Moja mama lat 78, ma rozległe pakiety węzłów chłonnych w podbrzuszu i częściowo nadbrzuszu - pojawiły się one nagle w ciągu dwóch tygodni. Tak się zdarzyło, że mama miała robione usg jamy brzusznej w odstępie dwóch tygodni (nieważne dlaczego - ze względów pozamedycznych). Pierwsze usg nie wykazało żadnych zmian, drugie było trudne w interpretacj, po tygodniu trzecie - już alarmujące, zaraz potem TK. które, sądząc z opisu - dało obraz jeszcze gorszy niż ten z z usg.
Poza tymi bardzo rozległymi i duzymi pakietami węzłów chłonnych w podbrzuszu i częściowo w nadbrzuszu żołądek wyglądał trochę podejrzanie - zrobiono gastroskopię z pobraniem wycinka - histopatologia jest o'kay.
Badania w normie (tzn. nic nie uleglo zmiane) - były i są problemy z poziomem potasu wynikłe z przyjmowania leków na nadciśnienie, cukrzyca, reumatoidalne zapalenie stawów i niedoczynność nerek związana z cykrzycą ale te problemy mama już ma bardzo, bardzo długo. Markert nowotworowe układu pokarmowego w porządku, CRP podwyższone ale nie jakoś tragicznie.
Mama się czuje dobrze, nic jej nie boli, nie jest osłabiona, powiedziałabym nawet, że uwzględniając wiek i schorzenia jest w świetnej formie.
Lekarze twierdzą, że obraz z TK jednoznacznie wskazuje na przerzuty do węzłów chłonnych i potwierdzenia tego badaniem histopatologicznym węzłów to wyłącznie formalność.
Z oddzialu gastoenterologii (tam robiono gastroskopię) wyszła ze wskazaniem do zrobienia laparotomii w celu pobrania węzłów chłonnych z jamy brzusznej i oglądnięcia narządów jamy brzusznej (w TK nie widać nic co mogło by być podejrzane).
Mama ma problemy z krążeniem (40% wydolności serca), jest po bypass-ach, poza tym ta cukrzyca...
Jeżeli to jest takie oczywiste to po co ta dalsza diagnostyka? Tylko dlatego, że takie są standardy?
Możemy upierać się przy zrobieniu tego laparoskopowo - lekarze pewnie się na to zgodzą choć uważają, że lepiej by było otworzyć jamę brzuszną. Pytanie - po co? Przecież twierdzą, że diagnoza jest oczywista, o leczeniu (chemioterapii) przy niewydolności nerek wydaje mi się, że nie ma mowy (nie rozmawiałam o tym z lekarzem wprost, ale wyczytałam to między wierszamu z tego co mówił)
Pytanie: czy te węzły chłonne mogą być z czegokolwiek innego niż z przerzutów nowotworowych, czy jest jakakolwiek nadzieja, że to coś innego co będzie się jakoś ewentualnie dawało leczyć (np. chłoniak nie dający objawów)? (wiem - głupio pytam - lekarze się wypowiedzieli)
Zzastanawiam się czy nie zrezygnować zdalszych badań i mamy nie męczyć. Mam mętlik w głowie... Nie wyobrażam sobie, że mama będzie w domu a my będziemy obserwować i myśleć "odkaszlnęła dwa razy - może przerzut na płuca", "zakłuło ją w boku - może przerzut na wątrobę", "boli ją kręgosłup - może przerzut do kości" itd.
Trudno mi diagnozę przyjąć w sytuacji gdy mama czuje się tak dobrze - zastanawiam się czy może być przerzuty mogą być z czegoś czego nie widać i co nie daje objawów, czy przerzuty mogą pojawić się w tak zaawansowanej formie w ciągu dwóch-trzech tygodni?
Lekarze mówią, że może tak być :(
dużo tego. umieszczam to co istotne tzn TK oraz wszystkie nieprawidłowe wyniki.
TK:
Miernie powiększone węzły chlonne przysercowe w zachyłkach przeponowo żebrowych przednich w osi krótkiej 11 mm po prawej stronie i 8 mm po lewej stronie nie można wykluczyć powiększenia węzłów chlonnych okołoprzełykowych dolnych. Nadprzeponowo powiększone węzły chlonne w obrębie nad- i śródbrzusza, średnica w osi krótkiej 12 mm i 30 mm okołowpustowe, i o średnicy 15 mm żołądkowe prawe.
Liczne, zlewające się masy węzlowe okolic wnęki wątroby, więzadła wątrobowo-dwunastniczego i położone między żyłą wrotną górną i dolną o łacznych wymiarach 60x43x65 mm.
Kilka węzłów chłonnych o średnicy od 5 do 10 mm przy krzywiźnie większej żołądka i do 13 mm w osi krótkiej węzły zatrzustkowe i do 17 mm krezkowe. Poza tym, częściowo zlewające się i obmurowywujące duże naczynia krwionośne węzły chłonne okołoaortalne i okołokawalne. Największe ich skupisko ciągnie się na długości nad rozwidleniem aorty, wymiar strzalkowy mas węzłowych dochodzi do 22 mm.
Odcinkowe pogrubienie ściany żołądka o wymiarach 28x19x33 mm, podejrzenie pierwotnej zmiany npl (dodaję - w badaniu histopatologicznym nic nie wyszło - wycinki pobrano w czasie gastroskopii) (w czasie gastroskopii oceniono też dwunastnicę - bez zmian)
Nie można jednoznacznie wykluczyć guza trzustki, nie oddzielają się w obrazie TK od mas węzłowych opisanych powyżej.
Wybralam to co opisano jako patologiczne
Reszta w obrazie TK prawidłowa
A teraz badania CRP wynik 9 mg/L (zawyżone).
GDTP 286 U/l (bardzo zawyżone - lekarz powiedzial, że prawo takie być niekoniecznie świadczy o nowotworze, mama ma usunięty woreczek żółciowy - może to wyniakać z zastoju żólci w przewodach żółciowych)
Markery nowotworowe:
CA 19-9 i CEA -5 ng/ml dużo poniżej górnej granicy normy
ALP niewiele ponad normę 137U/L
ALP w normie, ALAT i AspAd w normie
Reszta badań w normie - poza tymi, które są od dawna nieprawidłowe i wyniakają ze schorzeń o których pisałam.
Przeoczyłam ten obraz trzuski w TK, może guz trzuski ?
Czemu nie zrobiono w szpitalu enzymów trzustkowych, skoro to właśnie trzustka wygląda na najbardziej podejrzaną - nie wiem.
[ Dodano: 2014-01-07, 16:42 ]
Czy ma sens zrobić jeszcze przed położeniem się mamy na chirurgii wszystkie markery nowotworowe jakie są (wiem - trzeba to będzie zrobić odpłatnie), jaką wartość diagnostyczną dają takie markery? Mogą dawać fałszywie wyniki tzn nie wskazujące na nowotwór mimo, że nowotwór jest?
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-01-07, 20:14 ] BARDZO prosimy o przepisywanie jednak wyników w całości, wraz z zachowaniem wszystkich przecinków.
Prosimy również o stosowanie w postach wielkich liter na początkach zdań.
Obiecuję poprawę (to na temat dużych liter i znaków przystankowych). Dużo tego (samych wyników badań labolatoryjnych 8 stron), ale jak trzeba oczywiście przepiszę wszyskie badania, tyle, że na raty.
TK (to czego nie przepisałam)
Badanie TK jamy brzusznej wykonano warstwami 2,5mm w fazie przeglądowej z doustnym zakontrastowaniem pętli jelitowych roztworem środka cieniującego. Środka kontrastowego nie podano ze względu na obniżony poziom GFR.
Dane kliniczne: Diabetes. Stan po zapaleniu trzuski. W badaniu USG powiększenie węzłów chłonnych nadbrzusza, wnęki wątroby i wzdłuż dużych naczyń.
Ujęty badaniem podstawny miąsz płuc bez zagęszczeń patologicznych. Ujęte badaniem części opłucnowych wolne, blaszki opłucnej niepogrubiałe.
Wątroba o badaniu przeglądowym o miernie zmniejszonej stłuszczeniowo gęstości, bez oddzielających się mas ogniskowych. Wymiar prawego plata w linii środkowo-obojczykowej wynoszą 150x150 mm.
Drogi żółciowe wewnątrz- i zewnątrzwątrobowe nieposzerzone. Pęcherzyk żółciowy usunięty. Śledziona prawidlowej wielkości, homogenna. Trzustka w zakresie ogona nieposzerzona o budowie zrazikowatej. Przerzut trzustkowy nieposzerzone. Trzon i głowa trzustki trudne do oceny .... (tę część już przepisałam)
Ksztalt, wielkość i powiększenie nadnerczy prawidłowe. Nerki prawidlowe bez złogów z nieznacznie powiększonymi zbiorczymi. Siateczkowo-guzkowy wzrost gęstości tłuszczowej okołonerkowej obustronnie. Duże naczynia przestrzeni poza otrzewnowej nieposzerzone. Naciekania ścian pnia trzewnego nie stwierdza się, tętnicy krezkowej nie stwierdza się.
Podejrzenie zmiany brodawczykowej o wymiarach 18x16 mm w dnie pęcherza od strony lewej.
