Niestety i ja mam to nieszczęście, że u mojej mamy zdiagnozowano raka płuc. Jeszcze 1,5 roku temu na zdjęciu rtg nie było żadnych zmian w płucach, a dziś jest nieoperacyjny guz 7cm/9cm z guzkami na drugim płucu i powiększonymi węzłami.
Jest to guz niedrobnokomórkowy gruczołowy. Wiem, jakie są rokowania, nasze leczenie praktycznie się nie zaczęło, jak skończyło.
Od kilku miesięcy szukaliśmy powodu pogłębiającego się bólu kręgosłupa - rtg kręgosłupa nic nie wykazało, MMR kręgosłupa nic nie wykazał, dopiero rtg klatki piersiowej pokazało wroga.
Obecnie walczymy z bólem kręgosłupa i żeber. To nie może tak być, żeby pacjent cierpiał, albo totalnie odlatywał... Na pewno są jakieś metody- państwowe albo prywatne, które mogą znieść ból. Wiecie coś może o uszkadzaniu nerwów obwodowych odpowiadających za przesyłanie informacji bólowych do mózgu? Słyszałam o tym, ale nie wiem gdzie szukać. A może jest jeszcze coś innego?
My tymczasem próbujemy dużcyh dawek wit. C dożylnie. Wiem, że się łudzimy, ale jedno jest pewne: po wlewie mama ma więcej sił chociaż przez kilka godzin. Poza tym leży w łóżku i cierpi pomimo morfiny Doltard, Sevieradol (albo coś podobnego) i syropu Methadol.
Dziękuję za to forum, bo choć smutne, to jest kopalnią wiedzi i oparciem.
A komu zgłaszaliście nieskuteczność leczenia p/bólowego, czy leki zostały zmodyfikowane i w jaki sposób?
Czy jesteście zgłoszeni do hospicjum domowego?
Czy kontaktowaliście się z Poradnią Leczenia Bólu?
Ten syrop nazywa się methadone.
jesteśmy zgłoszeni do Hospicjum domowego- dzisiaj pierwsza wizyta.
Mama była konsultowana przez poradnię leczenia bólu, która zmieniła leki wcześniejsze.
Ból jest jako tako opanowany. Tzn. nie na tyle by mogła normalnie funkcjonowac, bo po paru krokach bardzo boli, ale jak leży to nie jest źle. Za to morfina, bo głównie to dostaje powoduje, że dużo śpi i odpływa w swój świat. Szukam czegoś, co by nie otępiało, a znosiło ból.
Oprócz bólu doskwierają jej też mdłości i często wymioty. Czasem po większych dawkach leku, a czasami jakby niezależnie od leków. Czy takie całodzienne mdłosci to wynik leków, czy też rak może dawać takie objawy?
Może ktoś jest w stanie mi podpowiedzieć co mogę zrobić z lekami, które zostały mi po mamie. Mam całe mnóstwo leków przeciwbólowych (w tym narkotycznych), przeciwwymiotnych, suplementów diety. Lekarze za każdym razem po wyjściu ze szpitala zapisywali te same leki pod innymi nazwami i stąd nazbierało się tego całkiem sporo. Chętnie przekazałbym leki mniej zamożnym pacjentom, ale przecież nie mogę oddać komuś morfiny. Czy mogę leki zawieźć do Centrum Onkologii, gdzie leczona była mama? Obawiam się że mogą ich ode mnie nie przyjąć a wyrzucać szkoda, nie każdego przecież na nie stać.
[ Dodano: 2015-08-16, 20:32 ]
justynacz80 na ból i wymioty mogą pomóc zioła z Holandii... Podobno można już legalnie sprowadzić tylko lekarz musi się postarać. Znam przypadek że działało to lepiej od morfiny, niestety nie na długo. Jeżeli chodzi o wymioty to może są przerzuty do mózgu i jest podwyższone ciśnienie śródczaszkowe. W takim wypadku pomoże od razu furosemid i mannitol. Moja mama tak miała, wymiotowała przez 2 tygodnie, a po podaniu w/w leków jak ręką odjął. Spróbuj zapytać o to lekarza prowadzącego.
"My tymczasem próbujemy dużcyh dawek wit. C dożylnie"
mam pytanie gdzie można załatwić podawanie wit.C dożylnie? Moja mama bierze doustnie witaminę C Colveya, ale wolałabym dożylnie. Czy podają dożylnie kwas askorbinowy czy askorbinian? Czytałam w książce Zięby, że to nie może być kwas.
Życzę dużo siły w tej chorobie
eminati
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2015-08-18, 06:43 ] Bardzo proszę zapoznać się z Regulaminem Forum, dogłębnie.
Bardzo sie martwię. Od kilku dni mama bardzo wymiotuje. Mdli ją i szarpie na wymioty. W zwiazku z tym od dwoch dni nie je. Wymioty raczej nie są od leków, bo bierze to co wcześniej. Leki przrciwymiotne przepisane przez lekarke z hospicjum nie dzialaja. Jest oslabiona, zlewa ją zimny pot, ciagnie na wymioty a do tego bolą plecy i żebra. Jak moge pomoc. Gdzie ja zawiezc?
Dziękuję za podpowiedzi. Ciszę się, że tu trafiłam...
Mówiłam Pani doktor z hospicjum o tych wymiotach i mdłościach. Jedyne co proponuje, to Torekan w czopkach lub tabletach. Mama już od kilku tygodni bierze ten lek i nadal wymiotuje. Wymiotuje tylko wodą bo nic nie je od 5 dni. Tylko STRASZNIE dużo pije. Wypije szklankę soku i już boi się, że nie ma przed sobą kolejnej!
Zrobiliśmy przedwczoraj tomograf głowy- nie ma żadnych zmian ogniskowych. Czyli to nie od tego.
Od czego mogą być te wymioty i jak sobie z nimi radzić. Jak pomyślę, co ona musi czuć, to chce mi się płakać. Ja myślałam, że się wykończę po jednej nocy z rota wirusem...
Od czego mama może być tak strasznie słaba? Z dnia na dzien ma mniej sił- pójście do toalety nawet z naszą pomocą staje się wysiłkiem ponad jej siły.
Myślicie, że stacjonarne hospicjum lepiej poradziłoby sobie z problemem mdłości?
Problem silnych bóli opanowaliśmy dzięki zabiegowy termolacji. Lekarz onkolog, który diagnozował mamę powiedział, że warto spróbować. Przez kilka pierwszych dni nie widziałam efektu, ale teraz jest dużo lepiej. Musimy wpierać się jakimiś lekami, ale całościowy efekt jest zadawalający.
[ Dodano: 2015-08-28, 17:17 ]
Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tyle pił. Co najmniej 4 szklanki na godzinę. I musi być bardzo zimne.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum