1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-20, 03:38 Temat: Czy to koniec? |
Mamusia odeszła o 21.50, 19.12.2012. Bardzo spokojnie, byłyśmy z siostrą w pokoju, nie słyszałyśmy nic. Już jest w niebie mój Anioł. |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-19, 21:15 Temat: Czy to koniec? |
Jest źle :( Mama nie spała ponad 24 godziny, tak strasznie wyciągała ręce do góry i patrzyła ciągle w sufit. Oczy miała takie nieobecne. Ciągle krzyczała, sama nie wiem co..jakby się przed czymś broniła :( Był ksiądz wczoraj wieczorem.
Dziś rano Mama dostała morfinę już do wenflonu i tak co 4 godziny. Poza tym kroplówkę, żeby się nie odwodniła. Śpi cały dzień, nie ma z Nią żadnego kontaktu. Wydaje się, że jest spokojna. Myślicie, że taki stan może się długo utrzymać? |
Temat: Jak długo mama będzie się tak męczyć? |
Pola
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 35290
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-17, 10:43 Temat: Jak długo mama będzie się tak męczyć? |
Sophii, tak mi przykro :( Będę pamiętała o Twojej Mamusi w modlitwie. Bądź silna. Kiedyś wszyscy się TAM spotkamy... |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-17, 00:07 Temat: Czy to koniec? |
Właśnie doszło do mnie, że ostatnio czytałam co taka nagła poprawa może oznaczać. Chociaż ciężko to nazwać poprawą, skoro Mamie tylko się wydaje, że lepiej się czuje... :( Teraz śpi, ale jakoś niespokojnie, pojękuje, ale nie krzyczy już jak wcześniej. |
Temat: Jak długo mama będzie się tak męczyć? |
Pola
Odpowiedzi: 60
Wyświetleń: 35290
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-17, 00:04 Temat: Jak długo mama będzie się tak męczyć? |
Sophii bądź silna. U Ciebie jak i u mnie zbliża się nieuniknione. Rób co w Twojej mocy, bądź przy Mamie i nie zapominaj o sobie.
Ściskam |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-16, 22:11 Temat: Czy to koniec? |
Haloperidol jest. Poprawa już po kilku dniach, Mama troszkę jakby spokojniejsza - nie krzyczy już, głupotki mówi, ale też więcej z sensem.
W ogóle to miała takiego okropnego guza na mostku. Wielki, fioletowy, ciekło coś z niego a teraz... go NIE MA! W ciągu kilku dni tak po prostu wyparował! Może to dobry znak?
Dalej jak nie jadła tak nie je (po 3 łyżki obiadu, śniadania, kolacja-nutridrink), ale zaczęła trochę więcej pić. I mówi, że jest jakby silniejsza. Może jeszcze mamy szanse? |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-11, 23:49 Temat: Czy to koniec? |
Około 3 razy dziennie połówka Sevredolu. Dajemy tylko jak Mama powie, że coś Ją boli(pytamy dość często,nie zawsze boli).
Dexamethason 1mg 2 x dziennie po 2 tabletki.
Znowu Mamusia tak strasznie jęczy i woła różne osoby. Jak pytamy co by chciała od tego kogo woła to mówi, że nie wie :( Pan doktor z hospicjum powiedział, że zapisze jeszcze jakiś lek na halucynacje czy coś takiego
Alu - siostra załatwiła takie cudeńko, niestety przywiezie dopiero w weekend (mieszka kawałek od nas). Póki co musimy dać radę. |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-11, 22:08 Temat: Czy to koniec? |
Nie doprecyzowalam, już mówię.
Mama dostaje MST Cont.30 dwa razy na dobę. Pielęgniarka z hospicjum domowego kazała w razie bólu podać pół sevredolu i zapisywać kiedy i ile razy podajemy, żebrazie potrzeby zwiększyć to MST. Dajemy jak Mama narzeka na ból ucha.
Poza tym dostaje leki: pabi-dexametha.., amaryl, prestarium,bisocard i acard. |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-11, 21:30 Temat: Czy to koniec? |
Dziękuję za aż tyle odpowiedzi! Gdy wracałam z pracy zastanawiałam się jak tam na forum. Teraz widzę, że jesteście i bardzo mnie to cieszy Dziękuję Wam
@niki - tak, jesteśmy pod opieką hospicjum domowego. Trochę byłam zawiedziona na początku, bo pani pielęgniarka wydawała się bardzo służbowa, wpadała, pytała jak zdrówko i wypadała. Ale kiedy zaczęło się naprawdę źle okazała się bardzo pomocna. Dostaliśmy koncentrator tlenu (nie używamy go już-Mama ma morfinę na duszności) i łóżko szpitalne z materacem przeciwodleżynowym - bardzo pomaga, chociaż Mama się buntowała. Poza tym kiedy coś się dzieje dzwonię do pani pielęgniarki i nawet przez telefon potrafi pomóc i odpowiedzieć na wszystkie moje pytania.
Jeśli chodzi o dzisiejszy dzień:
Mama zjadła dosłownie 4 łyżeczki marchewki z mięsem na obiad. Dajemy Jej Nutridrinki. Pije też wodę, nie dużo, ale często (pewnie przez tę suchość w ustach). W ciągu 24 godzin zrobiła tylko raz siusiu, nie chce do pampersa, więc byłyśmy na kibelku (przeprawa przez mieszkanie = horror)
Poza tym myłyśmy dziś Mamę z siostrą, strasznie agresywna była, wyzywała nas, że Ją męczymy. Znowu zauważyłam kolejne guzy na piersi, plecach i pod pachami :( Nie wiem skąd to się bierze tak szybko i takie wielkie:( Chudziutka, że aż strach, a nogi ogromne dalej. Jęczy prawie cały czas gdy nie śpi. Dodatkowo boli Mamę ucho, ma opuchniętą dolną część twarzy z jednej strony (dostaje na to dodatkowo pół tabletki z morfiną). Jest okropnie, ale mi się i tak wydaje, że może damy radę. Kurcze, dziś robiłam jedzonko w kuchni i sobie tak pomyślałam "ale by były jaja jakby Mama sama tu przyszła"... Godzę się z tym, że odchodzi, ale ciągle jakaś iskierka nadziei się tli.
Zastanawiam się tylko nad jednym - czy dobrze robię, że nie wmuszam Mamusi jedzenia? Siostra na okrągło coś Jej wciska, chociaż Mama ją odpycha jak może i się okrutnie denerwuje. Ja Mamie tylko zrobię, przyniosę, podam - chce to je (właściwie powinien być czas przeszły), nie chce to nie, tylko wciskam z rana kubeł kawy zbożowej z mlekiem i protifarem, no i Megalię, która nic a nic nam raczej nie pomaga ani nie pomogła. Boję się tylko, że będę później miała wyrzuty sumienia, że nie wciskałam jedzenia Mamie. Ale co zrobić kiedy widzę, że Ona naprawdę nie chce jeść :( (Kroplówka odpada, już dawno Mama nie miała nic takiego ze względu na płyn w opłucnej.)
Dziękuję jeszcze raz, że jesteście |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-11, 12:44 Temat: Czy to koniec? |
Sophii, myślę, że to dobrze, że zdecydowałaś się odezwać. Ja to forum śledzę już bardzo długo, ale dopiero takie "wypisanie się" pomaga. Lepiej mi, (chociaż głupio się pocieszać innymi w takiej sytuacji) że nie jestem sama. Że są takie przypadki wśród innych ludzi. I że inni chcą się podzielić przeżyciami a przede wszystkim wysłuchać i dodać otuchy.
Musisz być silna dla swojej Mamy i się nie bać, przecież to Twoja Mama. Wcześniej sama bałam się tak bardzo chorych ludzi, lecz jeśli to spotyka tak bliską Tobie osobę ten strach znika i jedyne co trzeba robić to pomagać i zapewnić spokój. Nawet nie wiesz ile masz w sobie siły! Powodzenia, Sophii, trzymaj się dzielnie. Dasz radę |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-11, 07:55 Temat: Czy to koniec? |
Dziś noc była straszna, Mama jęczała głośno, znowu wołała wujka, mówiła dziwne, niezrozumiałe rzeczy. Pytałam czy Ją coś boli, mówiła, że nie. Siedziałam pół nocy z Mamą w pokoju, bałam się okropnie, że coś się stanie. Czy ktoś wie, czy to jęczenie i takie majaczenie to skutek uboczny morfiny czy może to bardziej przerzuty na mózg? Nogi jeszcze bardziej opuchnięte, jedna lodowata, druga w miarę ciepła. Kontaktu z Mamą praktycznie żadnego, niby coś mówi, ale nie można Jej zrozumieć :( |
Temat: Czy to koniec? |
Pola
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 17755
|
Dział: Opieka paliatywna Wysłany: 2012-12-10, 23:47 Temat: Czy to koniec? |
Jestem tu nowa, więc ładnie wszystkim mówię "dobry wieczór".
Przywiała mnie tu niestety choroba mojej Mamusi.
Walczymy już długo (rak piersi - pierś ujęta, węzły również, przerzuty do kości, wątroby i płuc w przeciągu 4 lat), ale najgorsze zaczęło się 3 m-ce temu, kiedy okazało się, że Mama ma płyn w opłucnej. Normalnie żyła, chodziła, ba! śmigała!, nagle zaczęły się duszności i poszła do lekarza, ten wysłał Ją do szpitala, około 2 litry płynu "ściągnęli' z opłucnej. Wrócił apetyt, Mama do domu i było pięknie aż znowu przyszły duszności. Po miesiącu od poprzedniego zabiegu Mama miała kolejny, przy którym już czuła się słabo. W szpitalu zaczęła mniej chodzić. Odbarczono znowu 2 litry płynu. Mama wróciła do domu i zaczęło się robić naprawdę źle. Już nie pamiętam jak to postępowało, co po kolei, nie chcę chyba pamiętać.
Teraz Mamusia sobie chrapie w pokoju obok, dostaje morfinę, nie rozmawia z nami, ciągle śpi, nie je, nie chce pić, nie chce przyjmować leków, nie chodzi (tylko rano i wieczorem z naszą pomocą do toalety, bo nie chce robić w pampsersy). Sadzamy Mamę do jedzenia na fotelu, ale nie je prawie nic. W nocy woła różne osoby, pojękuje, choć mówi, że nic nie boli. Etap mylenia dni, godzin, szpitala z domem i odwrotnie minął kilka dni temu, teraz jest nieobecna, próbuje dzwonić z pilota od telewizora, rozmawiać przez rozłączony telefon. Ciągle oddycha przez usta, ma strasznie opuchnięte nogi, które masujemy, jeśli tylko Mama pozwoli. Ma guzy na ciele, pielęgniarka z hospicjum domowego powiedziała, że to węzły wyskoczyły. Jeden jest w okolicach skroni, czy to znaczy, że rak jest również w mózgu? Nie wiem czego się boję bardziej - tego, że Mama szybko odejdzie, czy tego, że możliwe, że będzie żyła jeszcze trochę w mękach? Ja już za Nią tęsknię. Nigdy nie porozmawiamy tak jak zawsze, chociaż kiedy wydaje mi się, że powraca jej takie normalne myślenie, od razu mi przychodzi do głowy, że może z tego wyjdzie. Chociaż lekarze powiedzieli, że koniec jest blisko.
Wiem, że mój bełkot trudno zrozumieć, ale chcę tu być, chociaż jakoś być blisko osób, które też zmagają się z tym potworem. Naczytałam się tego forum wzdłuż i wszerz, czytałam jak wygląda koniec przegranej walki. Myślę, że to się chyba zbliża. Chociaż nie wiem czy cokolwiek jeszcze myślę :( |
|
|