Powiększone do 16 mm w osi krótkiej węzły chłonne zewnętrznych lewych, liczne do 16-17 mm pachwinowe lewostronne i do 13 mm pachwinowe prawostronne.
mama miała dzisiaj laparoskopowo pobierane węzły chłonne do analizy histopatologicznej a poza tym w takim zakresie w jakim się dało obejrzano narządy wewnętrzne - niestety głowy trzustki nie dało się zobaczyć. Wygląda na to, że rozkład węzłów chłonnych wskazywałby na trzuskę, na pierwotną zmianę w trzustce (tak twierdzi lekarz), ale w żaden sposób nie można tego zbadać ani na usg, ani w TK ani w laparoskopii głowa trzustki nie została uwidoczniona. Ponieważ nie ma objawów być może nowotworowa zmiana pierwotna jest niewielka (skoro nie daje absolutnie żadnych objawów i wszyskie wyniki trzustkowe w porządku i w związku z tym jest w stadium operacyjnym)
No, ale nic nie widać - więc wygląda na to, że lekarze będą czekac aż pojawią się objawy - jak się pojawią guz będzie już nieoperacyjny (wszędzie o tym można przeczytać, że guz dający objawy jest rzadko operacyjny).
Pytanie - Czy badanie MRI zwiększa prawdopodobieństwo zdiagnozowania zmian nowotworowych w głowie trzustki?
To droga diagnostyka wiem - jestem w stanie te pieniądze zdobyć i MRI mama zrobiłaby prywatnie. Pewnie trzeba by lekarza, który by dal skierowanie i opisał w czym rzecz - załóżmy, że takiego znajdę. Ma to sens?
W ocenianych węzłach chłonnych utkanie chłoniaka z komórek nowotworowych płaszcza (MCL). Aktywność polifercyjna zwiększona, ponad 30% komórek wskazuje obecność Ki-67.
Komórki nowotworowe wykazują obecność CD20,CD5,CD43,Bel-2,IgM, IgD, Cycline D1, przy ujemnej reakcji dla OD 23 (OB 23? - niewyraźnie wydrukowane, CALLA i Bel-6)
Moje (wniosek z opisu TK - który został tu zamieszczony wcześniej,
oraz laparoskopi) węzły chłonne zajęte po obu stronach przepony,
nie stwierdzono przerzutów
(Mama ma ostatnio uporczywą biegunkę
przerzut na jelita?)
Napiszcie cokolwiek...
Nie wiem o co pytać..
Czy wiek, zaawansowana cukrzyca i niewydolność nerek
(wkleję wyniki, teraz nie mam ich pod ręką)
dyskwalifikują mamę do chemioterapii?
Czy jest coś w zamian?
Może to teraz nie istotne,
ale zapytam - jak to możliwe,
że przy typie chłoniaka, który rozwija się dość wolno
w USG zostało napisane "węzły chłonne jamy brzusznej niepowiększone"
a w drugim - zrobionym 3 tygodnie później wyglądało tak
jak w opisie z TK (z tego samego dnia co drugie USG,
- opis został już przeze mnie zamieszczony)
Przecież czegoś takiego nie sposób w USG przeoczyć!
W tej sytuacji chyba celowe będzie przeniesienie tego wątku
do innego działu - nowotwory układu krwiotwórczego- jeżeli moderatorzy podzielają moje zdanie proszę by to zrobili.
Mama dzisiaj idzie do szpitala na oddział onkologii.
Stopień rozwoju chłoniaka określono na IIIA.
Obawiam się tego, że nie zakwalifikują jej do żadnego leczenia.
Ma cukrzycę, niewydolność nerek oraz lekko stłuszczoną wątrobę.
No i 78 lat...
Czy terapia ciałami monoklonalnymi
mniej obciąża organizm niż klasyczna chemia?
Może to jest dla mamy jakaś nadzieja na leczenie?
Czy terapia ciałami monoklonalnymi
mniej obciąża organizm niż klasyczna chemia?
Zależy które. Przeciwciała monoklonalne (a szerzej wszystkie nowoczesne leki tzw. "biologiczne") mogą wywoływać szereg skutków ubocznych podobnych do chemioterapii. Tylko mechanizm ich działania jest inny.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Mama została zakwalifikowana do leczenia i chemią i ciałami monoklonalnymi. Jutro chemia. Nie wiem jak to zniesie.
Lekarze mówią, że jak wszystko będzie jak ma być w piątek wyjdzie ze szpitala.
Z tego co zdołałam przeczytać w necie nie ma możliwości wyleczenia tego chłoniaka. Leczenie poprawia komfort życia i przedłuża życie. Dobre i to...
Mama jest po pierwszej chemii. Jest leczona schematem R-CHOP.
Nie byłoby tak źle gdyby nie schorzenia współtowarzyszące, które się pod wplywem chemii nasiliły.
Po encortonie jaki miala przyjmować przez parę dni po chemi
cukier był na poziomie śpiączki cukrzycowej, po odstawieniu mama walczy z kolei hipoglikemią - mimo, że śpię u mamy nie czuję się spokojna, mogę przeoczyć moment gdy będzie dziać się coś złego.
Wzrósł potas, spadł sód, tak, że mama była dwukrotnie
w ciągu kilku dni w szpitalu na kroplówkach.
Pewnie ma to jakiś związek z niewydolnością nerek
na jaką mama cierpi (tak sobie kombinuję - lekarze
dawali wymijające odpowiedzi).
Poza tym bóle jelit i biegunka (bóle zostały, biegunka ustąpiła)
Nie wiadomo czy skutek chemii czy przerzutów na jelita
(W TK sprzed pół tygodnia nic takiego nie wyszło) ale chłoniak,
sądząc po poziomie markera który rósł w ekspresowym tempie
- rozwijał się błyskawicznie.
To powyżej to też takie moje kombinowanie....
Pozytywna informacja, że wyniki krwi (morfologia)
są w porządku.
Na razie wszystko co związane z chemią dla mamy
oraz dla mnie i siostry jest zupełnie nowe.
Stąd dzialamy w stanie napięcia,
nie wiemy co i jak, robi się nerwowo...
A teraz trochę w innym tonie (tzn. bardziej optymistycznie)
- robiłysmy rozeznanie co do peruk, znalazłyśmy kilka ślicznych,
w zasadzie niczym nie różniących się od mamy włosów i sposobu
w jaki się czesze.
Mama na stanowczo mówiła, że żadnej peruki
nosić nie będzie, ale jak zobaczyła zdjęcia - zaraz zmieniła zdanie.
Z zakupem peruki trzeba będzie poczekać aż mama będzie mogła
przymierzyć perukę osobiście. No i na razie włosy calkiem nieźle
trzymają się głowy.
Ponieważ wątek choroby mojej mamy się "rozdwoił"
więc daję linka do równoległego wątku.
I ponownie proszę administratorów o ile mają takie możliwości
o przeniesienie wątku do działu " Nowotwory układu krwiotwórczego"
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-02-03, 18:06 ] Tak z ciekawości - piszesz posty wcześniej i wklejasz je tu z innego programu, że są tak wyedytowane? Mam na myśli jedno zdanie w kilku linijkach, znak [enter] w przypadkowych miejscach.
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2014-02-03, 18:06 ]
Tak z ciekawości - piszesz posty wcześniej i wklejasz je tu z innego programu, że są tak wyedytowane? Mam na myśli jedno zdanie w kilku linijkach, znak [enter] w przypadkowych miejscach.
Najprawdopodobniej jesienna wstawia "entery" będąc w przekonaniu, że słowa w formularzu bez entera nie przenoszą się do kolejnej linijki... A przenoszą, polecamy sprawdzić
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Mnie osobiście źle się czyta bardzo długie linijki, kiedyś myślalam, że innym też.
No i nauczyłam się tak pisać na forach, to już takie przyzwyczajenie. Ale jak to
jakiś problem to to zmienię.
Mama miala kilkudniową biegunkę.
Przeszło - jelita dalej bolą (mama mówi, że w ten sposób jak
przy biegunce), tak bolą, że robi się mamie słabo.
Czy to może być skutek chemii?
Od trzech dni mama się nie wypróżnia i ma wzdęcia.
Poszłam do apteki - prosiłam o środek rozluźniający stolec,
który by nie podrażniał jelit - w jednej aptece polecili mi herbatkę
z sensesem, w drugiej syrop dla dzieci z laktulozą.
Przeczytałam w ulotki - wygląda na to, że jednen i drugi
środek wbrew temu co mówili farmaceuci podrażnia jelita
(a syropek może dodatkowo powodować wzdęcia),
boję się podać coś z tego mamie.
Może ktoś ma jakieś doświadczenia w tym względzie.
Można podać coś przeciwbólowego?
I jeszcze raz zapytam pytam - te bóle jelit i zaburzenia wyprózniania
to może być skutek chemii? Byłabym spokojniejsza gdybym
wiedziała, że tak.
[ Dodano: 2014-02-06, 19:56 ]
I jeszcze jedno pytanie.
Na spadek leukocytów mama ma zapisany lek Zarzio
(Filgrastim), czytam forum i widzę, że lekarze zapisują w tym wypadku
Neulastę (Pegfilgrastim). Jaka jest różnica między tymi lekami?
w skuteczności? w skutkach ubocznych?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum