1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Wydzielony przez absenteeism z tematu: Rokowanie rak żołądka |
dagis2
Odpowiedzi: 30
Wyświetleń: 13483
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2012-04-19, 18:21 Temat: Wydzielony przez absenteeism z tematu: Rokowanie rak żołądka |
Sprinter, zdecydowanie Cię popieram.
Wiadomo, że rodzina chce, aby chory jak najdłużej był z nimi, ale często w ten sposób zaspokaja swoje potrzeby oraz tłumi strach i poczucie bezsilności. Jest to w pełni zrozumiałe, ale dla chorego nie koniecznie korzystne.
Masz pełne prawo przeżyć ten czas, jak Ci został, tak jak Ty chcesz, tak, jak czujesz, że dla Ciebie będzie najlepiej. Bo to jest Twój czas!
I masz pełne prawo nie mieć siły do walki. Ani chęci.
Bo łatwo jest mobilizować kogoś do kolejnej chemii, jeżeli się samemu tego nie przeszło.
A trudno decydować się na kolejną, jak się dokładnie wie, jak to będzie.
Zwłaszcza, gdy jest to chemia paliatywna.
Pozdrawiam Cię serdecznie |
Temat: rak piersi, to jest masakra jakaś ! |
dagis2
Odpowiedzi: 25
Wyświetleń: 11281
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2011-08-25, 16:04 Temat: rak piersi, to jest masakra jakaś ! |
Mnie się wydaje, że nie ma co psioczyć na lekarzy tylko próbować się z nimi porozumieć. Ze strony pacjenta często wydaje się, że oni nic nie robią, ze strony lekarza wprost przeciwnie.
My się skupiamy tylko na czekaniu przed gabinetem i bezpośrednim kontakcie, oni mają oprócz tego jeszcze mnóstwo innych rzeczy do zrobienia.
No i musisz się nastawić, że życie mamy się zmieni i bardzo często trzeba będzie zrezygnować z wielu spraw albo je ograniczyć. Dopóki człowiek się dobrze czuje, to wydaje mu się, że nie ma na niego mocnych i grunt to chcieć. A jak potem leczenie da się we znaki, to i myślenie się zmienia i priorytety. Taka choroba :-)
Ja przeszłam raka piersi ponad 3 lata temu, równolegle z moją mamą (operacja w odstępie 2 tyg) i obserwowałam i u siebie i u mamy stopniowy zanik myślenia typu, że "ja to muszę zrobić". Pod koniec to już zupełnie nic nie musiałyśmy, oprócz rzeczy elementarnych czyli jeść... I po zastanowieniu stwierdzam, że właściwie tylko tyle.
Pozdrawiam
Dagmara |
|
|