3 czerwca tego roku zdiagnozowano u mnie raka piersi.
Został tylko usunięty guz u chirurga.
Jaki to rodzaj raka nie wiadomo, tylko było napisane, że inwazyjny.
Ja z tym nigdzie nie poszłam. Wiem, jak to można widzieć, ale błagam Was na wszystko nie krzyczcie na mnie.
Ja mam za sobą kilka operacji usunięcie macicy po cesarce - powikłanie,
potem usunięcie jajnika i powikłanie i znów operacja, tak, że trudno było mnie wybudzić z narkozy.
Po tych operacjach nigdy nie doszłam do siebie, non stop mi coś było, bolał brzuch, musiałam brać hormony, żeby mi się nie tworzyły torbiele na jajnikach, tak, że miałam dość.
Gdyby nie te wszystkie przejścia, to pewnie poszłabym z miejsca na onkologie.
Trzy tygodnie temu zaczęły mnie boleć plecy, myślałam, że przejdzie, ale nie przechodzi.
Kiedyś bolał mnie kręgosłup, ale nie tak.
Robiłam sobie badanie fosfatazę kostną, norma do 37.30, a ja mam 40.88.
Czy to by świadczyło o przerzutach do kości kręgosłupa?
USG j. brzusznej wszystko dobrze, morfologia też.
Teraz się już na poważnie zastanawiam nad pójściem do szpitala, tyle, że się boję, że lekarze mnie okrzyczą, czemu wcześniej nie przyszłam.
Wiem, ze to może się wydawać nieodpowiedzialne, ale tak jak napisałam miałam swoje przejścia. Tyle razy byłam już w szpitalu i teraz znów.
Proszę pomóżcie mi, jakie mam szanse, że z tego się wykaraskam, czy nie jest w ogóle, już za późno na jakiekolwiek leczenie?
Ja na dodatek jestem chuda, nie wiem jak zniosę chemioterapię.
Proszę pomóżcie mi podjąć decyzję, bo jest ona dla mnie ogromnie trudna.
Śmierć zajrzała mi w oczy i się boję.
Czy mam jakiekolwiek szanse, że pożyję te kilka lat jeszcze, czy nie mam żadnych szans.
Błagam o pomoc.
Szpital onkologiczny, do którego mam się udać jest w Gliwicach, może ktoś z lekarzy zagląda tutaj z Gliwic?
Błagam o pomoc.
Pola
Podajesz bardzo mało informacji, aby można było ocenić Twoją sytuację.
Wiemy tylko, że stwierdzono obecność nowotworu złośliwego,
nie wiadomo jakie jest stadium zaawansowania choroby, oraz inne jej cechy (stopień złośliwości, wartości receptorów).
Są to podstawowe czynniki mające wpływ na sposób leczenia oraz na ocenę szans jego powodzenia.
Pola11 napisał/a:
Robiłam sobie badanie fosfatazę kostną, norma do 37.30, a ja mam 40.88.
Czy to by świadczyło o przerzutach do kości kręgosłupa?
USG j. brzusznej wszystko dobrze, morfologia też.
Nie wiadomo, czy Twoje dolegliwości bólowe wynikają z przerzutów do kości, czy innych przyczyn.
USG jamy brzusznej takich zmian nie wykaże, na pewno też nie badanie krwi.
Powinnaś jak najszybciej zgłosić się do lekarza onkologa w celu kontynuowania diagnostyki i leczenia.
Pola11 napisał/a:
Szpital onkologiczny, do którego mam się udać jest w Gliwicach
Jeśli jest to gliwickie centrum onkologii, to trafiłaś bardzo dobrze, jest to placówka godna polecenia.
Nie zwlekaj z wizytą, lekarze na pewno potrafią dobrać odpowiednie leczenie dostosowane do Twojego organizmu,
tak, że jego szkodliwość zostanie ograniczona do minimum i nie przekroczy tego, co jest do zaakceptowania
(zasadą bezwzględnie priorytetową jest nie szkodzić pacjentowi).
Jeśli oczekujesz od naszego forum pomocy merytorycznej,
koniecznie zamieść tutaj posiadaną dokumentację dotyczącą leczenia (pozbawioną danych osobowych pacjenta oraz lekarzy).
W uzupełnieniu polecam Ci lekturę: Jak zadać na Forum pytanie by uzyskać POMOCNĄ odpowiedź?
Pozdrawiam i witam Cię na forum.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Dziękuję z całego serca za odpowiedź.
Na wyniku badań mam tylko napisane, że to carcinoma tubulo-lobulare invasivum et carcinoma cribriforme.
Nic więcej, ale teraz dzwoniłam do pracowni badań mikroskopowych w Siemianowicach Śląskich, bo tam było wykonywane badanie i powiedzieli, że mogą oznaczyć te receptory, ale odpłatnie 280 zł, bo ten doktor, u którego miałam zabieg za takie szczegółowe badanie nie płacił, a za ten zabieg zapłaciłam 1100 zł, jeszcze dostałam te pieniądze od kochanej teściowej, bo ja nie miałam, a żeby było szybciej to w ten sposób no i masz, nie ma nawet szczegółów.
Pozdrawiam serdecznie.
Tym bardziej powinnaś jak najszybciej zgłosić się do lekarza onkologa z gliwickiego CO !
Opisana przez Ciebie sytuacja wygląda bardzo nieprofesjonalnie.
Leczenie powinno być prowadzone w placówce onkologicznej, w ramach nieodpłatnej opieki,
gdzie wykonuje się kompleksową diagnostykę i odpowiednie badania, zgodne z obowiązującymi standardami postępowania.
Bez tego nie może być mowy o jakimkolwiek sensownym leczeniu, tym bardziej o szansach jego powodzenia.
Koniecznie umów się na wizytę do onkologa, być może Twoja sytuacja jeszcze nie jest bardzo zła,
ale upływający czas na pewno nie działa na Twoją korzyść.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Powiem Ci, że niekoniecznie wyszłaś na tym gorzej niż w ubezpieczalni. Minęły 4 miesiące a to jest tyle ile niejedna pacjentka straciła czekając na biopsję, usg i co tam jeszcze.
Dla jakiegokolwiek rozważania Twojej sytuacji ważny jest wynik badania wyciętego guza. Taki wynik musi zawierać opis próbki tj kiedy pobrana, jej wymiary, wymiary guza i marginesy - to jest tak ważne że jeżeli nie masz tego napisanego na wyniku (podaj tu jeżeli masz) to jedź tam i domagaj się tego (mają obowiązek podać takie dane w wyniku bez żadnych opłat). To jest podstawa na której będzie się opierał onkolog w swoich decyzjach. Ja bym na Twoim miejscu nie robiła tam dodatkowych badań, jeżeli będą potrzebne (i jakie) to onkolog zleci, a Ty tylko dowieziesz materiał z tamtego laboratorium.
Ps swego czasu robiłam rozeznanie nt takiego wycięcia i z niego wynika że udało Ci się dosyć tanio to załatwić.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum