Historia mojego Taty wygląda nastepująco
Ma 49lat rok temu dokładnie w marcu wykryto u niego złośliwego raka przełyku, podano go operacji usuwając znaczno częśc tkanki rakowej, nastepnie podano go naswietlaniom przez okolo 4 mieś do wrzesnia, zrobiono mu badania kontrolne dopiero w połowie grudnia.
Po świetach postanowili go podac chemioterapi, I znosił dośc cięzko wiadomo wymioty znaczna utrata wagi co najgorsze zaczął pojawiać się ból w płucach. Został wykonany rentgen, zdiagnozowano guzy juz w trakcie II chemii.
Lekarz pierwszego kontaktu z ośrodka zdrowia w mojej wsi powiedział żeby sie szykować na najgorsze, zrobił to dość w nie humanitarny sposób :Poprosił moją mamę do gabinetu powiedział ze dalsze leczenie nie ma sensu i ją z tym zostawił. Mało tego siostra mojego taty jest pielęgniarko i doradziła nam żebyśmy mu o tym powiedziały że to koniec (mam wrażenie ze nie zależy jej na nim, bo majo słaby kontakt, nie odwiedza go w ogóle )
Niestety nie jestem w tej chwili w domu i nie mogę dostarczyć precyzyjnych wiadomości i wyników badań, postaram je opisać w najbliższym czasie
Nie wiem co robić dlatego sięgam po rade do Was, ludzi którzy już przez to przeszli przechodzą i ich bliskich których to dotyka.
Każda wasza rada będzie dla mnie bezcenna, czy podjąć dalsze próby leczenia czy pomóc mu godnie odejść
Obawiam się, że niestety nie będziemy mogli zbyt wiele pomóc czy doradzić, nie dysponując żadnymi wynikami badań. Piszesz, że guzy w płucach to przerzuty raka przełyku - tak było stwierdzone w badaniach? Wykluczono pierwotny nowotwór płuc? Czym, był histpat wycinka guza? Jeśli tak, to te guzy w płucu nadal traktuje się jako raka przełyku.
Piszesz też, że Tata miał naświetlania do września, badania kontrolne w grudniu - to w nich wyszło coś niepokojącego, że otrzymał chemię? Rozumiem, że ta chemia nie była związana z przerzutami do płuc, skoro dopiero potem pojawił się ból (tylko jeśli się nie mylę, to płuca boleć nie mogą, jedynie opłucna jest unerwiona, więc może to ból wynikający z duszności? albo naciek na opłucną?), zrobiono RTG i zdiagnozowano te przerzuty?
Teraz Tata nie otrzymuje żadnego leczenia, nawet paliatywnego?
Nic nie piszesz, czy Tata miał bronchoskopię, TK klatki - jeśli tak, to podaj wyniki badań, zwłaszcza histopatologię wycinków albo cytologię płynu, czyli to, co zwykle daje dowód o istnieniu nowotworu. Wtedy będzie można coś więcej powiedzieć i poradzić.
Ale nawet, jeśli dla Taty faktycznie nie ma już leczenia typowo radykalnego, na pewno można uśmierzać mu ból i stosować leczenie paliatywne, które ułatwi mu funkcjonowanie. Dlatego powiedzenie, że nie da się nic zrobić, nie jest właściwe imho.
Trzymaj się!
Niestety w tej chwili nie moge odpowiedzc na wiekszosc pytan , zwiozanych z badaniami ale jutro to zrobie bo będę w domu.
Wiem jedynie że nie było robione badanie histopatologiczne wycinka płuc, jedynie RTG
Tak podczas II chemi stwierdzono że cos jest w płucach, bo tata narzekał ze go coś kuje w płucach .
Niestety to nie zwykły ból w tym momęcie towarzyszy mu uporczywy kaszel i wydzielina, także duszności .
Dowiedziałam się że dzisaj go zabierają do szpitala bo ma słabe wyniki krwi mało hemoglobiny
Jest leczony paliatywnie. Utrzymujemy kontakt z hospicjum w Puławach przyjezdzają jeśli tylko zadzwonimy( podajo mu morfine, zapisujo plastry..), kiedy doszły duszności mama chce poprosic o tlen
Miał TK, była wykonywana w grudniu ( po operacji i naświetlaniach) , niestety w wyniki nie były dobre. Lekarz wtedy skierował na chemioterapie, okolice przełyku gdzie była operacja nie zostały do końca oczyszczone a naświetlanie nie dało pożądanych skutków.
Moniko moj tata chorował na raka przełyku od operacji zył jeszcze trzy lata i dwa miesiące wiec nie możecie sie załamywać. Wprawdzie u mojego taty guz został całkiem wyciety i nie miał ani naswietlań ani chemii ale kazdy przypadek jest inny. U mojego taty przerzuty do płuc ujawniły sie po ok 3 latach niestety nie dało sie ich operować , probowano go naświetlać ale to juz było chyba za późno. Moge poradzic Ci tylko jedno badz przy tacie i zrób wszystko zeby mu pomóc może spróbuj skontaktować sie z jakims profesorem zajmujacym sie tego typu przypadkami i skonsultuj tate może nie jest jeszcze za póżno. Zycze ci duzo siły niestety w ostatnim stadium chroby bedzie Ci bardzo potrzebna. Pozdrawiam Cie serdecznie.
Witaj!
http://www.forum-onkologi...rapia-vt667.htm
Pod tym linkiem jest w skrócie opisana choroba mojego taty... Na dzień dzisiejszy leży w szpitalu i jest poddawany leczeniu palitywnemu... Jeszcze żyje ale...
Pozdrawiam.
Niesamowicie ważne jest dla mnie to co piszecie, dzieki temu wiem że nie jestem sama ...
Już teraz cieżko mi patrzec na jego cierpienie, czuje się taka bezsilna jedyne co moge dla niego zrobic to byc przy nim i modlic się
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum