Drodzy,
nie przypuszczałam, a raczej nie dopuszczałam do siebie myśli, że po raz kolejny poproszę na tym Forum o radę. Trzy lata temu u mojego taty zdiagnozowano raka nerki. Po postawionej diagnozie i szybkiej interwencji lekarskiej, wykonano zabieg NSS guza nerki. Od tej pory tato jest pod opieką onkologa: co pół roku robi USG i z wynikami odwiedza poradnię ONKO. Lekarz wizytujący, tak profilaktycznie zajął się również tematem prostaty. Za każdym razem zlecał wykonanie PSA. Wyniki badania były raczej mało stabilne, choć balansowały na granicy normy. Z racji tego, że mamy do czynienia ze starszym panem /tato ma 83 lata/, lekarz twierdził, że nie ma powodów do obaw. Sytuacja zmieniła się, kiedy PSA zaczęło oscylować w granicach 5,98. Onkolog zalecił wizytę u urologa. Urolog popatrzył na wyniki PSA i skierował na badanie TRUS. Niestety, wynik nie wniósł niczego nowego, gdyż nie jest jednoznaczny. Lekarz wykonujący badanie stwierdził, że dalsze postępowanie leży w gestii lekarza kierującego, czy dalej monitorować sprawę czy zostawić w spokoju. Znów wróciliśmy z tematem do urologa. Lekarz popatrzył, powzdychał, coś tam wspomniał o zaawansowanym wieku taty, że nie ma co panikować, leczyć ewentualnie też chyba nie, bo pacjent nie wytrzyma ewentualnych tego skutków. Jedyne zalecenie jakie tato dostał to robienie PSA co trzy miesiące i jego obserwację. Sprawa nie dawała mi spokoju. Postanowiłam zasięgnąć opinii u innego lekarza, tym razem w poradni prywatnej. Ten natychmiast zlecił wykonanie rezonansu magnetycznego, a potem ewentualnie biopsji. W związku z tym mam pytanie co sądzicie o tym, do których zaleceń się zastosować? Tato oczywiście nie odczuwając żadnych dolegliwości jest przeciwny tym badaniom, mówiąc, że już i bez tego dokona kiedyś swojego żywota. Czy warto męczyć starszego człowieka takimi badaniami /fizycznie i finansowo, koszt MRI to około 1 000 zł./, skoro potencjalne leczenie i tak nie będzie możliwe? Proszę doradźcie, co robić?
Poniżej przesyłam wynik TRUS i wyniki PSA.
Z góry serdecznie dziękuję za każdą opinię.
Data badania Wynik badania w ng/ml
07.04.2016 5,19
24.03.2017 5,51
18.09.2017 4,92
11.09.2018 5,98
16.01.2019 5,20
22.02.2019 5,28
31.05.2019 5,93
Witaj,
niestety zamieszczone przez ciebie zdjęcie niewiele wnosi, ponieważ jest małe i nie da sie go powiększyć.Musisz je dodać jako załącznik do postu.
Jeżeli zaś o chorobie taty.
Norma PSA to 5, w waszym przypadku została przekroczona ale nieznacznie.
Co do drugiego badania nie mamy podglądu.
Zazwyczaj przy nowotworze stercza stosuje się naświetlanie, ewentualnie operacyjne usunięcie.
Czy tato jest w tak cięzkim stanie że nie zniósł by radioterapii?
Rezonans magnetyczny na pewno by pomógł, ponieważ sprecyzował by dokładnie czy coś sie dzieje, jakiej jest orietacyjnej wielkości oraz czy wezły sa powiększone, ewentualnie czy są nacieki.
Jeżeli okzało by się żę coś jest, wtedy można zastosować leczenie radykalne i nie tak obciążające organizm.
Jeżeli jednak okazało by się, że zmiany są zaawansowane-przez brak dalszej diagnozy- mozecie mieć do siebie pretensję, że nic nie zrobiliście.
Może warto udać się do innego urologa, na KASĘ CHORYCH, który podejdzie do tematu bardziej realnie?
Wiadomo niestety że nasza służba zdrowia pozostawia wiele do życzenia i leczenia seniorów jest nie rentowne...jednak to tato, walczcie o niego, puki mozecie!
[b]crayzy[/b],
pięknie dziękuję za odpowiedź. Niestety obawiam się, że termin wizyty u urologa w ramach NFZ będzie bardzo odległy, a chyba na czekanie /jeśli dzieje się coś złego/ nie ma dużo czasu. Tak jak pisałam, na chwilę obecną, mamy dwa skrajne podejścia: jedno - nie robić nic tylko obserwować i drugie podjąć kosztowne leczenie w kierunku badań. Oczywiście jeśli jest ono konieczne, to nie ma o czym mówić, trzeba zrobić badania i tyle, pytanie tylko czy jest taka potrzeba ...
Zamieszczam zdjęcie badania TRUS, może ono trochę przybliży stan rzeczy.
Witaj,
W opisie badania jest opis, iż jest podejrzenie procesu rozrostowego-czytaj nowotworu.
Szczęście w nieszczęściu jest takie iż zmiana jest w jednym miejscu, nieunaczyniona.
Teraz decyzja należy do Was.
Zróbcie tak jak podpowiada rozum i serce, tak aby później nie żałować żadnej decyzji.
Pozdrawiam
W opisie badania jest opis, iż jest podejrzenie procesu rozrostowego-czytaj nowotworu.
Szczęście w nieszczęściu jest takie iż zmiana jest w jednym miejscu, nieunaczyniona.
Witaj,
i teraz wszystko jasne. Nie ma co czekać tylko trzeba zrobić MRI.
Anna_Wawa, do przypadku Twojego taty trzeba podejść z wyczuciem. Zdiagnozowana zmiana w gruczole, marker PSA przekraczający normę dla wieku taty, może rodzić obawy.
Ale jedyna podstawą do uznania, że to rak prostaty jest biopsja. Bez jednoznacznej opinii histopatologa, żaden lekarz nie zacznie leczenia w kierunku raka prostaty.
Nawet wykonanie MRI tego nie przesądzi, a może jedynie pomóc w ewentualnej biopsji, bo pomoże celnie trafić igłą biopsyjną w podejrzany obszar prostaty.
Dlatego wcześniej, czy później decyzja o wykonaniu biopsji będzie konieczna. Chyba, że lekarz w porozumieniu z pacjentem uznają, że ze względu na wiek, stan jego zdrowia odłożą to w czasie.
Bardzo wielu mężczyzn w wieku Twojego taty ma rozpoczęte procesy nowotworowe w prostacie, ale to nie rak ich zabije.
Tak było w przypadku mojego ojca. Był pod kontrolą urologa, PSA miał nieznacznie powyżej swojej normy, a odszedł w wieku 85 lat z powodu kardiologicznego.
Oczywiście wybór należy do taty... rodzina winna go wspierać, tłumaczyć, podpowiadać... ale nie zmuszać.
pozdrawiam
Armands
[ Dodano: 2019-07-11, 09:47 ]
w uzupełnieniu
Cytat:
U części chorych możliwe jest zastosowanie jedynie ścisłej obserwacji. Pozwala ona na uniknięcie niepożądanych efektów leczenia u chorych, u których ryzyko postępu choroby jest bardzo niskie. Kwalifikują się do niej przede wszystkim chorzy obciążeni innymi schorzeniami, o krótkim spodziewanym przeżyciu i/lub z nowotworem o niskiej złośliwości. Sposób prowadzenia obserwacji jest uzależniony od przewidywanego celu leczenia. Jeżeli chory w przyszłości miałby kwalifikować się do leczenia radykalnego, stosowana jest tzw. aktywna obserwacja, obejmująca regularną ocenę stężenia PSA, stanu miejscowego w badaniu per rectum oraz okresową ocenę mikroskopową za pomocą powtarzanych biopsji w celu wykluczenia progresji do wyższego stopnia złośliwości. W odniesieniu do chorych, u których nie jest przewidywane radykalne leczenie miejscowe, stosowana jest tzw. postawa wyczekująca, przewidująca paliatywną (mającą na celu złagodzenie objawów choroby) interwencję w momencie wystąpienia dolegliwości związanych z nowotworem.
chyba ściągnęłam Cię myślami . Serdecznie dziękuję za odpowiedź.
Armands napisał/a:
Dlatego wcześniej, czy później decyzja o wykonaniu biopsji będzie konieczna. Chyba, że lekarz w porozumieniu z pacjentem uznają, że ze względu na wiek, stan jego zdrowia odłożą to w czasie.
Prawdę mówiąc duży problem widzę w diagnozowaniu lekarzy, a dokładnie z rozbieżnym podejściu do tematu. Wyczuwam, że lekarz z NFZ-tu jest niechętny podejmowaniu leczenia, w trakcie rozmowy podaje statystyki co do długości życia i sposobu ewentualnego leczenia. Mam wrażenie, że wychodzi z założenia "staremu człowiekowi już niewiele zostało i nie warto podejmować leczenia". Zresztą podobne poglądy wyrażał kiedy tato zgłosił się z guzem nerki. To lekarz z prywatnej poradni nie zalecał czekania, a wykonanie jak najszybciej operacji. Stąd m. in. mój pomysł na konfrontację opinii związanej z prostatą. I tak samo jest w tym przypadku. Lekarz "prywatny" po badaniu, na wizycie, powiedział, że dramatu nie ma, ale powinno się wyjaśnić sytuację (MRI + biopsja) i zalecić konkretne leczenie, a z NFZ-tu - nie robić nic, tylko obserwować PSA i czekać.
Armands napisał/a:
Chyba, że lekarz w porozumieniu z pacjentem uznają, że ze względu na wiek, stan jego zdrowia odłożą to w czasie.
Tato pomimo swojego wieku, jest w idealnej kondycji i fizycznej i umysłowej. Myślę, że nie ma żadnych przeciwwskazań do ewentualnego leczenia, tylko z racji wieku - zastanawia się czy warto, czy to konieczne...
Armands napisał/a:
Oczywiście wybór należy do taty... rodzina winna go wspierać, tłumaczyć, podpowiadać... ale nie zmuszać.
Mam ten komfort, że tato ufa mi bezgranicznie, wierzy, że decyzje, które podejmiemy będą przemyślane i trafne. Wspomniałam mu oczywiście o możliwości porozmawiania o jego problemie tu na Forum i bardzo się z tego ucieszył, biorąc pod uwagę pomoc jaką tu otrzymaliśmy przy okazji leczenia raka nerki. Po ostatniej wizycie długo rozmawialiśmy na ten temat i wspólnie uzgodniliśmy, że jeśli leczenie jest zasadne i potrzebne, zdecyduje się na nie. Jednak w podjęciu określonych działań nie pomagają nam rozbieżne opinie lekarzy. To co do tej pory przeczytałam, przekonuje mnie jednak w kierunku wykonania MRI i biopsji. Chyba jednak nie warto zarzucać badania, bo jak powiedział lekarz na ostatniej wizycie, nie wiadomo ile komu pisane, a ja bardzo bym chciała, żeby to "ile" było jak najdłuższe .
Dlatego, jak wcześniej napisałem, można przyjąć, że "to coś" może być, ale odwlekamy termin biopsji. Oczywiście co 3-6 miesięcy obserwując PSA i wykonując kolejne badanie per rectum i TRUS.
Druga opcja, to zgodne z zaleceniami wysłanie pacjenta na biopsję prostaty.
O ile igły biopsyjne trafią w miejsce zaznaczone w USG (MRI), to poznamy z czym mamy do czynienia.
Tylko, że biopsja jest badaniem inwazyjnym, nie za bardzo sympatycznym dla mężczyzny.
Często u panów z dużo wyższym poziomem PSA biopsje robi się uproszczoną (cztery pobrania) ale standardowo pobiera się materiał z 12 określonych miejsc prostaty.
Jeśli wynik potwierdzi raka prostaty, to można rozpocząć leczenie.
Bez tego nawet nie można rozpocząć leczenia paliatywnego w formie zastrzyku antyandrogenu, czy tabletek.
Wysyłanie 83 latka na zabieg prostatektomii, to raczej opcja mało popularna. Nawet gdy jest w dobrej kondycji. Podobnie z radioterapią. Powikłania mogą być zbyt dokuczliwe i znacznie pogorszyć komfort ostatnich lat życia.
Dlatego bardziej odpowiednim w tym przypadku wydaje się hormonoterapia.
Ale wracamy znów na początek, a dokładniej do biopsji. Bez niej się nie da rozpocząć leczenia.
Decyzja nie łatwa... ale trzeba będzie ją podjąć.
Pozdrawiam
Armands
_________________ Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
tylko jedna uwaga - w Warszawie możliwa jest operacja z minimalnym ryzykiem zarówno miejscowym jak i ogólnym ale za 40 tys nie refundowana przez NFZ, myślę że rozważając tę opcję trzeba by zgłosić się do tego specjalisty żeby omówić celowość i diagnostykę bo chyba jest inna.
gaba,
Dzięki za podpowiedź. Przeglądając strony natrafiłam na to: https://hifu.pl/.
Czy chodzi o taki rodzaj leczenia? Czy ton wiarygodna klinika? Słyszał ktoś coś na ten temat?
Będę wdzięczna za informację.
Gaba wskazując na możliwość operacyjnego działania, miała na myśli operację z wykorzystaniem robota da Vinci, którą wykonują komercyjnie operatorzy w Szpitalu Mazovia.
Skuteczność zabiegu zależy do stopnia zaawansowania nowotworu i sprawności operatora. Maszyna tylko ułatwia pracę, przez obraz w 3D. Nie ma tak cudownie, że po tych zabiegach nie ma wznów miejscowych, czy skutków ubocznych dla pacjenta.
Metoda HIFU jest jedną z metod ablacyjnych (niszczących komórki nowotworowe z zachowaniem gruczołu) i nie jest zbyt dobrze poznana, jako alternatywa leczenia radykalnego. Są ośrodki, które tą metodę polecają, a ja osobiście znam jedną osobę, która z niej skorzystała.
Teraz jest na etapie cyklicznych kontroli z wykorzystaniem badań obrazowych i markera PSA.
Koszty są ciut niższe od operacji Da Vinci.
pozdrawiam
A.
_________________ Módl się o najlepsze, przygotuj się na najgorsze.
właśnie te dwie metody znalazłam klikając w link, który zamieściłam w swojej wiadomości. Otwiera się strona: HIFU CLINIC Centrum Leczenia Raka Prostaty, która ma dwie placówki, na Brackiej w Warszawie i w Grodzisku Mazowieckim + szpital, który obsługuje zabiegi operacyjne CAROLINA MEDICAL CENTER. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej klinice, ale to przecież nic nie znaczy... Zastanawiam się tylko, czy to nie wytaczanie za ciężkich dział do istniejącej sytuacji . Może lepiej poprzestać na opiniach, które już mamy?
W każdym razie, po raz kolejny bardzo dziękuję za słowa wyjaśnienia
Mys1986,
Widzisz, tak jak już pisałam, problem polega na tym, że lekarz z NFZ nie widzi potrzeby wykonania rezonansu, natomiast urolog "prywatny", pomimo tego, że pracuje w publicznym szpitalu, zlecił wykonanie badania odpłatnie. ...
Witam,
nie wiem jak potoczyły sie sprawy po 30 lipca, ale dla Pani jak i innych zainteresowanych podam parę informacji praktycznych, gdyz sam to przeżyłem.
Po pierwsze, PSA w tym wieku co ma tata może być ok 5, ale co gorsza są przypadki gdy jest znacznie wyższe np 7 lub nawet 10, a raka nie ma, i odwrotnie niskie PSA i istnienie raka. Podobnie jak wielkość prostaty, zwykle albo jest znaczny przerost nawet 8 cm(zamiast 4) i nie ma raka, a może być prawie w normie i rak sie pojawia. Mi onkolog wręcz powiedział że następuje degeneracja gruczołu albo przez rozrost albo rak. Ja nie miałem żadnych objawów przerostu (mam 69 lat) żadnych trudności z moczem, ale PSA zaczęło rosnąc w ciągu 3 lat z 2,45 do 6,85. Liczy sie więc też progresja. I teraz - pierwsze badanie jest przez urologa palcem przez odbytnice, tylko to się liczy, bo prawie zawsze rak umiejscawia się przy odbycie. Po wykryciu zmian mój urolog skierował mnie na biopsję (urolog prywatny, ten z NFZ tylko zlecał kolejne PSA, na moje żądanie wsadził nawet palec w d, stwierdził zmiany ale kazał czekać następne 3 m. Biopsję poprzedziłem prywatnym MRI (faktycznie 1000 zł z kontrastem) - i w obu wyszło że mam dwie zmiany w dwóch płatach. sama biopsja jest do przeżycia. Jestem z warszawy, odwiedziłem i CO z pytanie o radiologię, Centrum Otwock z HIFU, i miejsce już mi znane gdzie robiłem biopsje u podobno najlepszej specjalistki dr Keller, zdecydowałem się na da Vinci bo wszyscy przekonywali do radykalnego postępowania czyli operacji. Jestem 6 tyg po, liczę ze to skończone, ale prawda jest taka że 30% pacjentów mimo radykalnego wycięcia może mieć nadal raka, co stwierdzę po zrobieniu kolejnego PSA (powinno być bliskie 0). Niestety, po HIFU (które u mnie było by kwestionowalne bo prawie połowę gruczołu musieli by usunąć z racji wielkości zmiany) też robi się powtórkę, podobnie przy naświetlaniu. Przy okazji - nie można po radioterapii zrobić wycinania prostaty, tak jest ona zmieniona przez promieniowanie, można tylko robić chemie.
Tak więc warto trafić w ręce dobrego i chętnego lekarza urologa-onkologa.
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum