na wstępie serdecznie dziękuję za wiedzą, którą dzielicie się Państwo poprzez to forum.
Niestety, u mojego taty 3 lata temu zdiagnozowano raka płuc w stadium IIIA. Tato przeszedł wiele cykli chemioterapii, które dzielnie zniósł. Sytuacja jest póki co dość stabilna. Oprócz duszności nie ma większych dolegliwości związanych z kondycją fizyczną. Niestety od jakiegoś czasu tato zaczął miewać natręctwa, związane bezpośrednio z mamą i siostrą. Bywa agresywny w stosunku do nich. Obarcza je winą za swoją chorobę. Pod silnym naciskiem zgodził się na TK głowy. Nie wykazało ono zmian meta. Nie wiem jak sobie z tym poradzić. Jakie są możliwe ścieżki. Sytuacja jest koszmarna dla całej rodziny. Tato jest leczony w Wolicy. Lekarze rozłożyli ręce w tej kwestii. Nie wiem co robić. Tato odmówi pomocy psychologa, nie mówiąc o psychiatrze. Może są Państwo w stanie udzielić jakiś rad. Z góry dziękuję.
Poczytaj sobie trochę forum i sam się zorientujesz, że jest wiele takich przypadków, że chory staje się bardzo agresywny, potrafi słownie znęcać się nad rodziną, często sprawiając im przykrość.
Różnie ludzie chorzy reagują na swój stan u taty widocznie nastąpiło zmęczenie chorobą, leczeniem, ciągłymi wizytami u lekarzy, przebywanie z chorymi, to często odbija się na psychice. Na pewno gdzieś w taty głowie siedzi myśl z jaką chorobą się zmaga i czym ta choroba może się w każdej chwili skończyć.
Najlepiej byłoby aby tato skorzystał z pomocy psychiatry/psychoonkologa, pewnie siedzą w Nim lęki i trzeba by było to uspokoić/wyciszyć. Jeśli jesteś pewny, że tato nie skorzysta z tej pomocy to może porozmawiajcie z lekarzem prowadzącym tatę lub lekarzem pierwszego kontaktu odnośnie przepisania tacie jakiś leków na uspokojenie/antydepresantów na pewno pomogłyby tacie wyciszyć organizm i wszystkie lęki.
dziękuję za odpowiedź. Problem tkwi w tym, że tato odmawia pomocy psychiatry/psychoonkologa, a lekarz prowadzący umywa ręce od tego problemu twierdząc, że w tej kwestii nie może nic zrobić - czy rzeczywiście nic nie może?. Jesteśmy więc trochę bezradni.
W jakim stanie jest Tata,
Od trzech lat zmaga sie z choroba to dlugi okres jak na ta chorobe.
Czy nastapila regresja czy mowa raczej o wyczerpaniu sposobow leczenia, byc moze Tata z tego powodu stal sie agresywny, wie ze juz mu nikt nie pomorze...
Chorzy czesto probuja uprzykrzyc zycie bliskim, jest to forma "dbania" o nich, "jezeli mnie znienawidza nie beda za mna plakac".
Lekarze moga przepisac antydesperanty badz leki p. bolowe, nie wiem natomiast czy jestescie pod opieka HD, oni odrazu wprowadzili lek wyciszajacy dzieki temu Tesc przesypial noce, bal sie smierci, budzil sie w nocy kilkakrotnie ale tak jak pisze HD stanelo na wysokosci zadania.
Pozdrawiam serdecznie.
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
Tato jest w dobrym stanie. Od czasu do czasu dokuczają mu duszności. Nie ma śladu przerzutów odległych. Funkcjonuje normalnie, nie skarży się na żadne bóle. Choroba od dłuższego czasu jest w regresie. Tak na prawdę choroba trwa przynajmniej od 4 lat - ojca zdiagnozowano dopiero po roku od ewidentnych objawów - zamiast skierować natychmiastowo na RTG, lekarz rodzinny faszerował go antybiotykami.
Jedynym póki co "problemem" jest jego kondycja psychiczna. Nie organizowaliśmy jeszcze HD, obawiam się, że tato odmówi tej pomocy. Jedyną osobą, której ewentualnie może się posłuchać jest lekarz prowadzący (i to nie zawsze - tato już kilka razy przerywał leczenie). Nie wiem jednak w jaki sposób rozmawiać z lekarzem, skoro ten twierdzi, że problemy psychiczne taty nie należą do jego zakresu.
Lekarz prowadzacy Tate ma mozliwosc przepisania leku wyciszajacego/uspokajajacego.
Byc moze Madzia sie odezwie jest lekarzem rodzinnym i hospicyjnym, ma wiedze odnosnie tematu lekow ktore lekarz moze lub musi wypisac choremu, byc moze nawet poleci jeden z takich lekow.
W tej chorobie potrzeba wielkiej cierpliwosci dla chorego, wiekszosc przypadkow jak sie pewnie zorientowales czytajac formu to kilka do kilkunastu miesiecy, byc moze nam nie bylo dane doczekac sie jego zlosliwosci...
Pozdrawiam
_________________ NDRP, Tesc walczyl 4 miesiace i 1 dzien. Na zawsze w naszych sercach.
że w tej kwestii nie może nic zrobić - czy rzeczywiście nic nie może?
Wy chodzicie z tatą do lekarza prowadzącego, czy tato sam chodzi?
Sami zapytajcie czy w ośrodku, gdzie tato chodzi do lekarza jest jakiś psychoonkolog. Może ktoś z Was umówi się na taką wizytę przedstawi problem i podpowiedzą Wam jak rozmawiać, co robić w sytuacjach, kiedy w tatę wstępuje taka agresja.
Myślę, że nie powinno być problemu z przepisaniem jakiś wyciszających leków przez lekarza prowadzącego ale w sumie to nie Jego działka i może nie dopasować tacie odpowiedniego leku, stąd twierdzenie, że to nie Jego sprawa. Lekarz rodzinny na pewno coś pomoże jak tata nie chce do psychiatry, nawet jakby miał dać najczęściej wypisywany lek ( nie podam tutaj nazwy) to też by tacie dużo pomógł.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum