moja 12-letnia córka byla bardzo mocno emocjonalnie związana z tatą - takie dwie papużki -nierozłączki, dwoje wielkich przyjaciół.
Teraz, po śmierci taty nie płacze, i stara sie być bardzo dzielna. Jestem tym przerażona, bo widzę, jak stopniowo coraz silniej dociera do niej to, co sie stalo. Rośnie w niej bunt przeciwko losowi. Próbuje ukrywać swoje uczucia, ale w środku wije się z bólu- byloby jej lepiej, gdyby mogla płakać, szlochać , no nie wiem , cokolwiek, a ona nic.
Pod ciężarem takiego bólu dorośli upadają - ona sobie sama nie poradzi,
jak jej pomóc?
Pixi - ja chyba pomyślałabym o jakimś mądrym psychologu. Czasami łatwiej otworzyć się przed kimś zupełnie obcym, a na pewno nie można Madzi zostawić z tym ogromem przytłaczających ją uczuć. Musi znaleźć wentyl dla swojego cierpienia, smutku, pytań itd. Wydaje mi się, że Ty nie będziesz w stanie do końca do niej dotrzeć, bo sama jesteś w samym środku tego "piekła". Ja szukałabym pomoc na "zewnątrz"
Droga PIXI ja miałam podobna sytuacje po śmierci moje mamy "babci"moich dzieci .
Syn 14 l jakoś sie pozbierał zrozumiał ze babcia odeszła (syn jest ministrantem moze wie ze taka jest kolej )w każdym badz razie pogodził sie z sytuacja jezdzi do babci co tydzien na cmentarz .
Natomiast corka prawie 10 l strasznie zamkneła sie wsobie babcia zmarła 9 dni przed jej I Komunią Sw nagle z rozesmianej wiecznie paplajacej dziewczynki stała sie milczaca i nadwyraz powazna gdy próbowalismy z meżem z nia rozmawiac na temat babci to kiwała głowa że rozumie a tak naprawde niewiedziałam czy coś zrozumiała?
Tak jak napisała Tara pewna madra pani psycholog dotarła do mojej coreczki (do mnie rowniez)i powolotku małymi kroczkami mozemy normalnie rozmawiac o babci i otym co sie wydarzyło.
Podpisuję się pod postem Tary. Śmierć rodzica jest dla dziecka takim przeżyciem, że sama może sobie nie poradzić.
Dziecko jeśli będzie ukrywać uczucia to za moment wrócą ze zdwojoną siłą.
Psycholog dziecięcy będzie miał stosowną wiedzę jak dziecku pomóc i pewne sprawy uzmysłowi dziecku w sposób delikatny, stosowny.
Pozdrawiam
moja 12-letnia córka byla bardzo mocno emocjonalnie związana z tatą - takie dwie papużki -nierozłączki, dwoje wielkich przyjaciół.
Teraz, po śmierci taty nie płacze, i stara sie być bardzo dzielna. Jestem tym przerażona, bo widzę, jak stopniowo coraz silniej dociera do niej to, co sie stalo. Rośnie w niej bunt przeciwko losowi. Próbuje ukrywać swoje uczucia, ale w środku wije się z bólu- byłoby jej lepiej, gdyby mogla płakać, szlochać , no nie wiem , cokolwiek, a ona nic.
Pod ciężarem takiego bólu dorośli upadają - ona sobie sama nie poradzi,
jak jej pomóc?
Pixi,
przyłączam się do do sugestii związanych z wizytą u psychologa bądź terapeuty. Warto się tej wizyty przygotować. Jestem co prawda tylko teoretykiem, ale można ta moja szczątkowa wiedza akademicka do czegoś Ci się przyda. Niezależnie od tego, do kogo się wybierzecie - ważne, byście poszły tam razem i razem, we trójkę, rozmawiali o swoich odczuciach, lękach, nadziejach. Strata dotyczy i Ciebie, i Twojej córki. Obie jesteście, choć pewnie w różny sposób, bardzo, bardzo zmęczone. Psycholog lub terapeuta powinien Wam pomóc jakoś z tego wyjść. Druga sprawa - niezależnie od tego, czy pójdziecie do psychologa czy psychoterapeuty (te różnice w praktyce bywają dość subtelne), zostanie Wam, po wysłuchaniu, przedstawiona propozycja "programu" (nie umiem teraz sobie przypomnieć właściwego słowa, przepraszam). Żałoba, która w równym stopniu dotyczy Twojej córki, jak i Ciebie musi zostać "przepracowana". Każdy przechodzi ją w inny sposób, ale są pewne uniwersalne formy , i psycholog/terapeuta będzie starał się Was tak poprowadzić, by żałobę nie tyle szybko, co skutecznie i bezpiecznie pomóc zamknąć, czyli pogodzić się z odejściem Tomka. To proces długotrwały. Twoja córka, mimo że piszesz, że była szalenie związana ze swoim tatą, teraz bardzo potrzebuje Ciebie; Wy wzajemnie siebie potrzebujecie. Różne formuły wyparcia, które obserwujesz u Magdy, są jej sposobami na to, by ogarnąć nową formułę, w której życie: czyli Ty i Magda, Magda i Ty. Psycholog/terapeuta rozmawiając z Wami będzie starał się pomóc Wam tę formułę dwuosobową stworzyć i zaakceptować. Tęsknota i żal są uczuciami, których nie sposób uniknąć, nie ma też możliwości, by je ominąć. Trzeba je przeżyć - psycholog/terapeuta Wam w tym pomoże.
Warto Magdę uspokoić, że spotkanie z terapeutą będzie przede wszystkim Waszym czasem, Waszą przestrzenią, którą będziecie mogły zapełnić tym, co Was boli, czego się boicie każda w sobie, a czego wspólnie.
Szukając psychologa/terapeuty koncentrowałbym się przede wszystkim na specjalistach, którzy pomagają i dzieciom, i rodzinom; żadnych eksperymentów. Może być też, że pierwszemu, drugiemu, trzeciemu nie zaufacie. To też się zdarza. Jakbyś miała problem ze znalezieniem - daj proszę znać. Pomogę.
Pixi, skorzystałyście z pomocy terapeuty?
Śledziłam Twój wątek, sama mam syna w wieku 14 lat, to bardzo wrażliwy okres w życiu młodych ludzi, dziewczynki dojrzewają przecież wcześniej .
Rozmawiaj z nia duzo, ale teraz daj jej czas na wyciszenie sie.
Wiem ze to moze wydawac sie dziecinne i trudne, ale mozesz jej powiedziec ze tata zawsze jest z nia. Jesli jestes osoba kreatywna to modl sie z nia, powiedz ze tata patrzy na nia z nieba, ze jest jej aniolem strozem.
Pozdrawiam.
ana7, miło,ze pamietasz córka jakoś sobie radzi, na szczęście w tym wieku ma sie jeszcze szalony apetyt na życie i to bardzo pomaga.
Jasne, że bywają gorsze dni,kiedy tęsknota i żal dopadają nas ze zdwojoną siłą, wtedy kłocimy się o byle co, placzemy , przytulamy i rozmawiamy, ale potem życie wciąga ją ponownie w wir zajęć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum