1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Niskozróżnicowany prawdopodobnie drobnokomórkowy |
cherrie
Odpowiedzi: 260
Wyświetleń: 72253
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2009-02-27, 08:41 Temat: radioterapia |
Kasiekk,
jesli chodzi o radioterapie: Twoja mama prawdopodobnie nie bedzie nic odczuwala do polowy naswietlen tzn. jesli ich ma np. 30, to moze zaczac cos odczuwac po 15 lampie.
Niestety u mojego taty bylo tak, ze im wiecej lamp dostawal tym gorzej sie czul. Dlatego pod koniec i jeszcze jakies 2-3 tyg. po zakonczeniu radioterapii byl bardzo slaby, nie mogl jesc, mial problemy z plytkami krwi, co bylo bardzo niebezpieczne. Absolutnie nie chcialabym Cie wystraszyc, pisze tylko jak to bylo u mojego taty.
Poza tym, moga (nie musza) wystapic problemy z przelykiem - czesto, jesli guz jest blisko przelyk zostaje lekko przypalony. Mama moze miec problemy ze spozywaniem pokarmow - ale to jak pisalam raczej pod koniec lecznenia. Warto juz profilaktycznie od poczatku naswietlen pic siemie lniane. Nie bede sie tutaj rozpisywac, bo nie wiadomo czy mama bedzie miala jakiekolwiek problemy. Mysle, ze gdyby cos sie pojawilo to pisz i bedziemy radzic na biezaco!
A i jeszcze poczytaj o ochronie skory w miejscu naswietlen. Wiem, ze kupuje sie w aptece specjalna zasypke, zreszta moze lekarz juz was o tym informowal.
Gdybys miala wiecej pytan, pisz smialo.
Pozdrawiam |
Temat: Niskozróżnicowany prawdopodobnie drobnokomórkowy |
cherrie
Odpowiedzi: 260
Wyświetleń: 72253
|
Dział: Nowotwory płuca i opłucnej Wysłany: 2009-02-15, 10:06 Temat: dobrze zrobiliscie |
Witaj Kasiu,
wiesz, tak czytam Twoj watek i mysle sobie, ze dobrze zrobilas i nie powinnas miec do siebie zadnych pretensji. My bliscy chorych tak bardzo chcemy ich miec, jak najdluzej, ze czasami zapominamy co jest na prawde wazne. A wazne jest uszanowanie decyzji chorego, bez wzgledu na to, jak bardzo sie z tym nie zgadzamy.
Czesto czytam na forach, jak to ludzie bardzo pragna za wszelka cene "uratowac" bliska osobe i robia wszystko, zeby przedluzyc ich zycie, a raczej umieranie. Takie staranie ma oczywiscie sens, jezeli sa jakies chociaz szanse, ze bedzie dobrze, ale wydaje mi sie, ze w przypadku DRP to nie ma sensu - mam tu na mysli robienie czegokolwiek na sile, kiedy chory nie chce lub nie ma juz sily. Czasami lepiej jest uszanowac wole chorego i byc w zgodzie z samym soba. Wiesz, ze ta decyzja, to nie jest sprawa zycia i smierci, ale ...czasu. Wiec, moze nie ma sensu stwarzac mamie dosatkowego stresu.
Nie wiem czy dobrze mysle, ale ja bym na Twoim miejscu postapila tak samo.
Pozdrawiam |
|
|