1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22
2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.
|
|
Autor |
Wiadomość |
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2016-09-30, 15:05 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
lidkaa napisał/a: | wyrazu jego udręczonych oczu błagających o pomoc. |
lidkaa napisał/a: | i umarł dokładnie w sposób, który tak go przerażał. |
Obraz kochanej, odchodzącej osoby jest rzeczywiście dla nas przygnębiający ale chory nie cierpi, to tylko widok jest taki straszny, morfina na pewno tacie pomagała przy bólu, był raczej nieświadomy tego, że odchodzi. To uczucie jak widzimy, że chory cierpi łapiąc powietrze to na prawdę Go nie boli to tylko dla nas jest to przerażający obraz bo mamy wrażenie, że się dusi.
lidkaa napisał/a: | żebym pomogła mu popełnić samobójstwo, bo boi się śmierci od uduszenia, a ja tego nie zrobiłam |
Kochana, no tu nie możesz mieć wyrzutów, nikt chyba z nas nie pomógłby w samobójstwie, zawsze mamy do końca jakąś nadzieję, na pewno tego byś nie zrobiła nigdy. No może gdyby była u nas w Polsce eutanazja to pewnie wiele osób tak bardzo ciężko chorych by myślało o tym sposobie ale nie ma a pomagać umrzeć, komuś nam bliskiemu chyba byłoby za trudne.
lidkaa napisał/a: | Powiedział, że Tacie nie pomogę, a dziecku mogę bardzo zaszkodzić. |
Lekarz miał rację, przeżywałabyś bardzo taty odchodzenie a nosiłaś nowe życie, stres mógłby bardzo zaszkodzić dziecku. Tato nawet jak Cię nie było w tej ostatniej chwili, na pewno wiedział, czuł, że Go kochasz, że jesteś, że musisz zadbać o Jego wnuczkę/wnuka, że nosisz nowe życie, na pewno nie miałby do Ciebie żalu. Skoro Ty Go kochałaś w każdej chwili to i On Cię kochał niezależnie od tego gdzie byłaś.
lidkaa napisał/a: | Mam poczucie, że zawiodłam najbliższego mi człowieka, który dla mnie zrobiłby wszystko. |
Nie zawiodłaś na pewno, byłaś z tatą podczas Jego choroby, na pewno pomagałaś, zrobiłaś wszystko co mogłaś, więcej się po prostu nie dało, tato to wiedział i na pewno nie miał do Ciebie żalu, to Ty sama pielęgnujesz w sobie to poczucie winy. Tato chciałby dla Ciebie jak najlepiej, teraz z góry Cię obserwuje i na pewno nie chce żebyś przez Niego cierpiała.
, musi minąć trochę czasu, żałobę trzeba przeżyć, później będziesz pamiętała te miłe chwile z tatą, pozdrawiam ciepło, trzymaj się, masz dla kogo żyć, bo niedługo na świecie pojawi się cząstka Twojego taty. |
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2016-04-28, 17:46 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
|
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-03-28, 23:42 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
gosiat napisał/a: | Ostatnio zastanawiałam się co pamiętam z czasów jak tato był zdrowy i wyszło że nic nie pamiętam,jakbym nie miała wspomnień. |
Te miłe wspomnienia wrócą ale na to potrzeba czasu. Zbyt dużo złych rzeczy, bólu i cierpienia jest w pierwszych miesiącach po stracie. Przeżywamy i wspominamy wszystko to co związane było z chorobą, cierpieniem i odchodzeniem. Myślę, że przyjdzie czas kiedy zobaczysz tatę z tych dobrych czasów i będziesz wspominać chwile radosne, które razem przeżyliście.
Muszę Ci powiedzieć, że mojej mamy nie ma równy rok i przewijają mi się i te dobre chwile z życia ale niestety bardzo często widzę ostatnie dni, kiedy była w strasznym stanie i ten obraz chyba nigdy się nie zatrze, zbyt był poruszający.
Trzymaj się
|
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-02-15, 19:44 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
Monika_Maria_Marika, bardzo smutny post ale zrozumiały dla każdego kto to przeszedł. To co piszesz, czujesz to żadna durnota i żadne użalanie się nad sobą, absolutnie nie masz prawa tak myśleć o sobie. Nie zamykaj się na ludzi, bo to spowoduje jeszcze większy ból, Ty potrzebujesz wypłakać, wykrzyczeć swój żal i ból, to normalny stan. Powinnaś mieć kogoś zaufanego, bliskiego komu to wszystko wypłaczesz, wyrzucisz z siebie. Mąż nie rozumie, nie każdy jest w stanie zrozumieć ból drugiego człowieka nawet jak sam to przeżył. Nie każdy jest silny psychicznie jak Twój mąż i nie każdy potrafi sobie wytłumaczyć odejście, śmierć, choć wiemy, że to nieuniknione. Mąż ma widocznie silną konstrukcję psychiczną, ale powinien być dla Ciebie wsparciem, nie jest, trudno, dasz radę, wcześniej czy później ale dasz radę się pozbierać. Nie rezygnuj z leków, bo są Ci potrzebne, żeby przetrwać, może psycholog, On wysłucha, pocieszy, wypłaczesz się i jeszcze pomoże, pomyśl może o tej opcji.
Nie skupiaj się na chorobach, nie weźmiesz chorób wszystkich ludzi, bo choroba jak ma przyjść i tak przyjdzie, każdy z nas dźwiga swój krzyż. Moniko daj "czas czasowi", trzeba przetrwać ten okres żałoby, jak trzeba popłacz sobie, nie możesz przy mężu, wypłacz się pod prysznicem czy w wannie przy lejącej się wodzie, pomaga.
Życzę Ci dużo siły, moc pozytywnej energii, dużo siły psychicznej i jesteś wielka, pomagałaś tacie przejść na drugą stronę, czyli siły w sobie masz przeogromne tylko uwierz w siebie.
Pozdrawiam |
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-02-13, 19:00 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
Gosiat
No tak, to na niedosyt obowiązków nie możesz narzekać przy dwójce dzieci. Nasza psychika potrafi niesamowite cuda wyczyniać i nawet jak padamy nocą do łóżka, umęczeni dniem codziennym to oczywiście zamiast paść spać to "atakują" nas myśli i to zazwyczaj te najgorsze. Nie ma wyjścia Gosiat musisz przeżyć swoją żałobę, tak jak minął strach przed spaniem, telefonem tak pomału będą się wycofywały inne strachy. Nie namawiam na psychologa, każdy z nas sam wie na ile jego psychika jest silna i na ile sam jest w stanie udźwignąć. Mimo wszystko jakbyś chciała skorzystać z takiej opieki na prawdę nie masz się czego obawiać/bać. Zgadza się pierwsze spotkania mogą być pełne łez, nawet z pogorszeniem samopoczucia ale z czasem każda wizyta staje się ulgą, wyczekiwaniem. Sama wiesz co jest dla Ciebie najlepsze, bo kto inny jak nie Ty zna Cię najlepiej. Zawsze też w tym najgorszym okresie można się wspomóc lekami antydepresyjnymi.
Dasz radę, mimo, że ciężko, mimo, że boli to życie toczy się dalej a my idziemy z tym pędem. Pozdrawiam |
Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
marzena66
Odpowiedzi: 44
Wyświetleń: 26287
|
Dział: Psychoonkologia / emocje w chorobie nowotworowej Wysłany: 2015-02-13, 15:53 Temat: Tato odszedł i ... nie radzę sobie :-( |
Gosiat
Przecież mamy w sobie jakieś emocje, uczucia i one dają znać o sobie, gdybyś ich nie maiła byłabyś osobą "bez serca", twardą, zimną a taką pewnie nie chciałabyś być. Daj upust swoim emocjom, wypłacz się, wykrzycz, ale nie na męża bo on niczemu nie winny. Musisz ten okres przeżyć, żeby później było Ci choć trochę lepiej. Staraj sobie organizować swój czas, żebyś miała jak najmniej czasu na myślenie, to też w jakimś sensie pomaga. Podupadasz na zdrowiu, łapią Cię infekcje, bo organizm jest zmęczony, wyczerpany psychicznie, osłabiony więc wszystko co złe łapie, słaba odporność. Póki musiałaś być silna, zwarta i zawsze gotowa to taka byłaś, teraz nie musisz tego robić, puściło napięcie i organizm odchorowuje wszystko. Nie chorujemy wtedy kiedy działamy, bo wiemy, ze musimy być silni ale coś się kończy, nachodzi jako taka stabilizacja i wszystko puszcza, zwłaszcza nasza psychika a to doprowadza do osłabienia organizmu. Obraz taty z ostatnich dni pewnie długo jeszcze będzie w Twojej głowie/wyobraźni (u mnie rok i wciąż mam ostatnie dni przed oczami) ale myślę, że z czasem jak dojdzie do nas co się naprawdę stało, że to już jakaś przeszłość, że to nie wróci, że Tato już nie cierpi, zaczniesz to sobie w głowie wszystko układać wróci uśmiech na twarzy i zaczniesz sobie przypominać te szczęśliwe chwile z Tatą, obraz nieszczęść będzie gdzieś ale będzie słabł. Na to wszystko potrzeba czasu. Jeśli czujesz, że nie dasz sobie rady skorzystaj z pomocy psychologa, to też może Ci pomóc dojść do równowagi, tam wyrzucisz swój wielki ból, który w Tobie siedzi.
Pozdrawiam i trzymaj się dzielnie. |
|
|