1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-10-15, 09:33 Temat: porzegnanie |
Nie wiem u kogo mam się buntować.
Nie wiem jak mam się buntować.
przeciwko życiu? przeciwko losowi?
Jestem wyzuta z wszystkich emocji.
....pojutrze będzie mięsiąc jak umarł.
Życie toczy się dalej. Zatrwarzające, że wszyscy tak szybko się z tym pogodzili.
"Jesteśmy wdzięczni, że mogliśmy dzielić z nim część życia, spędzić z nim tyle czasu, kochać go i być przez niego kochanym, że był naszym synem, mężem, ojcem, bratem, przyjacielem, znajomym."
to. to tak bardzo malo |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-09-16, 10:57 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
mieliscie racje.
nic nie pomoglo.
..trzymanie glowy. papryczki. lek od chorwata.
jest coraz gorzej.
przezuty sa wszedzie.
nie moze chodzic.
strasznie slabo mowi.
..chce isc co hospicjum.
boze, w jakim trzba byc stanie, zeby samemu sie decydowac na taki krok??...
jak wierzyc, jak walczyc, kiedy w kolo nie ma nadzieji?
powiedzieliscie mi, zeby sie na wszytko przygotowac.
wszyscy kiedys odejda. wszytko kiedys przeminie. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-19, 20:59 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
boje sie.
...
co ja tu jeszcze robie, kiedy wszytko zostalo juz powiedziane...?
moze potrzebuje pocieszenia..albo wspolczucia..a moze dodania mi nadzieji, ze zdarzaja sie cuda..ze moze jeszcze wszytko byc dobrze.. a moze nie moge poprostu sama z moimi myslami zostac...
...
okreslacie siebie na tym forum jako optymistow czy pesymistow?
a moze widzicie rzeczywistos taka jaka jest?
...
nie wiem w co wierzyc...
jestem o tysiac kilometrow oddalona od nich.
wygasa nadzieja w nim..wygasa nadzieja we mnie...
wszytko inne przestaje miec znaczenie.
co bedzie?
czy wytrzma podroz osmiogodzinna?
jak dlugo mozna zyc z przezutami w glowie?
czy moga jakies funkcje w organizmie zostac przez to uszkodzone?
dlaczego wyniki krwii sa tak dobre?
dlaczego tyje i ma wilczy apetyt?
jakie tabletki bierze d bolu glowy?
jak rozmawiac, jak pomoc, co zrobic, jak zyc..... |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-17, 09:47 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
macie racje.
wasze wypowiedzi dodaja mi sily.
nie bede trwonic czasu. narazie i tak mnie nie ma w domu, takze co innego mam robic...
a jak juz za niecale 2 tygodnie bede w domu to......
bede cala soba przy nich. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-16, 22:42 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
JaInka napisał/a: | Aniu miła!
Faktycznie, powinnam się przedstawić. Nie, nie jestem lekarzem. Mam 56 lat, z wykształcenia polonistka (edytor) i psycholog (psychoterapeuta). W grudniu 2007 r. dostałam diagnozę: rak plaskonabłonkowy, niedrobnokomórkowy płuca lewego. Nieoperacyjny. Obecnie z przerzutami bliskimi (do tegoż pluca) i dalekimi (do kości nogi prawej).
Przez te 2,5 roku uczę się wraz z rodziną żyć TU i TERAZ. Żyć bardzo intensywnie, czerpać z najdrobniejszego nawet powodu dużą przyjemność. Głęboko wierzę, że utrzymywaniu dobrej formy pomaga mi otaczająca mnie życzliwość bliskich i intensywna, interesująca praca. W każdym razie oceniam, że ostatni okres jest moim najszczęśliwszym etapem w życiu (najszczęśliwszym świadomie).
Od momentu zachorowania koleżanki przynosiły mi jakieś cudowne grzybki, herbatki, suplementy diety - z wiarą, że mnie uleczą. Wierzyłam w ich dobre intencje, ale i tak wkurzały mnie trochę. Natomiast o wiele bardziej wkurzało mnie zetknięcie się z całym przemysłem uzdrawiającym - namierzyli mnie jakoś w necie i dostawałam mnóstwo spamu. Widziałam też nie raz w Centrum Onkologii chorych, opuszczonych przez rodzinę ludzi. Opuszczonych - bo rodzina zamiast być przy chorym, zajmowała się
histerycznym wręcz poszukiwaniem "cudownych środków".
A tych nie ma - gdyby były, to wszyscy byśmy o nich wiedzieli.
W życiu zawodowym interesowałam się sugestią i autosugestią, a także rozmaitymi mechanizmami obronnymi. Stąd może we mnie mniej wyrozumiałości dla okłamywania siebie.
Czytając Ciebie - poczułam się bezradna. Poczułam, że "swoje wiesz" i zaczniesz pogrążać się w beznadziejnych poszukiwaniach. A przecież jesteś w tej chwili ojcu tak bardzo potrzebna. Możesz mu pomagać znosić ból, lęk, samotność (każdy jest samotny w chorobie). Możesz dawać i brać - to bardzo dużo. Przynajmniej ja czerpię od moich synów mnóstwo siły, takiej energii życiowej. Na przykład, gdy razem obśmiewamy moją ostatnią godzinę. Mam wtedy poczucie wspólnoty, bezpieczeństwa, bycia kochaną...
Jeśli Cię uraziłam, przepraszam. |
absolutnie. twoja wypowiedz, byla tak cielpa. (katarzynki36, Brightside, tez...)
dziekuje ci bardzo za to co napisalas.
sklonilo mnie to ponownego/innego/glebszego zastanowienia sie nad ta cala sytuacja...
moje pytanie wczesniej, o to kim jestescie, odnosilo sie w sumie do awilem i absenteeism ... znacie sie na wszytkim i pisaliscie tak "rzeczowo"(ten zwrot w sumie tu nie pasuje ), takze myslalam, ze jestescie lekarzami.. a skoro nimi sie jestescie, to przypuszczam, ze albo sami jestescie chorzy albo macie (byc moze tez straciliscie...) bliska sobe, ktora jest chora.
z drogiej strony, jezeli rzeczywiscie tak jest/bylo, to faktycznie nigdy nie probowaliscie zadnych "szamanskich sposobow"???
dziekuje pomimo wszytko, ze przedstwilas/przedstawiliscie sie. to bylo bardzo mile.
to pewnie nie jest typowe dla forow.
jezeli chodzi o "moje postepy" z choroba taty ( i babci....) - sa znikome. tak. niestety. musze was rozczarowac.
nie umiem ( moze nie chce, nie wiem, .. a moze to jest wlasnie moj instynkt samozachowawczy) poprostu czekac. i sie poddac. pogodzic sie.
moj tata sie nie poddaje - to jak ja moge? ? ?
odzyskalam troche wiary, nadzieji bo przeczytaniu kolejnej "szamanskiej metody" - wiem, obiecalam, ze nie bede juz o tym pisac (bsm...ccciiii)... to nie kosztuje nic.
nie ma zadnych skotkow ubocznych. czy mamy cos do stracenia w takim wypadku??
mysle o smierci.
...
jakie sa wasze przemyslenia?... |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-15, 21:51 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Żadna z osób wypowiadających się w temacie nie jest lekarzem.
a kim w takim wypadku jestescie?.. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-15, 18:30 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
dziekuje.. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-15, 17:11 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
*nie bede juz pisac o "szamanskich metodach" leczenia.
nie szukam tez osob korzy mi/nam objecaja "niewiadomo co".
poprostu wierze, gdzies gleboko w srodku, ze jest napewno cos, co zostalo
przeoczone przez medycyne akademicka, a moze nam pomoc....
*nie bedziemy tez przerywac leczenia.
*nie bede tez odradzac leczenia przeciwbolowego - wrecz przeciwnie. co jest konieczne - byc musi.
to co wczesniej napisalam to bylo pytanie do Was czy to co nam zostalo to t y l k o leczenie przeciwbolowe. jezeli to jest ostatnia rzecz do zrobienia, to
dla mnie to troche za malo.
*smierc.
oczywiscie, ze wszyscy musza umierac. dzis, jutro, teraz. wiem. rozumiem.
male dzieci choruja na raka. nawet nienarodzone dzieci umieraja..
zdarzaja sie gorsze rzeczy na swiecie niz tylko "zwykla", "prawie normalna" smierc.
niektorzy sa torturowani, gwalceni, ich zycie to ablolutny horror.
z tej perspektywy, mozemy byc jeszcze wdzieczni, ze w ogole tyle lat przezylismy i nic gorszego nam sie nie stalo.
rzecz w tym, ze nie latwo mi sie pogodzic ze smiercia.
mojemu tacie, ktory ma 54 lata tez. mojej babci ktora ma lat 85 tez (jej organizm jest calkowicie przez raka zaatakowany - nerki, pluca, dwa tumory w pachwinach - ona nie wie jak powarzne jest wszytko-zyje, cieszy sie kazdym dniem - jest wspaniala, radosna, blyskotliwa, inteligentna... - to historia na nowy temat...).
jak pogodzic sie ze smiercia - jak sami chorzy nie moga i nie chca ? ? ?
?
jak szukaja ostatniej deski ratunku? kazdej pozytywnej mysli?
chca jezdzic do lekarzy, probowac wszystkiego...
wiem, ze dla Was (mam na mysli lekarzy) to jest jak matematyka 2+2 jest 4.
te objawy, ten stan, ten wynik - to tylko moze byc to.
tyle razy widzieliscie jak ludzie umieraja...
moze na poczatku mileliscie nadzieje ale z czasem przestaliscie wierzyc w cuda.
w szpitalu nikt nie zaglada na sale. jest jedna wielka stagnacja.
na naswietlania trzeba czekac miesiacami. trzeba sie prosic o to, dopytywac,
zwracac uwage. jeden lekarz cie przekresla. inny przez przypadek widzi twoje "wspaniale" wyniki krwi i daje ci jeszcze jedna serje naswietlen.
trzeba byc milym i pokornym.. oby tylko o tobie nie zapomnieli..i czegos nie omineli..
jezeli masz do czynienia tylko ze smiercia i choroba nieuleczalna - to wytwarzasz swoj
wlasny mechanizm obronny. - "nie ma nadzieji w tym przypadku".
doswiadczyliscie przeciez tego juz tyle razy.
rozumiem.
nadzieja jest do konca. nie bede jej odbierac im. i sobie tez.
a jezeli stanie sie to najgorsze, to bede tam. bede wspierac swoja mame.
przeciez nic nie zrobie, oprocz pogodzenia sie z losem..
za dwa tygodnie bede w domu. bede przy nich.
juz niedlugo..jeszcze troche. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-14, 11:28 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
a co jest z ksiazkami Michała Tombaka np." Czy można żyć 150 lat" albo "Uleczyc nieuleczalne" ???
??
nie mozna sie o tak poprostu poddawac.
napewno jest cos co nam pomoze.. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-13, 08:40 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
dziekuje wam bardzo za wszytkie odpowiedzi.
naprawde nie sadzilam, ze ktos w ogole odpowie na mojego posta...
przepraszam, tez za wczorajsze hektyczne odpowiedzi ale..
dopiero co zobaczylam wyniki z przeswietlenia glowy mojego taty i
bylam troche w szoku, nie wiedzialam co zrobic i zucilam sie na to forum jak na ostatnia deske ratunku/nadzieji...
on caly czas nam mowil, tylko o jednym przezucie...
wiem, moze to dziecinne, malo dojrzale itd.
ale nie moge sie z tym wszytkim pogodzic.
nie wiem jak w ogole mozna sie z tym pogodzic, ze ktos musi od nas odejsc,
ze jest skazany na smierc.
takze z tym, ze poprostu wszyscy godza sie na to co ma byc...
i czekaja..czekaja..... lekarze..rodzina.. jak to??!
a gdzie jest nadzieja na uleczenie?? przeciez zdazaja sie cuda..
dlaczego tak szybko wszyscy sie poddaja? ..i skazuja nas na czekanie.
nie ma juz ludzi, ktorzy wierza, ze moze byc lepiej??
moze nie da sie wyleczyc choroby. ok. rozumiem.
a czy nie mozna z nia poprostu zyc? usniezyc ja? zaglusic???
czy wszytko co nam pozostalo to "srodki przeciwbolowe"?????........
przeciez, nie mozna tak poprostu sie poddawac........
i jeszcze cos...
pod koniec wrzesnia biore slub.
zadnego wesela. tylko urzad cywilny.
zarezerwowalam moim rodzicom bilety na samolot.
myslicie, ze da rade przyleciec?
ze moze byc do tego czasu duzo gorzej??? to przeciez jeszcze 2 miesiace....
moj tata czujes sie teraz dobrze. przytyl. ma ogromny apetyt.
jak z nim rozmawiam, nie czuje, zeby byl chory... nie widac tego po nim.
jeszcze ciezej jest przez to sobie wyobrazic, ze nosi w sobie taka chorobe...
ze moze byc gorzej...ze jakies srodki przeciwbolowe musi brac...
ze wszyscy juz go na straty spisali...........
.........
......... |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-12, 16:35 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
nie moge sie poprostu z tym pogodzic...
[ Dodano: 2010-07-12, 18:27 ]
"...W Danii istnieje ośrodek leczenia raka przy pomocy głodu. Organizm ludzki, a także zwierzęcy, jest zbudowany w ten cudowny sposób, że jeżeli mu nie dostarczymy substancji energetycznych z zewnątrz, tzn. głodzimy go, to wtedy zaczyna spalać, żeby żyć dalej, najpierw rzeczy najmniej potrzebne dla organizmu, a więc: stany zapalne, płyny obrzękowe, blaszkę miażdżycową, a także komórki nowotworowe. Po prostu komórki nowotworowe są rozpoznawane przez organizm jako coś obcego i są "zjadane" w pierwszej kolejności. Daje to nadspodziewanie dobre rezultaty - przedłuża się okres przeżycia w przypadkach beznadziejnych albo nawet doprowadza do wyleczenia. Coroczne głodówki oczyszczające (najlepiej jest robić je na wiosnę, gdy natura budzi się do życia) są też jednym ze środków profilaktycznych przeciw chorobie nowotworowej. W pewnym wieku, zwłaszcza gdy zaczynamy mieć zaburzenia trawienia, korzystne jest zrobić sobie tydzień czy dziesięć dni pełnej głodówki tylko o wodzie. Wtedy jeżeli mamy niewielkie guzy nowotworowe, to możemy je przez głodówkę usunąć. Przy pełnej głodówce nie należy się obawiać niedoborów witaminowych. Niektórzy twierdzą, że witaminy są koniecznie potrzebne do życia. Owszem, są potrzebne, ale nie do życia w ogóle, ale do przerobienia substancji, które wchłonęliśmy z pokarmem. Jeżeli nie dostajemy pokarmu, to zapas witamin, który mamy w organizmie, wystarczy do przepalenia tego, z czego składa się organizm. Poza tym woda, którą przyjmujemy w czasie głodówki, powoduje płukanie organizmu. Większość pacjentów podczas pierwszych dni głodówki zauważa ściemnienie moczu. Jest to efekt wydzielania różnych niepotrzebnych substancji. Takie głodówki, oprócz niszczenia pojedynczych komórek nowotworowych, czyli niewielkich guzów, prowadzą też do odtrucia naszego organizmu z karcinogenów, tzn. czynników chemicznych wywołujących mutacje. Kilkudniowe czy nawet kilkunastodniowe przepłukiwanie organizmu, bez przyjmowania nowych trucizn, powoduje spadek stężenia trucizn we krwi i wtedy z wyższego stężenia w mięśniach, tłuszczu, kościach i mózgu do niższgo stężenia we krwi uwalniają się zgromadzone trucizny i w końcu wydalamy je z moczem. Są to generalne porządki, ogólne sprzątanie organizmu. Jeżeli połączymy głodówki z akupunkturowym leczeniem zaburzeń przewodu pokarmowego i systemu odpornościowego, to możemy w bardzo dużym stopniu zmniejszyć zachorowalność na nowotwory..." |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-12, 14:25 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
....
byla chemioterapia i radioterapia tez.
w zeszlym tygodniu naswietlania glowy.
...
zaraz napisze opis choroby.
nie moge niestety rozczytac za bardzo ale zaraz sprobuje...
[ Dodano: 2010-07-12, 16:25 ]
TuN3M1
cavcinoma pumonis(?) dextri cuni (?) metastases ad lymphonodos calli latevalis siuisti(?)
to jest niestety wszytko co mam,
oprocz badan krwi....
[ Dodano: 2010-07-12, 16:30 ]
nie rozumiem, jak mozna sie poprostu na to wszytko godzic....
i akcaptowac, ze ktos musi od nas odejsc. |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-12, 13:04 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
...to mamy tylko czekac co bedzie dalej??
w ogole, to CO BEDZIE DALEJ?? |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-12, 12:53 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Adenocarcinoma |
Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
Ania1
Odpowiedzi: 50
Wyświetleń: 17719
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2010-07-12, 12:43 Temat: (znowu) interpretacja wynikow |
jakie sa prognozy?
co bedzie dalej?czego sie spodziewac??
tylko leczenie paliatywne??
a naswietlenia???
a co z tymi chinamii?? moze to cos pomoze....
sa jeszcze glowdowi, jemiola..... |
|
|