napisać, czego ja bym oczekiwała i czego mi czasami brakuje: potrzebuje wysłuchania, wysłuchania z płaczem i wykrzyczeniem, ale potrzebuję też gdy mogę z kimś widzieć jasną drogę, planować i móc żyć normalnie a nie na codzień myśleć, że może jutra takiego jak wczoraj nie będzie.
Jesteście w ciężkiej sytuacji, ale prawdą jest to , że tylko optymizm i nadzieja może Wam pomóc. Pytasz jak mu pomóc? pozwól mu na szczerość, na płacz i wściekłość, ale gdy tego nie będzie potrzebował, nie możesz pokazywać mu na codzień jak bardzo się martwisz. Pokazuj uśmiechniętą twarz z napisem " pomogę Tobie i Twojej mamie w tej walce"
Bądźcie pewni, że zwyciężycie. Najgorsze są pytania " ile jeszcze jej zostało". Nikt tego nie wie, lepiej planujcie jaki jutro będzie fajny dzień.
Pozdrawiam Was serdecznie.
Rozmawiać, nie bać się mówić o chorobie, nie uciekać: pytać, troszczyć się.
Ja mam takie doświadczenia. Pozdrawiam i życzę dużo siły w walce z chorobą!!!!
AnneRose,
zgadzam się z moimi przedmówczyniami. Cieszcie się każdą chwilą, na ból i rozpacz przyjdzie jeszcze czas, nie pytaj ile Wam go zostało tylko zastanów się co zrobić aby wykorzystać te chwile w pełni. Jestem świeżo po śmierci mojego TATUSIA i powiem Ci jedno ... rozmawiajcie, rozmawiajcie i jeszcze raz rozmawiajcie o wszystkim o codzienności, o sprawach ważnych i mniej ważnych, o lękach, o bólu, poprostu o wszystkim to jest Wasz testament, który zostanie po bliskiej osobie. Takie doświadczenie pozwoli Wam spojrzeć na życie inaczej a jakie wyciągniecie z tego wnioski, to już Wasza sprawa. Mam nadzieje, że macie jeszcze przed sobą sporo czasu aby cieszyć się sobą i to jest, w tej chwili najważniejsze, uwierz mi ....
Powodzenia.
Dziewczyny, dziekuje za wasze rady.
Wczoraj powiedzialam mu ze sie o niego i jego mame martwie, ze jest dla mnie szczesciem i ze jestem z nimi w tych trudnych chwilach, itd..
On bardzo to docenil wiec chyba chce rozmawiac o tym.
Pomaga mu rozmowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum