1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Rak trzustki z przerzutami do wątroby u mojego Tatusia |
ania-1983
Odpowiedzi: 14
Wyświetleń: 35149
|
Dział: Nowotwory przewodu pokarmowego Wysłany: 2012-10-10, 22:45 Temat: Rak trzustki z przerzutami do wątroby u mojego Tatusia |
beti* napisał/a: | Witaj Aniu
Co wsłychać u Was, załatwiliście hospicjum?Jak się czuje Twój tato?
Cały czas trzymam kciuki, pozdrawiam. |
Witaj Beti, przepraszam, że tak późno się odzywam. Niestety Tatuś mój zmarł 18 września. Udało nam się załatwić opiekę w Samarytaninie, hospicjum domowe, zdążyliśmy raz pojechać na wizytę, tam zajęli się Tatusiem bardzo dobrze, przede wszystkim dostaliśmy leki przeciwbólowe i recepty co pozwoliło złagodzić cierpienie. Zrobiono też punkcję, ściągnięto 4 litry płynu limfatycznego, dostał kroplówki pomagające oczyścić troszkę wątrobę, zrobiono masaż limfatyczny nóg. Dzięki temu chwilowo ulżyliśmy Tatusiowi. To byo w czwartek zaraz po wypisie do domu. W poniedziałek mieliśmy miec kontrolę, niestety zaczęło się pogarszać. Przyjechała do nas pielęgniarka i z lekarzem podjęli decyzję o przyjęciu Taty na oddział stacjonarnego hospicjum. Tatuś miał być zawieziony we wtorek. Dwie godziny po wizycie lekarki zaczęły sinieć Tatusiowi nogi, strasznie szybko to postępowało. Po konsultacji z pielęgniarką wezwaliśmy pogotowie. Tam stwierdzono, że mam dzwonić do przychodni, przyjechał do nas lekarz, który wezwał kartkę i skierował nas do WCM w Opolu. Po 22:00 już tam byliśmy, Tatuś miał strasznie słabe parametry ( ciśnienie, glukoza bardzo niskie, kwasica). Zdiagnozowano ostrą niewydolność wątroby i problem z nerką. Skierowano Tatusia na oddzial wewnętrzny gdzie niestety zmarł ok 3:00 w nocy. Bardzo to szybko się stało, 2 godziny wcześniej wróciłyśmy do domu. Na szczęściie Tatuś zmarł spokojnie we śnie i bez bólu, tak mówił Lekarz.
Bardzo mnie ta sytuacja zaskoczyła, miałam nadzieję, ze ostanę jeszcze trochę czasu z Tatą, że może zdarzy się cud, już kiedyś Tato wygrał z chłoniakiem... Jedynym pocieszeniem jest, że godnie Tato odszedł, bez bólu i męki nie przeciągały się. Wiem, że On by nie chciał być więźniem swojego ciała, strasznie mu ciążyło to, ze w ostatnich dniach nie mógł sam zadbać o swoje interesy.
Ostatnie dni dla Niego były ciężkie. Jak złożyłam to w całość zachowanie Taty i objawy to wynika, że wystąpiła encefalopatia wątrobowa, zatrucie organizmu, nie był sobą. Byl drażliwy, miał problemy z koncentracją, nie wiedział co się dzieje i gdzie jest, nie spał, bał się położyć, nie pozwalał gasić światła, był agresywny. Wszystkim zainteresowanym, sugeruję od razu podejrzewać niewydolność wątroby jeśli zaobserwujecie u swoich bliskich podobne objawy. Muszę też przyznać, że opieka w opolskim WCM jest wspaniała, tam ludzie mają serca i czas dla pacjentów i ich rodzin. Bardzo z tego się cieszę. Spotkaliśmy anioły na końcu tej przeprawy, był to lekarz, który przyjechał do nas z przychodni a także lekarze z izby przyjęć w WCM oraz lekarz z oddziału chorób wewnętrznych. Podobnie reszta personelu medycznego.
Strasznie, żałuję, że wcześniej nie miałam wiedzy takiej jak teraz, może szybciej zdiagnozowano by Tatusia i mógłby byc jeszcze ze mną. No ale to takie gdybanie. Modlę się codziennie aby już nigdy Tato nie musiał cierpieć i mam nadzieję, że jest u dobrze tam gdzie teraz jest.
Szczerze polecam opiekę jaką roztaczają nad pacjentem i rodziną w hospicjum Samarytanin. Tam również są anioły.
I dziękuję Wam wszystkim, którzy poświęciliście czas tutaj na forum, tym którzy byli z nami. Życzę Wam wiele zdrowia i sił do walki. |
|
|