Jak pomoc swojej chorej na raka pluc siostrze. Rak drobnokomorkowy nieoperacyjny. Siostra jest po chemioterapii oraz naswietlaniu. Pani doktor, powiedziala Nam max rok, ten rok wlasnie powoli sie konczy, zaczely sie trudnosci z oddychaniem, straszie sie meczy, ma spuchniete nogi, nie chce jesc, wychodzic choc na krotkie spacery. Nie wiem jak z nia rozmawiac, nie dopuszczala mysli, ze jest tak powaznie chora, ale teraz zaczela sie bac mysle. Nie pyta o nic, ale czasem spyta ile jeszcze, a ja nie wiem co mowic. Czy psycholog to dobre rozwiazanie? Mysle, ze ma depresje, choc i tak trzyma sie dzielnie. Przepraszam za brak polskich znakow i chaotyczny post, od 4 miesiecy zbieram sie napisac, a dzis nie wiem wlasciwie co chce napisac
Ekaterina68, witaj na forum.
Rozumiem że leczenie zakończyło się jakiś czas temu na chemioterapii i naświetlaniu. A co potem?
Jak zadziałała terapia? Była jakaś kontrola? Może masz wyniki?
Z Twojego opisu wygląda, że choroba postępuje. Czy stwierdzono przerzuty?
Czy twoja siostra mieszka z kimś czy sama? Jest pod opieką hospicjum domowego?
HD zabezpiecza też pomoc psychologiczną, ale przede wszystkim pomoże w zwalczaniu duszności i bólu.
Napisz coś więcej.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
terapia zakonczyla sie latem,bylo troche spokiju,czula sie niezle,jest wlascicielem dosc duzej firmy, miala sile i chec do pracy.Przerzuty sa na watrabe, spadaja wyniki na leb i szyje, 3 razy miala juz podawane plytki krwi, w tej chwili Pani doktor podjela dezyzje o nastepnej chemii, jest po 3 wlewach, za tydzien jedzie na nastepne wlewy. Mamy tu zaprzyjazniona P.doktor , ktora sie nia opiekuje. Wynikow nie mam, wszystkie ma u sirbie pilnuje ich jakoka w glowie, nie pozwala czytac i dotykac. Zastanawiam sie, nad stenta, moze cos by pomogllo na lepsze oddychanie? Pisze nieskladnie, zdaje sobie z tego sprawe,ale mysli nie ukladaja sie jak powinny....
Ekaterina68 leczenie Twojej siostry ma charakter tylko paliatywny tzn podawana chemia ma na celu zmniejszenie lub złagodzenie objawów choroby a nie jej wyleczenie.
Choroba jest zaawansowana, są przerzuty na wątrobie, stan siostry jest poważny. Przykro mi.
Jeżeli chodzi o duszności to w zaawansowanej chorobie nowotworowej mogą one mieć różne przyczyny i w zależności od sytuacji stosuje się różne sposoby leczenia objawowego. Nie mając wyników ciężko jest cokolwiek oceniać.
Zastosowana chemia może przynieść tu ulgę.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Co sie dzialo po podaniu chemi pierwszego rzutu.
Siostra teraz otrzyma chemie drugiego rzutu.
Jak pisala Ola jest to chemioterapia paliatywna, standart w leczeniu DRP.
Bardzo szczatkowe te informacje, nie wiemy co nastapilo po pierwszej lini i radioterapi, najprawdopodobniej nastapila stabilizacja, niestety po jakims czasie ruszylo tak niestety jest w tej chorobie. Tu wszystko zalezne jest od agresywnosci raka oraz organizmu, sa tu na forum ludzie ktorzy zaczeli szosty rok zycia z DRP.
Wypytajcie lekarza o mozliwosc uczestniczenia w badaniach klinicznych, chemie celowana.
Niestety choroba jest wysoko zaawansowana, skoro leca wyniki a siostra slaba, nalezalo by sie zastanowic nad sensownoscia podania kolejnej dawki chemi, ale to juz lekarz oceni.
Natomiast natychmiast nalezy sie zarejestrowac badz do Hospicium Domowego (wiem zle sie kojarzy ale to ludzie o ogromnych sercach), lub do oddzialu leczenia bolu - tylko te dwie instytucje potrafia skutecznie zapanowac nad bolem w chorobie nowotworowej.
Ja osobiscie sklaniam sie ku Hospicium, maja doswiadczenie w leczeniu objawowym o czy sie przkonalem podczas choroby Tescia.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Tak wlasnie,nastapila stabilizacja, a teraz ruszylo wszystko od poczatku. Chcialabym porady, jak rozmawiac, nie chce wychodzic z domu, ja to rozumiem, ale reszta rodzenstwa na sile namawiaja ja na spacery, poradzcie zostawic tak jak jest, niech zyje swoim tokiem tak jak chce, czy namawiac na wyjscia?
poradzcie zostawic tak jak jest, niech zyje swoim tokiem tak jak chce, czy namawiac na wyjscia?
Nie robiłabym nic na siłę. Wykorzystajcie ten czas który wam został najlepiej jak się da dla obu stron. Cieszcie sie chwilą.
Porozmawiaj też z siostrą, a jeżeli nie umiesz - bo takie rozmowy są zawsze bardzo trudne - to poproś tą zaprzyjaźnioną lekarkę by wprowadziła ją w sytuację w której się znajduje.
Ekaterina68 napisał/a:
jest wlascicielem dosc duzej firmy, miala sile i chec do pracy
Właśnie z tego powodu powinna być poinformowana. Może są sprawy które chciałaby lub które musiałaby teraz załatwić.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Ekaterina68,
Piszesz, że stan siostry jest obecnie poważny, że wyniki "lecą na łeb na szyję" i lekarz jeszcze decyduje się na podanie chemii? Czy siostra to wytrzyma, czy wyniki ma na tyle dobre żeby tą chemię przyjąć?
Ponieważ siostra jest leczona paliatywnie więc byłaby wskazana opieka hospicjum domowego, to jest bardzo ważne bo stan siostry może się pogorszyć raptownie, oddychanie również, może dojść żółtaczka bo wątroba poprzez przerzuty też przestanie prawidłowo funkcjonować, mogą dojść przerzuty do mózgu dlatego tak ważne jest zabezpieczenie hospicyjne bo sami nie dacie rady. Mam nadzieję, że siostra z kimś mieszka bo tak jak pisałam stan może pogorszyć się z dnia na dzień.
Ekaterina68 napisał/a:
Chcialabym porady, jak rozmawiac, nie chce wychodzic z domu, ja to rozumiem, ale reszta rodzenstwa na sile namawiaja ja na spacery, poradzcie zostawic tak jak jest, niech zyje swoim tokiem tak jak chce, czy namawiac na wyjscia?
Uważam, że choremu należy się prawda, oczywiście nie walnięta z "grubej rury" ale dozowanie informacji i szczere odpowiadanie choremu na pytania jeśli takie zadaje. Każdy człowiek ma jakieś sprawy do uregulowania, do wyjaśnienia i trzeba dać mu szansę wszystko poukładać.
Jeżeli siostra nie chce wychodzić, nie ma ochoty na spacery, wizyty i co tam jeszcze Jej oferujecie to nie zmuszajcie, może nie mieć siły, może nie mieć chęci a może ma załamanie do którego ma pełne prawo. Powinniście robić tak aby siostrze było jak najlepiej, dostosować się do Nie, spełniać Jej zachcianki, bo nie wiadomo ile tego czasu zostało a może być, że już bardzo mało i szkoda czasu na przepychanki i wymuszanie, to siostrze ma być teraz dobrze a Wy powinniście być przy Niej i nawet jak trzeba to pomilczeć razem z Nią czy porozmawiać, to co chce, na co ma ochotę.
Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia i jestem na forum od pół roku, ale zdążyłam w tym czasie pożegnać mamę. Moim zdaniem warto zacząć rozmowy z siostrą odnośnie objęcia jej opieką Hospicjum Domowego. Zaprzyjaźniona pani doktor może być bardzo życzliwa, ale nie zastąpi opieki HD. Moja mama umierała bez odleżyn, bez wielkich problemów oddechowych i bez bólu. Od samego początku wychodziłam z założenia, że nie będę udawała Kubusia Puchatka i chowała głowy pod poduszkę w nadziei, że jak ja nie widzę problemu to problem mnie też nie zobaczy. To było niesłychanie trudne, ale okazało się niezwykle skuteczne i warte każdego wysiłku.
Wiem, że się pewnie boisz i ja też się bałam, ale przychodzi taki moment, że nie ma się gdzie cofać i wtedy masz do wyboru, albo zrobisz krok w kierunku konfrontacji tej trudnej sytuacji, ale staniesz z opuszczonymi rękoma. Ja zdecydowałam się na konfrontację i dziś, kiedy jestem w żałobie, świadomość wyboru, którego dokonałam, bardzo mi pomaga. Wiem, że zrobiłam naprawdę wszystko, co mogłam. Pomogłam nie tylko mamie, ale i sobie. To przynosi ulgę. Rozmawiaj z siostrą nawet, jeśli czujesz, że to bardzo trudne.
Nie wyciągajcie jej na siłę, może już po prostu jej nie mieć. Widziałam jak świat mojej mamy kurczy się kawałek po kawałku, aż został tylko stolik i łóżko, nic więcej jej nie interesowało. Najpierw przestała czytać, potem oglądać i słuchać, wreszcie nie miała także wielkiej ochoty nawet na rodzinne ploteczki. Mnie także to bolało, ale chyba jeszcze gorzej bolałoby mnie, gdybym czuła, że wywieram jakąś presję, którą jej ciężko jest znieść. To był jej czas i spędziła go tak, jak chciała.
Życzę Ci dużo siły, pamiętaj, żebyś myślała w tym wszystkim także i osobie, o tym jak będziesz patrzyła na siebie kiedy siostra już odejdzie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum