Lekarz stwierdził że wyniki muszą być skonsultowane z lekarzem który pobierał wycinek. Gdyż może jest możliwość operacji
missy napisał/a:
Zabieg torakoskopii przeprowadził znany i doświadczony dr
missy napisał/a:
Jeżeli on określił guz jako nieoperacyjny to znaczy, że naprawdę tak jest. Ja mogę się tylko domyślać, że naciekanie osierdzia w tej okolicy, od strony prawego płuca i żyły głównej górnej jest ewidentną przeszkodą techniczną.
Nie rozumiem lekarza onkologa lub Ty lekarzowi nie powiedziałeś wszystkiego. Tak jak napisała missy, (zacytowano wyżej), lekarz już stwierdził, że guz jest nieoperacyjny.
Druga sprawa z opisu badań obrazowych, które mama posiada guz jest w takim miejscu, że operacja jest w tej chwili niemożliwa, co również wyjaśniła missy,
Może właśnie podanie chemii zmniejszyłoby guza i można wtedy wykonać operację, może, na tą chwilę miałeś info, że operacja nie może być przeprowadzona, mówiłeś o tym onkologowi?
Po każdym zabiegu/operacji trzeba się zgłosić ponownie po odbiór wyników hist.pat. i omówienie go z lekarzem, żeby pokierował dalej. Tak przynajmniej było w moich przypadkach, czyli u moich chorych.
Tu masz rację, że po otrzymaniu wyników hist.pat powinien superman wraz z mamą, lub sam jeśli jest upoważniony iść na rozmowę w celu..... " co dalej".
superman, jeśli lekarz jest nieobecny, to idźcie z całą dokumentacją medyczną i wynikiem hist.pat na oddział, gdzie mama miała pobierany materiał do badań i może skonsultujcie to z innym lekarzem z oddziału. Może ma szpital, przychodnie przyszpitalną, w której przyjmują lekarze z tego właśnie szpitala, z tego oddziału na którym mama leżała lub trzecia wersja, może któryś z tych lekarzy przyjmuje prywatnie i wtedy wszystko załatwicie.
Dziękuję wszystkim za rady. Jesteście cudowni. Ja umówiłem się w piątek na wizytę prywatną u DR n.med. z Częstochowy specjalizujących się w chorobach płuc. Pracuje na Parkitce i jest dobrym specjalistą . Mam nadzieję że może jest szansa na wycięcie tego ustrojstwa.Tam do szpitala przyjeżdża profesor z Warszawy może skieruje nas na konsultację z nim.
Mama do lekarza onkologa ma zgłosić się w poniedziałek. Nie byłem z mamą na pierwszej wizycie bo nie mogłem. Teraz pojadę. Mama sama mówiła że lekarz sam nie jest przekonany co do chemii. Kazał zapytać się czy nie ma możliwości wycięcia albo radioterapii .
Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco.
Witam. Zabrałem wyniki mamy i pojechałem na konsultację.Pan doktor zapoznał się z historią choroby i dał iskierkę nadziei. Zabrał wyniki mamy i powiedział że w czwartek będzie na kongresie i spotka się tam z Panem profesorem z instytutu z Warszawy(nie wiem czy mogę podać nazwisko). Pokaże mu wyniki i zobaczymy co profesor na to. Może uda się mu zoperować ?Trzymam za to kciuki.
Co do onkologa to na razie pan doktor zalecił nie brać chemii tylko poczekać na opinie profesora. Sam onkolog widząc wyniki zasugerował konsultacje. Może coś w tym jest? Oby...
Dawno mnie tu nie było. A wydarzyło się u mnie wiele. Napiszę po krótce.
Mamusia miała dostać słabszą chemię i sprawdzić możliwość operacji . Niestety . Dostała 6 cykli i o operacji nie było juž mowy. Mamusia dzielnie zniosła leczenie. Potem przyszedł czas na radioterapię. 33 naświetlania radykalne. Sama dojeżała na zabiegi. Po tym leczeniu nastąpiła chwila spokoju. Trwała 7 miesięcy. Mamusia w tym czasie pracowała. Nagle niedowład ręki i diagnoza przerzut do mózgu i móżdżku. Leki odwadniające sprawiły że mamusia lepiej się poczuła. Potem operacja wycięcia góza z kory mózgowej.Operacja mająca poprawić jakość życia. Zakończona sukcesem. Dzień przed wyjściem do domu silny atak padaczki. Niesamowity ból trwający prawie 15 godzin. Dopiero błagając lekarza o uśmierzenie bólu podał relanium i mamusia się uspokoiła. Wyszła za tydzień do domu. Potem kilka epizodów padaczki i półpasiec z wysoką gorączką. W międzyczasie mamusia dowiedziała się że zostanie babcią. Miała ogromną motywację do walki. Ja za namową lekarza zapisałem mamusie do hospicjum domowego. Pielęgniarka i lekarz z HD to anioły. Pomogli nam wielokrotnie. W marcu 22 badania kontrolne. Wynik stabilny jak na tak zaawansowaną chorobę. I nagle dramat. Mamusie zaczyna boleć łopatka. Potem kręgosłup.Morfina w tabletkach nie pomaga. Transport też nie daje rady. Lekarz z HD przepisuje morfinę w zastrzykach. Podejrzewa przerzut do kości. Od ostatniej doby leży na łóżku. Jeszcze wstaje na jedzenie . Rozmawiamy. W niedzielę silny ból coraz większe dawki morfiny.Mamusia już nie je problemy ze wstawanie. W poniedziałek prawie nic nie mówi nie pije. Zaczyna się agonia. Mamusia cierpi nawet przy podawaniu morfiny co 4 godziny i w międzyczasie jeszcze jakieś połówki. Budzi się krzyczy. Dzisiaj w nocy skończyła się jej męka. Odeszła na zawsze. Trzymałem ją za rękę do końca. Była dzielna. Szkoda że nie zobaczy wnuczki. Mamusiu byłaś najcudowniejszą osobą na świecie. Spoczywaj w pokoju.
Chciałem jeszcze podziękować siostrze i lekarzowi z HD za pomoc dziękuję.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum