1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-14, 11:05 Temat: Mam dość chorego męża |
Annzaw, próbowałam do Ciebie wysłać 2 wiadomości na priv. Ale chyba coś poszło nie tak. Jak sprawdzałam, to nie ma ich ani w wiadomościach wysłanych oczekujących ani w wiadomościach doręczonych. Mogę wysłać maila? |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-14, 07:16 Temat: Mam dość chorego męża |
Hej,
Bardzo dziękuje za wszystkie Wasze rady. Zwłaszcza Gabie-rzeczowo i na temat. Bardzo dziękuje.
Macie racje, ze swoimi problemami nie pasuje tutaj. To jest forum dla ludzi, którzy chcą żyć i ich rodzin. Ale musiałam to gdzieś z siebie wyrzucić. Wysłuchaliście mnie i za to bardzo dziękuje.
Podjęłam pewne decyzje - dzięki Wam. Głownie dzięki Gabie
-Nie będę na razie się rozwodzić. Rekonwalescencja jeszcze się nie zakończyła. Jest jeszcze na zasiłku rehabilitacyjnym. Brak możliwości żeby się usamodzielnił.
-Pomyśle nad rozdzielnością majątkową.
- Wydzieliłam mu osobny pokój. Do tej pory jak pił, brałam do siebie syna, a on spał w pokoju syna. Ale czemu dzieciak ma być pozbawiony swojego kąta. Jest jeszcze jeden pokój, w którym spała moja mama jak do nas przychodziła ( a nie mieszka z nami) - i tam kazałam mu się wynieść. Powiedziałam, że skoro nie chce należeć do rodziny i ma nas gdzieś to też będziemy mieć go gdzieś. Nie będę już pilnować żadnych terminów lekarskich, przypominać o nich itp. Jest dorosły i niech się zajmie swoimi sprawami. Nie zamykam drzwi jak chce wyjść, nie odzywam się. Skoro chce osiągnąć dno to niech to robi. Niech przejmie odpowiedzialność nad samym sobą i ewentualne konsekwencje swojego picia.
-Będę się bardzo starać żeby się nie wtrącać do niczego i żyć swoim i syna życiem.
Boje się tylko jednego. On jak wypije jest strasznie chamski i potrafi "grać" mi na nosie. wczoraj udało mi się go usunąć do wspomnianego pokoju bez krzyku, ale wiem że będzie się stawiał i narzucał nam swoje pijane towarzystwo. Nie wiem jak wtedy zareagować i jak bez kłótni wyegzekwować żeby sobie poszedł do siebie. No ale może coś wymyśle...
Jeszcze raz dziękuje WAM, za wsparcie i za to że jesteście. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-13, 07:15 Temat: Mam dość chorego męża |
Hej,
Jeszcze raz dzięki za odpowiedzi.
betsi napisał/a: | Powiedz,jak on się teraz zachowuje, czy w razie"w"- ma gdzie się udać?-np.rodzice? |
No cóż. Od ponad tygodnia pije codziennie. Wymyka się z domu pod pretekstem załatwienia jakichś spraw. A to trzeba coś kupi, coś przy aucie sprawdzić itp. 2 dni temu zamknęłam drzwi i schowałam klucze. Myślałam, że rozniesie dom. Wyszedł z synem i przy synu normalnie kupił sobie 2 piwa i nie zważając na dzieciaka wypił sobie jedno po drodze. Syn wyrwał mu torbę z drugim piwem i przybiegł do domu zły na ojca.
Wyprowadzić raczej nie ma się gdzie. Tzn. ma chorą matkę, która mieszka razem z jego siostrą i jej rodziną i brata, który wynajmuje mieszkanie. Ze strony jego rodziny nie mam żadnego wsparcia. Nie raz dzwonie do jego brata i mówię co się dzieje, żeby mi jakoś pomógł, ale brat twierdzi że nie ma na niego wpływu i nic nie może zrobić i najlepiej żeby tyłka mu nie zawracać. I tak zostaje sama z tym wszystkim.
Piszecie też że "nigdy nie zostawiły byście chorej osoby". A co z moim zdrowiem? Co ze zdrowiem mojego dziecka? Ojciec mojego męża też był alkoholikiem i jego matka trwała z nim " do końca" ( teść też umarł na raka). Teraz kobieta przebywa w różnych zakładach psychiatrycznych, ma chore serce! Ja tak nie chce!!! Ja chce żyć dla swojego dziecka. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-12, 21:00 Temat: Mam dość chorego męża |
Dziękuje Wam wszystkim za odpowiedzi.
Piszecie o tym,że powinnam zgłosić się do psychologa. Byłam już na psychoterapii dla osób współuzależnionych, ale to było przed chorobą. Pomogła mi bardzo. Wtedy właśnie podjęła decyzje o rozwodzie, ale wtedy przyszła choroba męża....
Nie obwiniam się za alkoholizm męża. Tego się własnie nauczyłam na psychoterapii. To nie jest moja wina ani wina dziecka. Mąż sam wymyśla sobie powody do picia, bo mu z tym lepiej.
Ja wiem i czuje, że dłużej tak nie mogę. że muszę coś zrobić żeby zmienić swoje życie, tylko przeszkadza mi w tym choroba męża...ta druga -rak. Czuję że jestem skazana na jego umieranie na życzenie w mojej, w naszej obecności, że to jest sytuacja bez wyjścia i to mnie załamuje. Bo gdzie on niby miałby się podziać? Usuwać chorego człowieka ze swojego życia? Mam mu powiedzieć wyprowadź się bo dalej nie daje rady? Gdyby był zdrowy, to tak, nie miała bym skrupułów a tak...Czuje się jak taki chomik co biega w kołowrotku. Sytuacja bez wyjścia. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-04-12, 17:51 Temat: Rozwód z chorym mężem |
Witajcie,
Długo nie zaglądałam do naszego forum. Nie miałam tez wcześniej odwagi żeby napisać tego posta, bo może to nieodpowiednie miejsce? Ale są tu ludzie, którzy też wiele przeszli i może zrozumieją? O chorobie męża pisałam już w innym dziale i trochę tych postów było. U męża zdiagnozowano raka wpustu do żołądka w zeszłym roku w czerwcu. I jesteśmy już po leczeniu, tzn. 3 cykle chemioterapii przed operacją, operacja (całkowite wycięcie żołądka) i 3 cykle chemii po. Ale do czego zmierzam. Mój mąż jest alkoholikiem. Lubił wypić już na długo przed chorobą. Nie będę tu się rozpisywać jak to było, bo ktokolwiek ma w rodzinie alkoholika wie o co chodzi. Powiem tylko tyle,że zanim dowiedzieliśmy się o chorobie męża podjęłam decyzje o rozwodzie i zaraz przyszła choroba...zawalił się świat. Oczywiście ja staje na głowie, żeby mąż jak najszybciej podjął leczenie, wspieram go przez cały ten czas, jestem z nim i wie że może na mnie liczyć i polegać. Ale mam już dosyć! Mąż jak się dowiedział o chorobie nie pił przez jakieś 3 miesiące...a później....Nie macie pojęcia ile kosztowało mnie, żeby leczenie odbyło się zgodnie z planem, żeby nie zawalił żadnego terminu chemioterapii, operacji itp. Oczywiście przez alkohol! Wypruwałam sobie tak zwane żyły. Raz nawet poszłam prosić do centrum onklogii o wyznaczenie nowego terminu chemii, bo mąż nie był w stanie się stawić na wyznaczony termin. Przyjeżdżałam każdego dnia po operacji, po prostu byłam i jestem...Ale mam już dość. Pisałam już, że mąż podczas choroby był niemiły, opryskliwy i na dodatek pił. Jakby tylko mi zależało na jego życiu i zdrowiu. Właśnie, tak czuje. Że tylko mi na tym zależy a jemu nie. Widzę jak niknie w oczach i wyniszcza swój i tak wyniszczony organizm. Namówiłam go do wizyty u psychiatry i nawet bierze jakieś antydepresanty i tabletki na spanie. No i każdy powód do wypicia jest dobry: "bo wyłysiałem, bo rana pooperacyjna się paprze i się nie goi, bo zapalnie żył i teraz ostatnio doszło zapalenie trzustki. A w ogóle to pewnie jest przerzut". Mąż do tego nie jest pokornym pacjentem. Jak tylko odkrył że jego przewód pokarmowy toleruje prawie wszystko ( nawet smażone rzeczy) zaczął ich nadużywać. W kąt poszły moje zupki i inne niedobre rzeczy i zagościły kotlety i inne świństwa. I właśnie po takich świństwach wylądowaliśmy przed Świętami na pogotowiu, gdzie stwierdzono ostre zapalenie trzustki i chciano męża zatrzymać w szpitalu, na co się nie zgodził. Tydzień po tym wydarzeniu zaczął pić. I nie są to 1 czy 2 piwka. To są tzw. "kilkudniówki". Czasem to trwa półtorej albo 2 tygodnie. Mąż wtedy mało co je i widać że ma sensacje. Mimo tonie jest w stanie przestać. Moje gadania, prośby i płacze nie są w stanie go powstrzymać i tak naprawdę widzę jak obok mnie umiera bliski mi człowiek.Zachowuje się tak jakby mu nie zależało na życiu, jakby nie chciał żyć dla rodziny....dla siebie. Mamy nastoletniego syna, który to widzi, przeżywa i nie może zrozumieć postępowania ojca. Często się z mężem kłócą. Ja tez nie potrafię zrozumieć. Jestem na "ostatnich nerwach". Moje zdrowie też zaczęło się sypać i nie potrafię już tak dłużej żyć. Pomyślałam, że może się rozwiodę? Przestane gadać i zrobię to. Może zrozumie? Może zacznie się leczyć? Ale jaki sąd da mi rozwód? Że zostawiam chorego męża? Niedobra żona itp. Nie jestem w stanie już tak żyć. Nie chce się patrzeć jak on obok mnie umiera.........
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2015-04-12, 18:56 ]
Post scalony do poprzedniego Twojego wątku.
|
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2015-03-06, 15:59 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Dzięki za odp.
Sprawdzę to WBC, ale nawet jeżeli odporność wzrośnie, jak mąż zakończy chemie, to wydaje mi się że grzybicy w takim stanie sam organizm nie zwalczy.... |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2015-03-06, 09:37 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Witajcie,
Długo mnie tu nie było….jakoś nie miałam serca do pisania i dzielenia się naszymi sprawami. Dzisiaj chciałabym się spytać o powikłania pooperacyjne. Napotkaliśmy z mężem kolejne schody i sprawa ciągnie się od połowy grudnia zeszłego roku.
Pisałam w poprzednich postach…”szwy ma już ściągnięte dawno. Wszystko jest zasklepione i żadnych strupów. Zaczerwienienie i spuchnięcie ograniczone jest do jakichś 6-7 cm w okolicy żebra. Ma to już od 4 dni-5 dni. I niestety jest to jakby ciepłe. Tzn. wyczuwam to ciepło, takie zaognienie. Ale na zewnątrz nic nie wycieka, jest czysto. Tylko opuchlizna, zaczerwienienie i to ciepło.
Otóż walczymy dalej z tym problemem. W tym miejscu zaczęła zbierać się ropa. Robiły się takie jakby bąble, które pękały i wylewała się właśnie ropa. W instytucie tylko to mężowi „ macali”, naciskali i 0 leczenia. Trafiliśmy do szpitala rejonowego, gdzie mężowi oczyścili to ( mąż już to miał czyszczone 3 razy od początku problemu) pobrano materiał do przebadania. Wyszło że to candida albicans, czyli jakieś drożdżaki. Przepisano mu flumycon, 1 opakowanie. I tak to się ciągnie do dzisiaj. Problem jest dalej. Tak cyklicznie….po pęknięciu bąbla wycieka ropa, później się wysusza i później zaczyna się zbierać. Jak walka z wiatrakami. Ale do czego zmierzam. Za każdym razem podczas wizyt w instytucie( przy okazji chemioterapii) mąż mówi i pokazuje to wszystko lekarzowi. Jeden mówi „że misterem na plaży to już nie zostanie” i ze może zrobimy USG tego miejsca …..i nic się nie dzieje. Nie robią nic, nie podejmują żadnego leczenia. W tym miejscu zrobił się już mężowi taki dół i powstają jakieś narośle, jakby „dzikie mięso”.
Postanowiłam udać się z mężem prywatnie do chirurga…ten załamał ręce. Powiedział, że na poziomie ambulatoryjnym, czyli poza wyczyszczeniem tego nie jest w stanie pomóc mężowi. Że to trzeba wyczyścić i wyciąć już operacyjnie, że wdała się już martwica tkanek…..
I co teraz? Mąż w przyszłym tygodniu idzie na ostatni kurs chemii do instytutu. Czy ma zrobić tam jakąś awanturę? Napisać skargę? Rozmawiać jeszcze raz z chirurgiem, który już to zaniedbał i zlekceważył? Iść do ordynatora? Doradźcie proszę co mamy robić. Jak wymóc leczenie?
A może ktoś miał tez takie powikłania? Jak wyglądało leczenie? |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-12-12, 09:10 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Witajcie, nie pisałam wcześniej, bo musiało ze mnie „wyparować”.
Mąż miał umówioną wizytę w centrum onkologii w poniedziałek o 7:30 rano. Był punktualnie…….do lekarza wszedł dopiero o 12:00. Wizyta- szybko, szybko. Decyzja o pooperacyjnych 3 kursach chemii, opinia lekarska ( mężowi kończy się okres zasiłkowy, trzeba składać papiery do ZUS). Pokazał tą zmianę na szwie. Lekarz popatrzył. I mówi, że może odgniecenie, może zapalenie? Dał skierowanie na pobranie krwi, bo zapalenie wyjdzie w wynikach. Po pobraniu krwi, a było już po 13:00 znów wezwał go do gabinetu i mówi, żeby pojechał do domu, że wyniki będą za 3 godz. Dał nr tel. do siebie i kazał po 15:00 dzwonić i się dowiedzieć. Telefonu nikt nie odebrał ani tego samego dnia, ani dnia następnego. Mąż się załamał takim podejściem i machnął na wszystko ręką. Jest zrezygnowany.
Odebrał również wyniki RTG. Wyżej pisałam o zapaleniu płuc. Chce je tu przytoczyć, żebyście powiedzieli mi czy wszystko już ok.
Pierwsze RTG robione 19.11
RTG KLATKI PIERSIOWEJ PA+PRAWY BOK.
„Klatka piersiowa- zaburzenia upowietrznienia w zakresie dolnych partii płuc obustronnie w postaci obszarów subsegmentalnej niedodmy. W płacie dolnym płuca lewego zmiany najmocniej wyrażone i zapewne mają charakter niedodmowo-zapalny z towarzysząca niewielką ilością płynu w bocznych partiach zatoki przeponowo-żebrowej. W stosunku do badania poprzedniego niektóre partie niedodmowe są bardziej skonsolidowane niż w badaniu 04.11. Obraz do dalszej kontroli radiologicznej w trakcie leczenia.”
Nadmienie, że ze strony centrum onkologii nie było żadnego leczenia jeżeli chodzi o płuca. Nie przepisano mężowi żadnej recepty, żadnych zaleceń. Mąż poszedł do lekarza pierwszego kontaktu i mówił, ze ma zapalenie płuc ( o wynikach dowiedzieliśmy się przez tel. Na szczęście lekarz chirurg kierujący odebrał tel. i poinformował męża o tych wynikach.) Lekarz pierwszego kontaktu przepisał mu antybiotyk. Brał 5 dni. Natomiast przez telefon lekarz z centrum kazał się stawić na kolejne RTG za tydzień.
I wynik drugiego badania.
26.11
„Klatka piersiowa-w porównaniu z badaniami poprzednimi dalsza regresja zmian w płucach z pojawieniem się prawdopodobnie zwłóknień pozapalnych. Zrosty opłucnowe u podstawy lewego płuca bez cech płynu.”
Czy to znaczy że już jest ok? Że już nie jest konieczne żadne leczenie?
Mąż jest załamany takim traktowaniem. Niby nic, ale dla niego urasta to do dużego problemu. Taka jest nasza służba zdrowia ale on to bierze do siebie.
W ogóle to wydaje mi się, że wskazana by była wizyta u psychiatry, ale nie mam takiego wpływu na męża żeby go zmusić do tej wizyty. Pisze w osobnym temacie, że mąż zrobił się bardzo szorstki i czasami chamski….ale to już w innym dziale tego forum. Często się kłócimy, albo nie odzywamy do siebie. Krzyczy że ma wszystko gdzieś i chce umrzeć. Wczoraj mąż napił się alkoholu. Było po nim widać. Oczywiście zaprzeczył, ze nie, że jemu nie wolno pić w takim stanie. Ale ja wiem lepiej. Syn też widział, że tata nie swój. I tutaj tez mam pytanie. Przecież po resekcji żołądka nie można pić alkoholu? Jakie mogą być skutki picia? Do czego to może doprowadzić? Boje się, że jeżeli jego stan psychiczny będzie dalej się pogarszał, to będzie to robił częściej co wtedy? |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-11, 09:32 Temat: Mam dość chorego męża |
Dzięki Wam za te wszystkie wpisy. Dobrze wiedzieć, ze nie tylko ja się z tym męczę.
Wiele razy chce to zostawić, albo odpuścić, tłumacząc sobie, że na siłę nie będę go ratować. Ale słowa tak ranią, tak ranią…….Jestem już zmęczona. Nie potrafię obojętnie przejść koło pewnych spraw. Piszecie zostawić go. Ok. Ale taka sytuacja: Mąż musi odebrać dokumenty z pracy, żeby złożyć do ZUS-u. Chodzi o świadczenie rehabilitacyjne. Umówiliśmy się, że pojedzie moim autem. Odwiezie mnie do pracy, pojedzie, załatwi i przyjedzie po mnie. Pytam się wczoraj, czy ustalenia aktualne. Cisza…… I tak kilka razy mówię jak do ściany. Ignoruje mnie. Po wielkich staraniach mówi, że on nie pojedzie autem a pojedzie autobusem. Od przystanku autobusowego do pracy ze 3 km. Pogoda byle jaka. Miał problem z płucami niedawno-zapalenie i płyn. Każda infekcja może zaszkodzić a 18.12 ma zacząć chemie. Będzie jakiś stan zapalny, to jeszcze przesuną….. może na Święta……? I znów kłótnia. Takich sytuacji jest wiele, gdzie robi mi na złość w takich ważnych rzeczach, terminowych. I tak naprawdę to cholera wie czy pojedzie, załatwi, odbierze? A papiery do ZUS-u trzeba składać już.
Próbowałam już wielu rzeczy: po złości-kłótnie spływają po nim jak po kaczce, na litość-mąż jak kamień a lituje się nade mną jedynie syn jak się popłacze, obrażę się-to jeszcze lepiej bo się nie odzywam i nikt mu nie truje i dalej robi swoje. Wiem, wiem, nie ma recepty na postępowanie. Jedynie co mogę, to wyżalić się Wam, żeby było lżej….. |
Temat: Mam dość chorego męża |
Agniemich
Odpowiedzi: 37
Wyświetleń: 22204
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2014-12-10, 08:59 Temat: Mam dość chorego męża |
Wiem, ze temat postu dziwny i kontrowersyjny. Ale nie poradzę. Takie mam uczucia.
Mąż choruje od sierpnia tego roku. Rak żołądka. Jest po 3 cyklach chemii i po operacji resekcji żołądka. Ale o wynikach i walce z tym dziadostwem pisze w innym temacie na forum.
Powiem tak. Mąż od rozpoznania choroby strasznie się zmienił. Na początku jeszcze ok, jakoś do wytrzymania. Problemy zaczęły się przed sama operacją i trwają do dziś. Mąż zrobił się złośliwy, chamski, opryskliwy i ciągle tylko rani mnie i syna. Ja cierpliwie to wszystko znoszę, bo przecież chory. Dbam, opiekuje się, pomagam jak tylko mogę i zagryzam język. Rozumiem, że los go skrzywdził, że ma prawo do lepszego czy gorszego dnia i cały czas przy nim stoję. Może na mnie liczyć w każdej sytuacji. Ale już mam dość. Przygotowuje specjalne posiłki, bo bez żołądka to dieta. Po operacji czytałam co można a co nie można mężowi jeść i tłumaczyłam mu. Ale moje posiłki są beee. Kupuje sobie jakieś puszki rybne i inne niedozwolone rzeczy a moje obiady idą do śmieci. Puszki!! Przecież to niedozwolone. Mąż dalej dużo pali. Nie stosuje się w ogóle do zaleceń. Tak jakby mu nie zależało na zdrowiu i życiu. Tak też mi wykrzyczał, że sobie umrze i tyle. Żeby dać mu spokój i się odwalić. Powiedział to znacznie ciężej ale nie będę tu tego przytaczać. To wszystko słyszy nasz 12-sto letni syn i pyta się mnie czy tatuś nas nie kocha bo chce umrzeć i nie zależy mu na nas. Co ja mam temu dzieciakowi powiedzieć?
Mąż albo milczy, a jak już się odezwie to w ten sposób - krzykiem i po chamsku. Zarówno do mnie jak i do dziecka. Jak chce porozmawiać to mnie ignoruje, nie odpowiada na pytania. Mam dość. Nie piszcie proszę że potrzebny psycholog i że mąż musi do psychologa, bo mnie nie posłucha. Przecież mam się odwalić. Tak sobie myślę, niech sobie leci "na zatracenie" jak chce umierać. Żeby zająć się lepiej sobą i dzieckiem. Tylko czy będę umiała odpuścić? |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-12-08, 08:43 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Cześć Gabuś i inni,
Dziękuje Wam za wypowiedzi i rady. Nie dał się zaciągnąć wcześniej do lekarza ale dzisiaj ma wyznaczoną wizytę u onkologa w centrum także będzie rozmawiał o tym z onkologiem. Jak onkolog nie poradzi to ma iść na oddział.
Gaba, szwy ma już ściągnięte dawno. Wszystko jest zasklepione i żadnych strupów. Zaczerwienienie i spuchnięcie ograniczone jest do jakichś 6-7 cm w okolicy żebra. Ma to już od 4 dni-5 dni. I niestety jest to jakby ciepłe. Tzn. wyczuwam to ciepło, takie zaognienie. Ale na zewnątrz nic nie wycieka, jest czysto. Tylko opuchlizna, zaczerwienienie i to ciepło. Jakby nie było mam nadzieję że dzisiaj mu tam pomogą. Jeszcze raz dziękuje za porady. |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-12-06, 16:43 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Witajcie,
Jesteśmy z mężem ponad miesiąc po operacji. Ogólnie mąż czyje się dobrze. Zapalenie płuc też już za nami. Pojawiła się kolejna niepokojąca sprawa. Wszystkie szwy goiły się dobrze. Naprawdę ładnie. Najlepiej najdłuższy szef od pachy po pępek. Tylko jakieś 2 dni temu pod samym szwem pojawiło się bolące zgrubienie. Albo zgrubienie pochodzi od opuchlizny? Ciężko stwierdzić. W tym miejscu skóra na szwie i w okolicy zrobiła się zaczerwieniona. Męża to boli cały czas z różnym natężeniem. Chodzi markotny. Nie chce iść do lekarza. I ja nie wiem też co z tym zrobić. I co to może być. Jeżeli do lekarza, to pewnie do chirurga, bo lekarz pierwszego kontaktu nic nie pomoże? Nie wiem co robić i jak mu pomóc. |
Temat: Porady rentowo-zasiłkowe etc. |
Agniemich
Odpowiedzi: 814
Wyświetleń: 311089
|
Dział: Hyde Park Wysłany: 2014-12-03, 12:38 Temat: Powrót do pracy |
Witajcie,
Śledziłam nasze forum i jakoś tego wątku nie znalazłam. Jeżeli jest to przepraszam że się powtarzam.
U mojego męża w tym roku w czerwcu wykryto raka przełyku. Plan działania: 3 cykle chemii, operacja i kolejne 3 cykle chemii. W sierpniu pierwsza chemia i od razu komplikacje.....zapalenie żył. Lekarz prowadzący onkolog odradził prace mężowi prace. Pracuje przy maszynach wtryskowych. Ustawia je. Niby dźwigania nie ma, ale cały czas na nogach. Mąż od połowy sierpnia jest na zwolnieniu. Jest już po operacji i sprawa wygląda lepiej niż przed operacją. Wycięli mężowi cały żołądek i okoliczne węzły chłonne. Przed operacją było podejrzenie przerzutów do węzłów chłonnych, bo były powiększone. Z histopatologii pooperacyjnej wynika, że węzłach raka nie ma i wycięli mu go całego. Chirurg powiedział, że może nawet nie trzeba będzie tej chemii brać ale o tym zdecyduje onkolog 08.12.
Piszę o tym żeby naświetlić sprawę. Mąż oczywiście chce wrócić do pracy.
I tutaj mam pytanie. Czy każdy z chorych wie w ogóle jak wygląda i czy jest możliwy powrót do pracy? Tzn. chodzi mi o formalną stronę. Przecież nie można sobie ot tak wrócić do pracy. Ja jestem laikiem i nie miałam takiego przypadku wcześniej w rodzinie. Sama niedawno się dowiedziałam od swojej kadrowej jak i co trzeba zrobić. Można się trochę pogubić. Powiem szczerze, że dobrze że mi powiedziała o tym rychło w czas. Męża kadrowa natomiast milczała na ten temat.
Mężowi kończy się okres zasiłkowy w połowie lutego i tak naprawdę nie wiem czy będzie zdolny wrócić do pracy w tym terminie. Dowiedziałam się, ze już praktycznie teraz powinniśmy złożyć podanie o zasiłek rehabilitacyjny do ZUS.
Składa się go na druku ZUS Np-7. Dołączyć trzeba druk ZUS N-9 ( od lekarza) i druk ZUS N-10 ( od pracodawcy) i oczywiście kserokopie całej dokumentacji medycznej. Należy to zrobić co najmniej 6 tygodni przed upływem 182 dni okresu zasiłkowego. W naszym wypadku należy to zrobić już.
Piszę o tym bo może inni nie mieli zielonego pojęcia jak ja o tych sprawach. A może ktoś coś jeszcze może napisać, doradzić w tych sprawach? Np. co w sytuacji gdy po 182 dniach wracamy do pracy? Potrzebujemy przecież jakiegoś zaświadczenia od lekarza? Od jakiego lekarza? Czy choroba np. taka jak mojego męża rokuje na powrót do pracy?
Może umieścilibyśmy w tym wątku informacje dla innych co jak i gdzie? |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-11-26, 09:27 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Hej Gaba,
Z tym chirurgiem pewnie masz racje. Nurtuje mnie to, ale nie wiem czy chce jednoznacznie usłyszeć co i jak. Ta wiedza mi nic nie da na ten moment i nic nie zmieni. Tak mi się tylko "wylało" tu, na forum.
Tak, mąż chodził. Wyszedł ze szpitala 07.11 i pierwszy tydzień było ok. Wysoka gorączka przyszła na początku kolejnego tygodnia. Złe samopoczucie, dreszcze, brak apetytu. Chciałam z mężem iść do lekarza, ale on strasznie uparty. Myśli, że to tak jak kiedyś. Pocierpi trochę i wszystko przejdzie. I tak przeczekał na przeciwbólowych do 19.11 ( mieliśmy wtedy wyznaczoną wizytę kontrolną). Powiedział lekarzowi o tym. Zlecił RTG klatki piersiowej i badania krwi. W niedziele mąż miał dzwonić do tego lekarza i dowiedzieć się o wyniki. Lekarz mu powiedział, ze to zapalenie płuc. I kazał przyjechać właśnie dzisiaj. Ale ja nagadałam mężowi i w poniedziałek poszedł do internisty. Dostał antybiotyk. Dzisiaj pewnie zrobią mu w centrum jeszcze raz RTG. Wysokiej temp. już nie ma i mówi że czuje się już dobrze. Zobaczymy co tam dzisiaj powie lekarz.
Co do odżywek, to kupiłam mężowi odżywkę białkową, którą rozrabia się w wodzie. Taki koktail. I jak źle się czuł to praktycznie tylko na tych koktailach był, bo nie chciał nic innego jeść. Teraz apetyt jest troszkę lepszy, ale to dalej mało, to co je..... |
Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Agniemich
Odpowiedzi: 154
Wyświetleń: 62326
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2014-11-25, 12:04 Temat: Proszę o pilną odpowiedź |
Witajcie,
Wiem, że to może nie na miejscu ale nurtują mnie pewne rzeczy. Tak czytam te wszystkie wyniki i wracam do nich ( pewnie niepotrzebnie) i analizuje. W jednym ze swoich postów pisałam, że mąż czuje się okaleczony i diagnostyka przed operacją zawiodła. Czy mój mąż musiał stracić cały żołądek??? W wyniku histopatologii jest wyraźnie napisane, ze rak był w przełyku Barretta. Moim zdaniem lekarze nie tak zabrali się do działania. I mam żal. Ja wiem, ze napiszecie, ze powinnam się cieszyć, bo wycieli wszystko ( w sensie raka), że nie było go w węzłach chłonnych itp. Ale żałuje, że oddałam go do instytutu. Tam taka taśma. Podchodzą rutynowo do wszystkich. Tzn. nie do tych " po znajomości" bo tacy tez się rzucają w oczy i trochę ich jest.
Mam żal, bo widzę jak mąż przyjmuje każdy pokarm z trudem, ile je teraz ( a jest tego naprawdę bardzo mało). Jak ciut przesadzi, jak się męczy. Jak leci z wagi......Moim zdaniem mógł mieć przynajmniej część żołądka. Ja wiem, ze to pretensje do Pana Boga, ale tak mi się wylało. Chodzi o to ,że pacjenci podchodzą do lekarzy z ufnością, z przekonaniem, że lekarz jest nieomylny i chce dla pacjenta jak najlepiej. Tzn. z chęciami pewnie tak jest. Ale lekarze nie są nieomylni i to ślepe zapatrzenie w nich nie jest wcale takie dobre. Z jednej strony nie lubią jak ktoś jest zorientowany i wdaje się z nimi w dyskusje. Lubia takich "cielaków" z którymi robią co chcą. Może piszę niesprawiedliwie, ale takie są moje uczucia. Pisze to, bo to forum, to jedyne miejsce, gdzie mogę sie podzielić swoimi odczuciami.
Mąż bardzo chudnie, je coraz mniej. Może to dlatego, ze ma pooperacyjne zapalenie płuc. W zeszłym tygodniu sporą gorączkę, pow. 39,5 stopni. Gorączkować już przestał, ale złe samopoczucie i brak apetytu pozostał.... |
|
|