Witam, mój tata w czerwcu dowiedział się że jest chory na nowotwór. Diagnoza-nowotwor złośliwy trzonu żołądka. Decyzja o podaniu się operacji. Operacja już miesiąc po diagnozie. Wycięto mu cały żołądek wraz z węzłami chłonnymi. Wyniki hist-pat bardzo dobre. Pozbył się nowotworu. Wrócił do domu, wszystko ładnie się goilo ale po tygodniu zaczęło mocno go boleć, dostał tramal przeciwbólowo, po tym nie był sobą. W 28 dobę wykonano USG jamy brzusznej, wykazało 2 ropienie o pojemności 100 ml każdy. Decyzja o przyjęciu na oddział i operacji usunięcia ropni. Podczas operacji płyn wylal się do otrzewnej i doszło do zapalenia. Odkryto również skręt kiszek. Jelita obumarly, jednego dnia usunięto metr, drugiego kolejne 80 cm. Podczas zabiegów doszło do zakażenia sepsą, przestały pracować wszystkie narządy, płuca, nerki. Trafił na OIOM, jest tam już prawie 2 tyg, jego organizm nie przyswaja białka, jelito przecieka, jest poddawany zabiegom czyszczenia, stan poprawił się z krytycznego w ciężki stabilny. Ale niestety przez to, że jest na Oiomie dostał się do jego organizmu jakiś wirus i tata zaczął goraczkowac. Lekarze nie mogą zaszyc brzucha przez te jelita, a przez to nie może wrócić na inny oddział. Co robić? Są jakieś szanse na powrót do zdrowia? Tata ma dopiero niespełna 52 lata. |