1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Nowotwor dotknal najblizszych_ tyle sie nie wydarzy juz |
Boston07
Odpowiedzi: 7
Wyświetleń: 7516
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-09-20, 21:25 Temat: Nowotwor dotknal najblizszych_ tyle sie nie wydarzy juz |
Dzień dobry!
Jestem nowa na tym forum, a znalazłam się tutaj z dwóch powodów.
Po pierwsze, w czerwcu tego roku zdiagnozowano u mojego taty nowotwór płuc z przerzutami. Leczymy go w otwockim szpitalu. Dostał już trzy serii chemii, ostatnia - czwarta, wciąż przed nami. Przez tych kilka miesięcy widzę, jak pełny sił człowiek stał się słaby i całkowicie zależny od opieki najbliższej rodziny. Widzę również, jak świadomość śmiertelnej choroby oraz poczucie bezradności niszczą jego psychikę. Stał się jeszcze bardziej nerwowy, niecierpliwy i agresywny słownie. Lęk, wiem, że to wszystko lęk, ale te ostatnie kilka miesięcy, to nie tylko walka o jego życie, to również nieustanna próba porozumienia się, szkoła cierpliwości dla mnie i mamy, by nie dać się sprowokować do kolejnej awantury. To również próba przebicia przez powtarzane jak mantra: Zostawcie mnie! Dajcie mi spokój!
Po drugie, tak się składa, że od kilku miesięcy (amatorsko tylko niestety) zajmuję się reportażem prasowym. Ta forma wypowiedzi pasjonuje mnie i na szczęście udało mi się wydrukować 3 teksty.
Pomyślałam, że warto byłoby napisać reportaż o tym, że CHOROBA NOWOTWOROWA JEST CHOROBĄ DOTYKAJĄCĄ CAŁĄ RODZINĘ. Chciałabym wiedzieć, jak wy radzicie sobie z waszym zmęczeniem, zniechęceniem, lękiem o przyszłość – swoją, dzieci, mamy/taty. A może po prostu z logistyką. Gdzie szukacie pomocy, kiedy jest wam źle lub też, czy wiecie, do kogo się w takich sytuacjach zwrócić? Czy otrzymaliście (wy, ale i chory) pomoc psychologiczną ze strony szpitala? Czy doskwiera wam właśnie taki brak zorganizowanego wsparcia ze strony opieki medycznej (rozproszenie placówek, często chory nie jest objęty skojarzonym leczeniem)? Z doświadczenia wiem, że taka sytuacja – umierający rodzic, powoduje nasilenie różnych emocji. Ja sobie z tym radzicie? Czy są rzeczy, które chcecie wyznać, a może takie, które chcecie wykrzyczeć, a nie robicie tego, bo on/ona jest chory?
Ja po raz pierwszy mam w rodzinie kogoś ciężko chorego. Przyznaję, że nie raz czuję się zagubiona w zawiłościach szpitalnych. Nie wiem też niestety, jak radzić sobie z emocjami kogoś tak bliskiego jak tata, a zarazem tak trudnego w kontakcie.
Nie wiem, czy uda mi się ten tekst opublikować, ale jeśli możecie, to podzielcie się ze mną swoimi spostrzeżeniami, emocjami, przeżyciami.
Proszę napiszcie na adres mailowy: Betulinka7@gmail.com. Mieszkam w Warszawie i chętnie też spotkam się, żeby porozmawiać. Myślę, że warto o tym spróbować napisać (z nadzieją na publikację), bo chorych jest coraz więcej… Dziękuję z góry, Beata. |
|
|