1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Żałoba |
ewa666
Odpowiedzi: 654
Wyświetleń: 170944
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2013-01-31, 23:51 Temat: przedłuzający się ból po stracie mamy |
Piszę tutaj, bo być może ktoś powie mi coś konstruktywnego. Moja mama zmarła dokładnie rok temu na białaczkę. I do tej pory nie mogę sobie z tym poradzić. Ból i cierpienie towarzyszą mi każdego dnia. Mądrzy ludzie mówią, że żałoba trwa rok, pół roku a moja nie przemija wręcz przeciwnie narasta.Moja mama chorwała na białaczkę 8 lat. Gdy się o tym dowiedziałam byłam w liceum. Nie wiedziałam wtedy czym jest ta straszna choroba. Ale wiedziałam, ze nie jest dobrze. Moi rówieśnicy cieszyli się typowym zyciem nastolatków a ja żyłam każdym dniem choroby. Dostałam sie na studia i starałam sie nie mysleć o chorobie mamhy, lecz gdy zaczeli mamę leczyc hemią zdałam sobie sprawe z powagi całej sytuacji. Nigdy nie mogłam z nikim o tymporozmaiwac i przez te wszystkie lata tłumiłam swój bunt i ból, patrzac na cierpienie i coraz bardziej przybliżająca sie smierć. Zawsze starałam sie nie pokazywac mamie, że jest zle,że sie martwie i boję o każdy dzień. W zeszłym roku przed świetami stan mamy sie stanowczo pogorszył. Do dzis mam przed oczami gdy z zacisnietymi zebami ścinałam jej włoski, które zaczeły wypadac po mocnej chemii. Przed światmi jej stan sie pogorszył. Wdało się zapalenie płuc i jakas wstretna bakteria zaatakowała jej organizm nie pozwlajac jej walczyc o zycie. Byłam 1 osoba która przyjeął informacje od lekarzy, ze z tego nie wyjdzie. Musiałam poinformowac o tym mojego tate i rodzeństwo. Musiałam wyprowadzic sie z rodzinnej miejscowosci zając sie tata by przezyl jakos ten traguczny czas. Dopadła mnie wtedy taka siła, jakiej nie miałam nigdy. Robiłam wszystko kolo mamy. Byłam silniejsza niz kazdy obok i starłam sie nie okazywać mojego smutku i bólu. Po trudnej walce mama zmarłą na moich oczach. Dopiero teraz po roku czasu od tego tragicznego dnia dociera do mnei ta świadomość. Czuje ból, smutek-płacze coraz czesćiej. Obwiniam siebie za wiele rzeczy, nie potrafie zacżac zyc normalnie.Nie potrafie sie smiać A do tego wszystkiego mój ból i przezywanie etraz tego dobija sie na moim zwiazku. Mma teraz etap bardzo wielkiej potrzeby bliskosci. Nie potrafie powiedziec o tym mojemu partnerowi. Cierpi na tym On. Bo stale mam pretensje, ze malo poswieca mi uwagi. A tak nie jest. Jest czułym opiekunczym facetem a ja nadal potrzebuje wiecej. Boje sie, ze moja załoba przeradza sie w depresje..... Nie radze sobie. jest mi cięzko. |
|
|