[islaya]

Witam,
Tatę zgłosiliśmy do hospicjum domowego w Siedlcach niedługo po tym jak Centrum Onkologii w Wawie powiedziało, że już nic nie mogą dla niego zrobić bo drobnokomórkowy nowotwór płuc i jego przerzuty już nie reagowały ani na chemię ani na naświetlania.
Niestety, czekamy już 4 tygodnie i hospicjum ciągle nie może taty wpisać na listę swoich pacjentów, mówią nam że jeszcze 10 osób oczekuje przed tatą. Nie wiem jak mam to rozumieć i czy w styczniu będą mogli go przyjąć czy nie. Bez problemu mogą go przyjąć do hospicjum stacjonarnego, ale my nie chcemy żeby tato był poza domem.
W międzyczasie taty stan się bardzo pogorszył - guz na szyi bardzo przeszkadza w jedzeniu i w dodatku wdał się jakiś stan zapalny tak że tato nie chce nawet pić.
Przychodzi do taty lekarz rodzinny raz na jakiś czas ale w czasie świąt nie wiedzieliśmy nawet kto mógłby tacie podać kroplówkę - hospicjum nie może bo tato nie jest ich pacjentem, pogotowie nie chce przyjechać bo to nie jest zagrożenie życia, przychodnia lekarska nie prowadzi takich usług...
Gdyby nie znajoma pielęgniarka, która jednorazowo mogła podać kroplówkę to nikt by nie przyszedł.
Taty jeszcze nie boli tak, żeby potrzebował morfiny, ale to się może w ciągu kilku dni zmienić i co wtedy? Nie mamy już siły do polskiego sytemu gdzie nie można nawet umrzeć godnie...

[alaslepa]

Cytat:

Co zrobić gdy hospicjum nie przyjmuje?

Ciężko doradzać w tej sytuacji, czy hospicjum domowe nie zapisało taty nawet na listę oczekujących?

islaya napisał/a:

Bez problemu mogą go przyjąć do hospicjum stacjonarnego, ale my nie chcemy żeby tato był poza domem.

Może to by jednak było dobrym rozwiązaniem, tata mógłby na jakiś czas być umieszczony w placówce stacjonarnej(do czasu zwolnienia się miejsca w HD). Tam lekarze mogliby zapanować nad stanem zapalnym i innymi dolegliwościami.
W hospicjum można czuwać przy bliskim nawet cala dobę, można z nim być, rozmawiać, głaskać, karmić - można wszystko. Chory może wyjść na spacer, na przepustkę(o ile siły na to pozwalają), można nawet przyprowadzić do chorego zwierzaka.