Witam,
Jestem nowa na tym forum. Mam prośbę o analizę choroby.
STAN NA 2000r.
Diagnoza: Ca mammae sin cT4bN1M0 (IIIB) post Chemiotherapiam T4bN1biiiMX (IIIB) m. Cooper (4 kursy)
Tutaj jest dalej opis nacieku o wymiarze 7 x 6 x 3 cm.
Węzły chłonne I piętro 4/8 (w torebkach węzłów widoczne zatory nowotworowe)
Węzły chłonne II piętro 3/9 (w naczyniach torebek węzłów widoczne zatory nowotworowe)
Leczenie: masektomia, 4 x Cooper, chemioterapia uzupełniająca 4 x FADM i 4 x CMF.
W 2007 roku był rzut choroby- mam taką adnotację na karcie informacyjnej: stan po chemioterapii paliatywnej wg AT (VI kursów) – meta do płuc.
W 2010 roku znowu rzut, zastosowana Xeloda 14 x (przerzut na płuco)
W 2012 roku zaczęła się zbierać woda w płucach, było wykonane talkowanie płuca, podano NVB (przerzut na płuco)
Opis TK ostatniej jaką mam (czerwiec 2013):
Badanie wykonano warstwami grubości 5 mm w fazie tętniczej.
Zmniejszona objętość lewej połowy kl. Piersiowej.
Utrzymuje się naciek guzowaty w lewym płucu na poziomie pnia płucnego o wymiarach 24 x 20 mm oraz zmiany naciekowo-nieodmowe u podstawy płuca lewego.
Poza tym miąższ płuca lewego i płuco prawe bez innych zmian.
Płyn w lewej jamie opłucnej w niewielkiej ilości jak poprzednio.
W prawej jamie opłucnej tylko ślad płynu u podstawy płuca. Nierównomierne pogrubienie opłucnej płucnej.
Śródpiersie bez ogniskowych zmian patologicznych.
Prawidłowe zarysy oskrzeli.
Węzły chłonne śródpiersiowe i wnękowe niepowiększone.
W porównaniu do badania wcześniejszego (sprzed 6 m-cy) obraz zmian stabilny.
To po krótce opis leczenia mojej mamy.
Mama zmarła kilka dni temu, nie chciała abym z nią jeździła do lekarzy…
i nie wiem jakie były rokowania w jej przypadku.
Mama coś wspominała, że jedno płuco jej nie pracuje, miała problemy z oddychaniem (proste czynności bardzo ją męczyły- problemy z oddechem).
Wyniki morfologii zawsze mama miała b. dobre. Dysponuję jej dokumentami medycznymi.
Zastanawiam się tylko czy były jakieś rokowania w jej przypadku?
Mama do samego końca przyjmowała chemię aczkolwiek wydolność pogarszała się coraz bardziej.
Czy potrzebujecie jeszcze jakieś informacje aby podać rokowania lub szanse.
Co oznacza, że w 2010 roku na karcie informacyjnej : w trakcie chemioterapii paliatywnej kapecytabiną z powodu rogresji zmian w płucach ER -, PGR -, HER2-?
czemu to się nazywa paliatywna? czy wtedy już były złe rokowania?
Czy moja mama miała szanse na wyjście z tej choroby?
Twoja mama miala zaawansowanego raka z przerzutami, rokowanie nie bylo pomyslne.Leczenie paliatywne nie ma na celu wyleczenia z choroby.
Mama nie chciala, abys towarzyszyla jej na wizytach lekarskich- uszanowalas JEJ WOLE.. Moze mama nie chciala Cie obarczac choroba?
Jesli szukasz odpowiedzi na pytanie czy Twoja mama by wciaz zyla, gdybys jezdzila na te wizyty i miala wglad w dokumentacje medyczna- to odpowiedz brzmi nie.
Jesli masz jakiekolwiek wyrzuty sumienia to niepotrzebnie.
Czy moja mama miała szanse na wyjście z tej choroby?
Już w roku 2000 szanse nie były duże, kiedy stwierdzono wysokie stadium zaawansowania IIIB.
Uzupełniając odpowiedź na pytanie o rokowanie można zauważyć, że dla takiego stadium
odsetek pięcioletnich przeżyć waha się w przedziale rzędu 20-40 %,
przy czym dodatkowo niekorzystną okolicznością była trójujemność raka (ER, PgR i HER2 ujemne).
Stwierdzenie przerzutów do płuc w 2007 r. było jednoznaczne z brakiem możliwości wyleczenia
i oznaczało zakwalifikowanie choroby do najwyższego IV stadium zaawansowania (nieuleczalnego).
Świadczyło to o nieskuteczności wcześniej prowadzonego leczenia, co niestety zdarza się dość często
(o czym właśnie świadczy względnie niewysoki odsetek pięcioletnich przeżyć dla tego stadium).
Na temat leczenia paliatywnego oraz jego cech, celu i różnic w stosunku do radykalnego
polecam lekturę opracowania na stronie naszej Fundacji: Leczenie radykalne / paliatywne.
Z Twojego opisu wynika, że choroba została wykryta dość późno, przez co leczenie było bardzo trudne
i niestety od początku obciążone dużym ryzykiem niepowodzenia.
Przyłączam się do opinii Infinity:
moim zdaniem Twoja ewentualna większa aktywność w procesie leczenia mamy nie przyczyniłaby się do zmiany sytuacji.
Biorąc pod uwagę tak długi okres prowadzenia leczenia od czasu wykrycia uogólnienia choroby (IV stadium, rok 2007)
uważam, że leczenie (od tamtej pory paliatywne) było prowadzone z bardzo dobrym skutkiem
(dla IV stadium odsetek pięcioletnich przeżyć wynosi nie więcej niż 10 %, Twoja mama mieściła się w tym niewielkim przedziale).
Serdecznie Ci współczuję.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Bardzo dziękuję wszystkim za odpowiedź.
Jedyne co mnie pociesza w tym wszystkim to to, że mama odeszła praktycznie bezboleśnie- w śnie i najprawdopodobnie nic jej nie bolało:(
Była bardzo dzielna- mieszkała sama i sama walczyła z tym choróbskiem.
Mama wspominała mi również, że była badana i jej rodzaj nowotworu nie jest dziedziczny. Czy mimo to warto żebym pomyślała nad przeprowadzaniem badań na mutację genu BRAC1 i BRAC2?
Mama wspominała mi również, że była badana i jej rodzaj nowotworu nie jest dziedziczny. Czy mimo to warto żebym pomyślała nad przeprowadzaniem badań na mutację genu BRAC1 i BRAC2?
Wskazaniem do rozważenia celowości wykonania badań genetycznych jest więcej występujących w Twojej rodzinie (Twoi rodzice i ich rodzeństwo oraz ich rodzice) przypadków zachorowań,
jeśli tylko mama chorowała na raka piersi, to nie ma bezpośrednich podejrzeń o to, że jesteś obciążona genetycznie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Oprócz mamy niedawno zachorowała jej starsza siostra- zmarła na raka jajników dwa miesiące temu. Jeśli chodzi o rodziców mamy to nie słyszałam o nowotworach.
Mama oprócz tej zmarłej siostry ma jeszcze dwoje rodzeństwa- są zdrowi i nic im nie dolega.
Jak w tej sytuacji wygląda kwestia zastanowienia się nad badaniami?
[ Dodano: 2013-07-23, 20:18 ]
Jeszcze mam pytanie: skoro od 2007 roku była stosowana chemioterapia paliatywna (najprawdopodobniej) dlaczego była ona przerywana co jakiś czas? Czy to oznacza, że po dawce chemii ilość komórek nowotworowych spadała? Czy wtedy moja mama była zdrowa? czy już w momencie wystąpienia pierwszego przerzutu w 2007 roku było już wiadomo, że ten rak jest w najwyższym stadium (nieuleczalnym)? Czy to tylko chwilowe cofnięcie choroby? Leczenie odbywało się co około dwa lata- dlaczego to leczenie było co jakiś czas przerywane? Proszę o wyjaśnienie dlaczego były w międzyczasie podawane aż trzy różne chemie z przerwami dwóch lat?
Oprócz mamy niedawno zachorowała jej starsza siostra- zmarła na raka jajników dwa miesiące temu. Jeśli chodzi o rodziców mamy to nie słyszałam o nowotworach.
Mama oprócz tej zmarłej siostry ma jeszcze dwoje rodzeństwa- są zdrowi i nic im nie dolega.
Jak w tej sytuacji wygląda kwestia zastanowienia się nad badaniami?
Zgodnie z tym zapisem na stronie www.mz.gov.pl oznacza to brak bezpośrednich wskazań do wykonania testu
z uwagi na brak spełnienia warunków wysokiego / najwyższego ryzyka zachorowania:
Cytat:
Zgodnie z doświadczeniem krajowym i praktyką międzynarodową do grupy najwyższego ryzyka kwalifikuje się kobiety:
- z rodzin w których wystąpiły 3 lub więcej zachorowań na raka piersi i/lub jajnika wśród krewnych I i II stopnia (włączając probantkę)
- krewne I stopnia pacjentek u których rozpoznano zarówno zachorowanie na raka piersi i na raka jajnika (syn- lub metachronicznie)
- u których – niezależnie od obciążenia rodzinnego - wykryto patogenną mutację genów BRCA1 lub BRCA2.
Wysokie ryzyko zachorowania na raka piersi (co najmniej 5-krotnie wyższe niż w całej populacji) występuje także w rodzinach:
- w których wystąpiły 2 zachorowania na te nowotwory wśród krewnych I i II stopnia (lub 2 zachorowania wśród krewnych II i III stopnia ze strony ojca) - w tym jedno zachorowanie przed 50 r.ż.
- u bliskich krewnych chorych u których rozpoznano obustronnego raka piersi
- wśród kobiet których matki lub siostry zachorowały na raka piersi przed 40 r.ż.
Agaaa napisał/a:
skoro od 2007 roku była stosowana chemioterapia paliatywna (najprawdopodobniej) dlaczego była ona przerywana co jakiś czas?
[...]
Leczenie odbywało się co około dwa lata- dlaczego to leczenie było co jakiś czas przerywane? Proszę o wyjaśnienie dlaczego były w międzyczasie podawane aż trzy różne chemie z przerwami dwóch lat?
Każda chemioterapia podawana jest w kilku cyklach (zwykle 4-6, rzadziej 8), po czym kończy się.
CTH paliatywna może zostać przerwana wcześniej, jeśli badanie kontrolne wykaże brak jej skuteczności.
Po zakończeniu podawania CTH, jeśli przyniosła ona oczekiwaną odpowiedź, czeka się z podaniem kolejnej (innej)
aż do momentu wystąpienia progresji choroby.
Po podaniu (wykorzystaniu) określonej CTH nowotwór uodparnia się na nią i nie jest możliwe skuteczne ponowne jej podanie,
stąd konieczność zastosowania innej CTH przy rozpoczęciu leczenia progresji.
Agaaa napisał/a:
Czy to oznacza, że po dawce chemii ilość komórek nowotworowych spadała? Czy wtedy moja mama była zdrowa?
1° pytanie: tak, CTH powodowała regresję choroby, tj. zmniejszenie masy nowotworu.
2°: nie: CTH paliatywna nie doprowadzi do całkowitego wyleczenia.
Nawet uzyskanie remisji całkowitej nie jest równoznaczne z wyleczeniem: zobacz ten post.
Agaaa napisał/a:
czy już w momencie wystąpienia pierwszego przerzutu w 2007 roku było już wiadomo, że ten rak jest w najwyższym stadium (nieuleczalnym)? Czy to tylko chwilowe cofnięcie choroby?
Na oba pytania odpowiedź twierdząca, przy czym 'chwilowe' należy rozumieć bardzo szeroko,
że może obejmować okres względnie długi, nawet wielomiesięcznej, nie wykluczając kilkuletniej, poprawy
w przypadku pomyślnej odpowiedzi na leczenie paliatywne.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum