W pierwszych słowach witam serdecznie forumowiczów.
Czytuję forum od kilku tygodni, właściwie od chwili kiedy internista wystawił mi skierowanie do chirurga.
Jako człowiek z gruntu ciekawski, chciałam poznać temat z którym może przyjdzie mi się zmierzyć.
Koło trzech miesięcy wstecz zaczął mi się robić guzek koło ucha, rósł sobie, więc kiedy uporałam się z innymi (poważne zwyrodnienia stawów) problemami udałam się do internisty, ten powiedział "nie mam pojęcia co to jest" i wystawił skierowanie do chirurga.
Jako że w końcówce tamtego roku tenże chirurg usuwał mi pozostałość po torbieli spod pachy i znamię na goleni (histopatologicznie zbadane, wszystko ok), to się zarejestrowałam, odczekałam miesiąc na termin i trafiłam do niego w tamtą środę.
Od razu posłał mnie na usg, wiadomo na cito to by szybko to płatne, zrobiłam wczoraj.
Kazał od razu bez terminu przyjść z wynikiem, poszłam.
Na moje pytanie co to może być powiedział "może być wszystko" i wystawił skierowanie do laryngologa.
W tej samej rejestracji jak powiedziałam o co chodzi, miła pani rejestratorka wepchnęła mnie na ten sam dzień do kolejki do laryngologa.
Pan doktor popatrzył w usg, pomacał guzek koło ucha, od środka jamy ustnej pomacał śliniankę podżuchwową i wystawił bez zbędnego tłumaczenia skierowanie do szpitala z napisem Pilne.
Także ze stwierdzeniem że może to być wszystko.
Na moje pytanie co z biopsją, powiedział że nie widzi potrzeby i można ciąć bez.
To opis mojego USG.
"Tarczyca niepowiększona, o jednorodnym , normoechogenicznym miąższu.
Ślinianki podżuchwowe i przyuszne symetryczne, dość małe o wyraźnych hiperechogenicznych przegrodach międzyzrazikowych, pozapalne?
W obu śliniankach po stronie lewej znaleziono hipoechogeniczne lite ogniska:
w przyusznicy o wielkości 24x10 mm, w śliniance podżuchwowej 22x8mm, z mniejszym tkankowym przepływem dopplerowskim niż w otaczającym prawidłowym miąższu. Znaleziono węzły chłonne podbródkowe po stronie lewej: 11x5 mm, po prawej 10x5 mm, 11x6 mm, w prawej przyusznicy dwa po śr. ok 8mm.
Naczynia szyjne nie zmienione."
Stąd moja obecność tutaj, bo czuje się jak dziecko we mgle.
Jak w przypadku stawów, endoprotez, zwyrodnień nawet nie zadawałabym pytań bo od dzieciństwa stykam się z tym tematem osobiście cały czas, tak w przypadku guzów, ślinianek..
Nie wiem nic i czuję się po prostu wystraszona. I w kompletnej niewiedzy.
Czy po takim usg rzeczywiście są powody do paniki i myślenia iż to TO najgorsze, czy raczej podejść na spokojnie (nie wiem czy się da) i założyć iż niekoniecznie musi być bardzo źle.
Największym problemem dla mnie w tej chwili jest to, że zdanie "może być wszystko" nie daje mi żadnego obrazu sytuacji i czego się mogę spodziewać,
a jako stały bywalec oddziałów szpitalnych tak po prostu wolę wiedzieć na co się mogę przygotowywać.
I dlaczego bez biopsji?
Postanowiłam udać się jeszcze w czwartek na prywatną konsultację laryngologiczną - prywatnie bo szybko i do lekarza który ma bardzo dobre opinie w leczeniu.
Myślę że druga opinia lekarska nie jest niczym złym.
Czy mam racje chcąc się wreszcie dowiedzieć co to może być i jak ma przebiegać leczenie operacyjne?
I ostatnie pytanie. Który szpital w Krakowie wybrać. A raczej w którym jest dobry oddział otolaryngologiczny.
Czy po takim usg rzeczywiście są powody do paniki i myślenia iż to TO najgorsze, czy raczej podejść na spokojnie (nie wiem czy się da) i założyć iż niekoniecznie musi być bardzo źle.
Paniki nie ma, ale niestety póki nie wytniesz nie będzie wiadomo na pewno co to jest. W tych rejonach zwykle rozwijają się nowotwory łagodne, ale oczywiście przez USG (a tym bardziej palpacyjnie) nie da się rozróżnić.
Co robić? Jeśli lekarz nie daje Ci skierowania na biopsję a jesteś w stanie wydać około 200 PLN, zrób ją prywatnie, uspokoisz się i będzie wiadomo więcej. Tak nawiasem: trochę się dziwię, że nie dał Ci skierowania na biopsję, bo mimo wszystko jest standardem przy tego typu rzeczach.
Tak czy siak, trzeba ciąć. Ale nie panikuj, wiele przemawia, że to jest zmiana łagodna (choćby niepowiększone węzły chłonne).
Ciekawe jest też to, że masz dwa ogniska, w bardzo bardzo ogromnej większości nowotwory ślinianek występują pojedynczo. No ale własnie, możemy sobie gdybać, póki nie będzie hist-pat tylko to nam zostaje.
Powtórzę: paniki nie ma, ale operacja jest niezbędna.
Moim zdaniem operowac trzeba.Im szybcej tym lepiej.Biopsja bywa zwodnicza i jedynie moze byc powodem przesuniecia w czasie koniecznej operacji.Jesli chodzi o szpital w ktorym dobrze zrobic operacje,to napisz na pw do Gazdy.Swoja zakladke ma w Hyde Parku -Gazda.
Naprawde warto,bo nasz Gazda jest z Twojego rejomu.
Ja opisalam przebieg leczenia mojego brata.Chorowal na raka slinianek.
Pozdrawiam
co prawda sama zmagam sie teraz z problemem bardzo poważnym mojej córki aleeeee
sama przeżyłam guz na śliniance- po biopsji guz na śliniance nowotwór nie złośliwy-
szybko rozpoznany , dość szybko wycięty i nie powrócił od 6 lat.
To nie musi być coś poważnego , ale oczywiście może .
moim zdaniem biopsja powinna być. Pozdrawiam i polecam pilnie walczyć o swoje zdrowie.
Dziękuję wam za porady.
Odbyłam nie jedną, a dwie konsultacje. Z lekarzem ze szpitala wojskowego, on również uważa że bez biopsji może się odbyć, wypisał skierowanie do siebie na oddział do ustalenia terminu operacji.
Oraz drugą w Poradni Onkologicznej na Garncarskiej, gdzie pan doktor wyraził opinię że nie posiadają laryngologa, ale.. zbadał, oglądnął wynik USG i wypisał skierowanie na biopsje (termin 10 październik), potem z wynikiem do niego. Ale do operacji poleca i tak szpital wojskowy. Powiedział również, podobnie jak pan doktor ze szpitala wojskowego iż na jego doświadczenie to zapewne jest guz mieszany, ale kto wie. Co to dokładnie jest okaże się po wynikach badania histopatologicznego.
Jedno jest pewne. Trzeba guza wyciąć. Drugiego na śliniance podżuchwowej by nie ruszał.
Ekhm... Mylisz się w zupełności. Odbyłaś jedną konsultację. W sprawach laryngologicznych na Garncarskiej decydują "specjaliści" ze szpitala wojskowego. Z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że poziom ich kwalifikacji jest żenująco niski. Miałem to nieszczęście, że profesor z wojskowego postawił mi błędną diagnozę, w wyniku której zostałem poddany ciężkiej, lecz nietrafionej radioterapii, potem przy wznowie i pobraniu wycinka z guza 3,5x3 cm wojskowi "fachowcy" pobierając wycinek 1x1 cm nie trafili w guz, a następnie tenże jakże wielce przekonujący lekarz wojskowy pogratulował mi, że jestem zdrowy - mimo niedoczulicy połowy twarzy. Nie jestem jedyną osobą na tym forum, która jest ofiarą beztroskich błędów profesora. A właściwie mogę być w tym momencie jedyną... Tarnowianka niedawno od nas odeszła... Napisałem wyraźnie - jedź do Gliwic. W moim przypadku Garncarska wspierana przez lekarzy wojskowych nie podjęła ani jednej prawidłowej kluczowej decyzji.
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
Pan doktor który mnie dziś przyjmował nie był laryngologiem. Laryngolog z tego co mi wiadome udziela konsultacji tylko we wtorki, a pan doktor dzisiejszy powiedział że oni własnego nie posiadają. Zarejestrowałam się na dole w poradni w okienku "pierwsza wizyta" i trafiłam do pokoju w którym przyjmował onkolog zajmujący się nowotworami głowy i szyi (nie wiem czy mogę tu podawać nazwisko). Chciałam żeby mnie właśnie skonsultował ktoś o takiej specjalizacji, niekoniecznie właśnie otolaryngolog, ale ktoś kto ma do czynienia z guzami wszelkiej maści umiejscowionymi w tym obrębie.
A biopsja i tak zapewne da jakąś odpowiedź.
Przyznam że trochę mnie Twój stanowczy post Gazdo zaniepokoił, bo szpital wojskowy, zwłaszcza oddział otolaryngologiczny ma dobre opnie.
Czy do Gliwic można pojechać "w ciemno", tak samo jak do poradni na Garncarskiej i zostanie się przyjętym na konsultacje, czy trzeba się umówić?
Umów się wcześniej do Gliwic telefonicznie. Skierowanie nie jest potrzebne. A dobrej opinii szpitala wojskowego nie rozumiem, tak jak nie rozumiem, jak można nie trafić w guza o dużej średnicy widocznego pod endoskopem. Nie rozumiem też, jak można bezczelnie patrzeć w twarz pacjentowi u którego widać wyraźne objawy wznowy i naciekania/uciskania guza na nerw trójdzielny, gratulować mu, i twierdzić, że jest zdrowy. Na pytanie zaś "panie profesorze, a jaki ja miałem w końcu nowotwór, bo hispat wykazał nosogardła, a pan kazał leczyć gardło środkowe", profesor odpowiada: "oczywiście że gardło środkowe, a w nosie ma pan stan zapalny, bo z gardła do nosa się nie przerzuca". Nie twierdzę, że popełniane są tam same błędy. Ale akurat ja znam kilka takich błędów, w tym również takich, które skończyły się tragicznie. Poza tym największe odszkodowanie w historii polskiej medycyny zapłacono za błąd profesora, który jest lekarzem w szpitalu wojskowym, i konsultantem na Garncarskiej. Jeśli pragniesz poznać więcej szczegółów - zapraszam na prv. A moderatorów poproszę chyba o posprzątanie wątku, bo zdaje się, że dyskutujemy nie na temat...
_________________ Każdy ma swoje walety i zady
THINK BEFORE YOU SAY SOMETHING STUPID
No i widzisz Gazdo!
Pytaja na forum o rade,a gdy ja otrzymaja,to nie czytaja ze zrozumieniem.Ja tez do Silki pisalam na pw.Pozdrawiam Cie Gazdo bardzo serdecznie
No i widzisz Gazdo!
Pytaja na forum o rade,a gdy ja otrzymaja,to nie czytaja ze zrozumieniem.Ja tez do Silki pisalam na pw.Pozdrawiam Cie Gazdo bardzo serdecznie
Droga sarenko, czytam ze zrozumieniem. Nie wczytuję się zaś aż tak dokładnie we wszystkie przypadki na forum, to i nie miałam pojęcia o tym jak bardzo błędną diagnozę postawiono Gazdzie i kto to uczynił. O radę poprosiłam, otrzymałam, natomiast o "specjalistach" czy też specjalistach z Gancarskiej i szpitala wojskowego dowiedziałam się wczoraj już po fakcie, czyli po wizycie na Garncarskiej, do wizyty gdzie zachęcała mnie własna mama której tam uratowano pierś, a już miała skierowanie na wycięcie sporej części co okazało się zupełnie niepotrzebną diagnozą i zbyt wczesną bo dało się wyleczyć to w mniej inwazyjny sposób.
Jestem z Krakowa, do czynienia ze szpitalami mam dużo, ale z zupełnie innymi oddziałami i też mogę doradzić, lub odradzić na podstawie własnych doświadczeń i doświadczeń moich bliskich, oraz znajomych gdzie warto iść, a gdzie lepiej omijać szerokim łukiem. Mimo iż wiem, że ocena taka może czasami być bardzo krzywdząca, bo to że mnie, czy kogoś spotkało tam coś złego/błędnego nie oznacza, że i powtórzy się to kolejny raz. Są różni lekarze, na tych samych oddziałach i czasami nie należy skreślać wszystkich.
Przypuszczam że zarówno szpital wojskowy w tym otolaryngolodzy którzy tam pracują nie są tylko "specjalistami", ale specjalistami, jak i lekarze z Garncarskiej pomogli wielu ludziom. Tak jak i zapewne wielu nie pomogli, bo już pomóc nie mogli, albo popełnili błąd. Nie istnieją szpitale i oddziały cudotwórców i tylko te wyjątkowe, gdzie nie stawia się błędnych diagnoz.
Dziękuję za radę, przyjęłam do wiadomości ostrzeżenie, mam to wszystko na uwadze, nie jest łatwo podejmować decyzje kiedy czas pogania, a człowiek ma różne, sprzeczne informacje, zdrowie i życie jedno i wie że kiedy pójdzie pod nóż, to operacji cofnąć się nie da. Dlatego konsultuję, zbieram to do kupki i w tej chwili zostały mi Gliwice z czego zamierzam skorzystać.
Termin operacji w Szpitalu Wojskowym na 31 października.
Mając tyle czasu do operacji postanowiłam jeszcze podrążyć temat swoich guzów i doczekałam się terminu biopsji, którą wykonano CO w Krakowie.
Dzisiaj wyniki odebrałam i byłam od razu na wizycie. Oto one.
"Rozpoznanie: nowotwory niezłośliwe dużych gruczołów ślinowych.
USG +BAC
Ślinianki obustronnie pomniejszone, hyperechogeniczne, przebudowane włókniście. W obrębie lewej ślinianki przyusznej widoczny hypoechogeniczny obszar o wym 25x12mm - może odpowiadać ogniskowemu naciekowi zapalnemu, do różnicowania z węzłami chłonnymi. Podobne zmiany widoczne są w śliniance podżuchwowej lewej śr. do 20 mm oraz obu śliniankach po stronie prawej śr.do 10 mm. Obustronnie na szyi i wzdłuż naczyń nie uwidoczniono powiększonych węzłów chłonnych. Tarczyca prawidłowa.
Wn. Obraz USG może odpowiadać chorobie Sjorgena. Wykonano BAC z hypoechogenicznego obszaru ślinianki przyusznej lewej nr. 835c, oraz ślinianki podżuchwowej lewej 836c."
Teraz wyniki BAC
"835C - Treść białkowo-krwista oraz liczne rozproszkowane komórki szeregu limfoidalnego bez cech atypii jądrowej oraz nieliczne skupienia zrazików ślinianki surowiczej.
836c - Rozmazy zawierają dość monomorficzną populację komórek szeregu limfoidalnego, bez cech atypii jądrowej.
W celu jednoznacznego wykluczenia rozrostu układu chłonnego do rozważenia pobranie materiału drogą BAC i zabezpieczenie w stosownym medium(PBS) w celu wykonania badania immunofenotypowego w cytometrii przpływowej."
Pan doktor przyjmujący mnie dziś wypisał skierowanie na kolejny BAC by potwierdzić, albo wykluczyć ten rozrost (?). Zapytany przeze mnie co z tym guzem koło ucha którego usunięcie sugerowało kilku lekarzy w tym jego kolega, powiedział że wedle jego wiedzy (na tabliczce z nazwiskiem napis rezydent, czyli wciąż lekarz nabywający doświadczenie) to się leczy lekami, a nie wycina. Wszystko dobrze, prawie się ucieszyłam, bo kto się pcha dobrowolnie pod skalpel, ale.. nie potrafił mi odpowiedzieć na pytanie co z bólem który mi towarzyszy prawie non stop od miesiąca i chwilowym uczuciem jakby część policzka była nie moja.
Ciesze się że na biopsji nie wyszedł złośliwy gad, ale też nie do końca jest to wykluczone (coś czytałam o chłoniaku, wiem że na wyrost). I dlatego znów proszę o poradę, w tym wypadku kogoś z grona lekarskiego.
Na kolejną biopsję oczywiście się udam, ale co dalej? Guz boli, chwilami jego okolice (ucho, przewód słuchowy, policzek, skroń) bolą jakby ktoś wbijał w nie gwoździe, ból i bardzo nieprzyjemne odczucie promieniuje od niego w kierunku tego drugiego guza na ś. podżuchwowej, kilka razy miałam uczucie jakby część policzka zdrętwiała i była jak nie moja. Może to na wyrost, może przesadzam, ale mam wrażenie że naciska na jakiś nerw. Ból nie jest złudzeniem, tak jak i drętwienie. Nie mam zwyczaju zbytnio pieścić się z sobą, do bólu jestem "przyzwyczajona" (zmiany zwyrodnieniowe biodra od urodzenia, ciężki wypadek samochodowy i sporo obrażeń po nim i ich następstwa), ale chwilami mam ochotę urwać sobie głowę tak boli. Boje się też jakiegoś uszkodzenia nerwu.
Czy szukać pomocy u jakiegoś specjalisty, jak tak to jakiego? Czy u otoloryngologa nadal skoro to ślinianka? Naciskać na podanie jakiś leków przeciwzapalnych by sprawdzić czy zmiany zaczną się zmniejszać, czy też wyciąć to koło ucha bo sprawia ból i coraz większe problemy?
I czy nowotwór złośliwy został wykluczony całkowicie?
Z góry dziękuję za jakąkolwiek podpowiedź.
Serdecznie pozdrawiam
[ Dodano: 2012-09-21, 17:11 ]
A i jeszcze dodam (nie mogę znaleźć "guziczka" z napisem edycja postu), że nie mam żadnych objawów wskazujących na chorobę Sjorgena. Żadnych problemów z brakiem łez i nawilżania oka, nie choruję na zapalenia spojówek, nie brakuje mi śliny (mimo takich guzów na śliniankach), ostatnio mam wręcz wrażenie że w chwilach kiedy czuję w nich kłucie i ból śliny jest więcej. Błona śluzowa w jamie ustnej nie wysycha, nie mam problemów z mówieniem, ani z przełykaniem pokarmów. Brak suchości w nosie, albo gardle, na zapalenia oskrzeli i płuc chorowałam ostatnio w wieku dojrzewania czyli ponad 20 - lat temu. Jedyne co mi pasuje to galopująca próchnica, ale szkliwo zaczęło odpadać "płatami" w czasie pierwszej ciąży, czyli też 20 lat temu (większość zębów wybiłam w wypadku 13 lat temu więc trudno mi powiedzieć co by się działo z zębami do tego czasu).
Suchości pochwy brak, zmiany skórne miewam od lat dziecięcych - jestem alergikiem.
Jestem trzy tygodnie po operacji. Wycięto jeden płat ślinianki z guzem. Udało się nie naruszyć zbytnio nerwu twarzowego, nie czuję tylko 3/4 ucha, okolic cięcia, kawałka policzka, czyli nie jest źle. Rana wygojona pięknie, cięcie zrobione po mistrzowsku, opieka na oddziale rewelacyjna, pierwszy raz spotkałam się z taką serdecznością i życzliwością pielęgniarek, salowych, nawet i lekarzy.
Wynik histopatologiczny częściowy odebrałam wczoraj. Na część drugą mam czekać kolejne dwa, trzy tygodnie.
Opis makroskopowy:
1. 2 fragmenty łącznie 1,2 cm być może utkanie węzła chłonnego
2. guz o wymiarach 3x2,2x1,2 cm
3. 3 drobne fragmenty do 1 cm łącznie
1. Lymhonodulitis reactiva.
2. Przy zgodności z danymi klinicznymi obraz może odpowiadać: Sialadenitis chronica fibrosa.
3. Lymhonodulitis reactiva.
Zalecono badanie dodatkowe IHC (Ki67).
Cóż, pozostaje mi nadal czekać. Niby już wiem że to nie nowotwór ślinianek, ale lekarze nadal widzę że są ostrożni w odpowiadaniu na moje pytania.
Jednak jeśli operacja, a raczej wyniki dadzą odpowiedź co się dzieje, dlaczego i co wreszcie leczyć, nie będę żałowała. Nawet jeśli dolegliwości po operacji nie cofną się szybko (wiem o kilku miesiącach regeneracji nerwów), albo i wcale.
Zadam pytanie choć w sumie nie wiem czy mogę oczekiwać na odpowiedź.
Czy takie węzły mogą wskazywać że jednak poza stanem zapalnym coś się dzieje?
W podanych przez Ciebie wynikach nie ma czegokolwiek, co mogłoby wskazywać na podejrzenie zmian złośliwych.
To oczywiście nie jest jednoznaczne z pewnością co do ich wykluczenia.
Zobaczymy, co będzie w drugiej części wyniku, ale oczywiście jest nadzieja, że może być dobrze.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum