Witam, przepraszam, że znowu zawracam głowę, ale jest to dla mnie bardzo ważne. Piszę w sprawie mojego taty. Był on w szpitalu pulmonologicznym na badaniach. Tam też otrzymał wypis ze szpitala brzmiący:
TK KLP:
Zmiana guzowata wielkości ok. 70 mm w szczycie prawym. Struktura o nieregularnych obrysach komunikująca się z opłucną ścienną od strony bocznej oraz przyśrodkowo dochodząca do okolicy przykręgosłupowej. Zmiana odcinkowo przylega do tchawicy (od strony tylno-prawobocznej na długości ok. 40 mm, obejmuje ok. 1/3 obowu tchawicy) oraz przełyku (od strony prawobocznej na długości ok.30mm).
Okoliczny miąższ płucny o podwyższonej gęstości ze wzmożeniem rysunku śródmiąższowego. Obustronnie rozsiane obszary o charakterze mlecznej szyby (zmiany nasilone w prawym płucu).
Drobny guzek 6 mm podopłucny w segmencie 6 lewego płuca.
Widoczne cechy rozdemy. tchawica i oskrzela główne zmian nie wskazują.
W śródpiersiu widoczne węzły chłonne wielkości do 12 mm w osi krótkiej.
Blaszki miażdżycowe w ścianach tętnic. serce oraz duże pnie tetnicze nieposzczrzone.
Na skanach obejmujących nadbrzusze widoczne powiększone, niejednorodne nadnercze lewe o gęstości średniej w badaniu negatywnym ok. 33 j.H - podejrzenie zmiany meta.
Zmiany zwyrodnieniowe kręgosłupa. Ubytek masy ciała.
Guz prawego szczytu.podejrzenie meta do lewega nadnercza. Małego stopnia niedokrwistość. Wysięk zapalny ropy i komórki nabłonka oskrzelowego.
Poza tym dodam od siebie, że w okresie ok. 2 tyg. poziom OB wzrósł o ok. 25 jednostek.
Bardzo proszę o odpowiedź. Przypuszczam, że to rak. Ale czy pomimo takiego rozmiaru jest jakaś szansa dla niego. Skarży się na bóle kręgosłupa i bierze ketonal. Błagam, co Pan może powiedzieć w tej sprawie. Jutro tata będzie miał biopsję, więc na dokładne wyniki poczekamy sobie jeszcze, ale bardzo bym prosiła o naświetlenie tej sprawy.
Witam, przepraszam, że znowu zawracam głowę, ale jest to dla mnie bardzo ważne. Piszę w sprawie mojego taty.
Niezbyt rozumiem co to znaczy 'znowu', skoro to wydaje się być Twój pierwszy post. Możesz mi to wyjaśnić?
Czy były robione badania dodatkowe - USG/CT jamy brzusznej?
Według opisu CT zmiana jest spora, węzły na granicy normy i podejrzenie meta w nadnerczu - sugeruje to nowotwór złośliwy w wysokim stopniu zaawansowania, ale bez wyniku hist-patu nie można o niczym przesądzać.
[ Dodano: 2013-09-20, 20:41 ]
USG jamy brzusznej było robione.
USG JB:
Wątroba wystaje spod łuku żebrowego na ok. 1 palec, wym ap ok. 150 mm o jednorodnym nieznacznie wzmożonym echu. Pęcherz żółciowy bez złogów. PŻW i ŻW w normie. Nerki o typowej lokalizacji i wielkości. W nerce prawej na granicy korowo-rdzeniowej widoczne drobne owalne obszary o obniżonym (ujemnym?) echu ułożone promieniście wokół ukm - brodawki nerkowe? torbiele? Nerka lewa o nieco nieregularnych obrysach, bez cech zastoju. Uwidoczniono głowę i trzon trzustki o jednorodnym echu ogon przysłonięty przez gazy jelitowe. Śledziona bez zmian w badaniu usg. Aorta brzuszna - widoczne fragmenty o prawidłowym przebiegu. Pęcherz moczowy słabo wypełniony. Prostata o wym. ok. 30x36 mm
CEA: 1,05 ng/ml
W bronchofiberoskopii bez ewidentnych zmian.
Nadmienię, że na początku tego roku tata zachorował na grypę i od tamtego czasu czuł się taki "niedoleczony".
[ Dodano: 2013-09-20, 21:05 ]
aha, a co do badania bronchofiberoskopii, napisano:
Okolica krtani i tchawicy bez zmian. ostroga główna ostra. Lewe drzewo oskrzelowe bez zmian. Po stronie prawej wszystkie oskrzela są drożne. Niewielkie uwypuklenie bocznej ściany oskrzela tuż ponad ujściem oskrzeli górnopłatowych.
[ Dodano: 2013-09-21, 07:37 ]
czy istnieje szansa przeprowadzenia operacji? czy da sie jakos wyleczyc tate? nikt nie chce nam nic powiedziec. tkwimy w martwym punkcie... prosze o jakies informacje. pozdrawiam
Jeżeli w lewym nadnerczu zmiana jest przerzutem nowotworowym, to niestety wyklucza to operację.
Jakie leczenie ?
Musisz poczekać na wynik hist-pat, który powinien wskazać jaki jest to rodzaj nowotworu.
Każdy rodzaj leczy się innymi schematami.
Dlatego nikt nie udzieli informacji na temat leczenia.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
wciąż czekamy, tyle było tylko napisane na wypisie ze szpitala, w którym tata miał pobierane próbki z płuca (biopsja). Jak dowiem się czegoś więcej, od razu wklejam wyniki... Czekanie jest najtrudniejsze....
Witam ponownie. Ostatnio tacie wykonali profesjonalne badanie (nie pamiętam jego nazwy) odnośnie potwierdzenia meta do nadnerczy. Okazało się, że ma przerzuty do kręgosłupa (chyba stąd te bóle), do nadnerczy (w jednym jest dość duży guzek ok. 4 cm), węzłów chłonnych, coś z szyją. Zaproponowali mu radioterapie paliatywną 5 naświetleń. Dodam, że jest to nowotwór niedrobnokomórkowy. Co dalej? Czego możemy się spodziewać? Czy ją jakieś preparaty na wzmocnienie (tata jest bardzo chudy-waży ok. 60 kg przy wzroście 178 i osłabiony). Słyszałam, że należy unikać witaminy B12, jednak przeglądając preparaty typu Nutridrink czy Ensure wszystkie w swoim składzie ją mają. Proszę o dop.
[ Dodano: 2013-12-08, 13:02 ]
Chciałam jeszcze dodać, że jestem strasznie wkurzona na to jak działają wszystkie szpitale, a w szczególności na te kolejki. Na początku września tata udała się do szpitala pulmonologicznego w celu wykonania badań po tym jak na rtg stwierdzona zacieniania. Poleżał na pulmonologii tydzień. Tydzień później miał się stawić w Bystrej na wykonanie biopsji. Przyszły wyniki. Zapisaliśmy się do onologii. Termin I wizyty został wyznaczony szybko, kwestia paru dni. Na tej wizycie został skierowany na badanie, które miało potwierdzić lub zaprzeczyć meta do nadnerczy. Termin oczekiwania na to badanie 1,5 miesiaca. Później mając już te wyniki w ręku trzeba było odczekać kolejne 3 tygodnie na wizytę u onkologa. Zrobili mu tk i okazało się, że guz na płucach w tym czasie powiększył się o 1 cm. Wszyscy mówią o profilaktyce, ok zgodzę się z tym. Ale co z tego, jak kolejki wykończą człowieka. Od początku września do końca listopada guzek się powiększył o 1 cm !!! I tyle miesięcy to trwało by dowiedzieć się, że są przerzuty!!! Wszystko spokojnie można było zamknąć w ciągu jednego miesiąca (wrzesień), ale nie... pacjent ciężko chory musi odczekać swoje... Mam żal i to duży żal, bo być może choroba by się nie posunęła tak daleko, jak w obecnej sytuacji się znajdujemy... No i oczywiście 2 tygodnie oczekiwania na radioterapie paliatywną....
Czy radioterapia paliatywna pozwala na zmniejszenie guzów? Czy jest szansa na znaczną poprawę zdrowia? Jakie są realne szanse? W najgorszym przypadku ile tacie zostało?
Niestety zdaję sobie z tego już sprawę. Jak przyjeżdżam do taty i widzę, jaki jest wycieńczony i zmęczony tą chorobą (a jeszcze w styczniu opiekował się umierającą babcią i miał siły na wszystko co wiąże się z pielęgnacją osoby leżącej), to serce mi pęka. Mam taką ochotę się do niego przytulić, pogłaskać po głowie, ale boję się, że nie wytrzymam tego emocjonalnie i się popłaczę,a nie chcę żeby tata widział mnie w takim stanie, bo to mu nie pomoże a może jeszcze go bardziej zdołować. Ile mu zostało? Mama nadzieję, że uda nam się spędzić wspólnie jego urodziny, które są w lutym...
[ Dodano: 2013-12-09, 14:15 ]
Tata dostał skierowanie do hospicjum od onkologa z prośbą o podjęcie się opieki nad chorym. I dowiedzieliśmy się od osób tam pracujących, że nie ma takiej opcji, ponieważ nie przyjmują osób które są leczone mimo, że jest to radioterapia paliatywna. Poinformowano nas również, że w przypadku ukończenia leczenia na pomoc z hospicjum i tak będzie trzeba czekać ponieważ są kolejki. To paranoja. Nawet człowiekowi nie może po ludzku umrzeć !!!
Witaj, nie widzę u ciebie wątku kciukowego, bo to co napiszę powinno chyba znaleźć się właśnie tam. Chodzi mi o ten fragment twej wypowiedzi dot. łez i tego że boisz się rozpłakać.
Rozmawiałam blisko rok temu z onkolożką na podobny temat. Zapytała mnie, czy mama widzi moje łzy(płakałam u niej w gabinecie). Byłam mocno zdziwiona.. A ona odparła mi, że spędzając tyle lat z chorymi na raka, dowiedziała się od nich w gabinecie wielu rzeczy. Czasem ci chorzy mówią do niej, że rodzina tak "lekko" podchodzi do ich choroby, że są tacy normalni, obojętni że nawet nie zapłaczą i że chyba nigdy nie byli dla nich ważni...Byłam zdumiona tymi słowami. Lekarka mówiła, by nie wstydzić się łez ani emocji, bo chory widzi wtedy że bliskim na nim zależy, owszem nie powinno się przekraczać pewnej granicy w tym ujawnianiu uczuć, by tym przeżywaniem nie dobić chorego! Opowiedziała mi też pewną historię kobiety, która ze łzami w oczach opowiadała wzruszona że syn powiedział jej że ją kocha, pierwszy raz w życiu....
Pozdrawiam cię serdecznie.
I jeszcze raz przepraszam za wpis w merytorycznym.Magda
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2013-12-09, 22:59 ] Myślę, że to ważne, żeby ten post znalazł się jednak w dziale merytorycznym.
Pozdrawiam.
Dzięki. Może faktycznie masz rację co do pokazywania uczuć. Postaram się je dozować w takim stopniu, żeby tatko odczuł, że się o niego troszczymy i go kochamy...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum