Na zespoły mielodysplastyczne choruje co roku więcej osób niż na białaczki, ale są one mało znane nawet lekarzom, dlatego wykrywa się je za rzadko i za późno - mówili hematolodzy na konferencji w ramach kampanii "Rozmowy o czasie".
Jak przypomniał dr Janusz Meder, prezes Polskiej Unii Onkologii - współorganizatora kampanii, podobnie jak w przypadku innych nowotworów układu krwiotwórczego podstawowym narzędziem w ich wykrywaniu jest morfologia krwi. - Dlatego powinniśmy ciągle uświadamiać ludziom, ile można zyskać wykonując przynajmniej raz w roku to proste i tanie badanie. Dotyczy to zwłaszcza osób starszych - podkreślił specjalista.
Według prof. Jadwigi Dwilewicz-Trojaczek z Centralnego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zespoły mielodysplastyczne (MDS) sa grupą chorób nowotworowych szpiku kostnego, w których dochodzi do nadprodukcji komórek nowotworowych, a jednocześnie do przedwczesnego obumierania zdrowych krwinek i ich niedoborów (tzw. cytopenii).
Rozpoznanie utrudnia też fakt, że objawy MDS są mało charakterystyczne. U 95 proc. chorych występuje niedokrwistość, której towarzyszy zmęczenie, osłabienie, zawroty głowy, trudności w koncentracji, wymieniała prof. Dwilewicz-Trojaczek. Z kolei, małopłytkowości, która średnio występuje u 50 proc. chorych, towarzyszą objawy skazy krwotocznej - wybroczyny do skóry, śluzówek, sińce, krwawienia po niewielkich urazach, a nawet bez urazów.
Jak podkreśliła prof. Dwilewicz-Trojaczek, MDS występują częściej niż białaczka. W Polsce, co roku stwierdza się 2-2,5 tys. nowych zachorowań. Aż 80 proc. osób cierpiących na MDS ma więcej niż 60 lat.
Z MDS można wyleczyć jedynie przeszczepiając szpik od dawcy rodzinnego lub niespokrewnionego, podkreślił hematolog. Jest to jednak metoda silnie obciążająca organizm i można ją stosować głównie u pacjentów młodszych, których jest zdecydowanie mniej. Po przeszczepie, do wyleczenia dochodzi u 30 proc. chorych, u 30 proc. kończy się on śmiercią. a u reszty dochodzi do nawrotu choroby.
- U osób starszych zwykle dąży się do przedłużenia życia i poprawienia jego jakości przez łagodzenie niedokrwistości i opanowywanie infekcji - wyjaśnił prof. Jędrzejczak. W tym celu stosowane jest leczenie objawowe, które polega głównie na przetaczaniu koncentratów krwinek czerwonych, a u niektórych chorych - na podawaniu erytropoetyny.
Hematolodzy podkreślali, że przetaczanie krwi jest uciążliwe, bo trzeba je wykonywać nawet 2-3 razy w tygodniu, a poza tym prowadzi do wtórnego przeładowania żelazem, które grozi uszkodzeniem serca, wątroby, trzustki i pojawieniem się cukrzycy, uszkodzeniem stawów.
Od kilku lat dostępne są nowe leki, które zmniejszają zapotrzebowanie na przetaczanie krwi i przedłużają życie chorych. W naszym kraju dostęp do nich jest jednak znacznie utrudniony, gdyż można ją stosować jedynie w ramach chemioterapii niestandardowej.
http://www.rynekzdrowia.p...a,114433,8.html
http://zdrowie.dziennik.p...-bialaczka.html