1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: rokowania przy raku pęcherzyka żółciowego |
DaltonFix
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 21703
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2018-06-18, 08:47 Temat: rokowania przy raku pęcherzyka żółciowego |
babusza napisał/a: | Boje sie ,że ma na to wpływ o co poprosiła ja moja siostra - aby poczekała na nia do 29 czerwca , bo wtedy wróci z sanatorium...
Pozdrawiam...... |
tego nie jestesmy pewni ale, z tego co pamietam jak Ks kaczkowski mowil to moze to byc prawda ze mama czeka na Twoja siostre aby sie z nia pozegnac.
babusza napisał/a: | Mówie jej ,że ma sie nie bać ,że wszysko jest ok i ma sprawy tu zamkniete i dokończone ale jakby cos wyszło to ja to wszystko pozałatwiam |
Jak umieal moj tata, powiedzialem mu zeby si nie bal ze jestem przy nim ze go kocham i ze jesli chce odejsc zeby nie czekal. Zmarl 2 godziny pozniej.
Jestem z Toba i tule najmocniej jak moge choc wirtualnie. Wiem przez co przechodzisz. W lutym odprowadzilem w podobny sposob ukochana mi osobe. |
Temat: rokowania przy raku pęcherzyka żółciowego |
DaltonFix
Odpowiedzi: 79
Wyświetleń: 21703
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2018-02-16, 10:40 Temat: rokowania przy raku pęcherzyka żółciowego |
babusza napisał/a: | Wiec wczoraj znowu tzw po konsylium-konsylium było w czwartek ale mieli wątpliwosci i mielismy z mama sie zgłosic do lekarza. Lekarz chciał zobaczyc mame . Płuca czyste. Ale ze wzgledu na wiek , chorobe- leczenie paliatywne.
Ale mam inne pytanie- jak sobie radzicie ze strachem?strachem ,że to już? Mama nie ma pojecia ,że jest chora a ja ...Boje sie ,że nie poradze sobie , co mam zrobic ? jeszcze jak bedzie mąż to inna sprawa ale jak bede sama z mama .
Staram sie uporzadkowac sprawy. |
Wiesz co, powiem ci ze swojego doswiadczenia. Chorzy wiedza ze odchodza. Nawet jesli oficjalnie nikt o tym nie mowi, oni wiedza, wiedza i czuja. Moj kuzyn kiedy czul sie dobrze czekajac na dialize aby przygotowac do bardzo inwazjnej chemii powiedzial mi ( a bylo to w piatek) " sluchaj jutro jeszcze pogadamy ale w niedziele trzeba bedzie sie pozegnac". Zrobilo mi sie slabo ale zaraz wine zwalilem na konskie dawki lekow. Minela sobota z dusza na ramieniu minela tez niedziela. Odsapnalem w poniedzialem kiedy znow go zbaczylem na szpitalnym lozku. Odszedl w nastepna niedziele tydzien pozniej. Sluchajcie uwznie chorych co do was mowia. Oni wiedza. Co do strachu ze to juz - tez mialem taki strach, co wieczow wychodzac ze szpitala do domu balem sie ze to ostastni raz kiedy go zobacze. Rano budzilem sie z drzeniem ze dostane jakis telefon albo ze zastane puste lozko na sali. Moze to bylo glupie ale kiedys w rozmowie poprosilem go ze jesli zdecyduje sie odejsc chce przy nim byc. Powiedzialem mu ze teraz musimy walczyc bo ciezka bitwa przed nim ale jesli zdecyduje sie odejsc - niech pozwoli mi mu towarzyszyc. Odszedl przy mnie. |
|
|