Ja myślę, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Jeśli ktoś chciałby bezsensownie poświęcić swoje, bądź dziecka życie w imię religii, to najpierw psychiatra powinien stwierdzić jego poczytalność. Jeśli sprawa dotyczyłaby tylko życia samego idioty, to jego sprawa. Gorzej jak taki idiota decyduje o życiu dziecka, jak Świadkowie Jehowy odmawiający transfuzji...
Cóż... dyskusja na ten temat swego czasu już była. Jan Paweł II był podtrzymywany przy życiu przy pomocy aparatury i poprosił o odłączenie. Oczywiście mohery twierdzą nadal, że:
1. Nie można nikogo sztucznie podtrzymywać przy życiu, bo to Bóg daje życie i je odbiera,
2. Nie można nikogo odłączyć od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe, bo to eutanazja.
Sprzeczności w głoszonych przez siebie poglądach nie widzą, bo zależą one od "specjalisty", którego zaprosi do swego radia biznesman redemptorysta.
to zapis tej historii daje do myślenia na temat tajemnicy życia i śmierci
No nie bardzo... Bo życie bierze się z szału uniesień, pięciu minut bez starych, chwili zapomnienia na tyłach remizy podczas wiejskiej zabawy albo przerwy w dostawach prądu, a o tym tam nie było.