Fundowanie choremu operacji neurochirurgicznej, w sytuacji, kiedy doświadczenie kliniczne wskazuje na to, że mózg jest pełen mikroprzerzutów nie wchodzi w rachubę.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Fundowanie choremu operacji neurochirurgicznej, w sytuacji, kiedy doświadczenie kliniczne wskazuje na to, że mózg jest pełen mikroprzerzutów nie wchodzi w rachubę.
Jak możemy się wypowiedzieć o innych p/wskazaniach, jeśli nie znamy żadnych konkretnych wyników badań, nie wiemy nic o stanie pacjenta itp itd?
Fundowanie choremu operacji neurochirurgicznej, w sytuacji, kiedy doświadczenie kliniczne wskazuje na to, że mózg jest pełen mikroprzerzutów nie wchodzi w rachubę.
Przeczytałem, ale nie jestem w stanie tego zaakceptować.
A możesz mi powiedzieć jeszcze.... CZEMU? Zanim one rozwiną się w szkodliwe guzy, to chyba minie dużo czasu, czyż nie?
Cytat:
Jak możemy się wypowiedzieć o innych p/wskazaniach, jeśli nie znamy żadnych konkretnych wyników badań, nie wiemy nic o stanie pacjenta itp itd?
Stan pacjentki bardzo polepszył się w dwóch ostatnich dniach. Jeśli chodzi o wyniki badań, to już zdałem sobie sprawę, że zawiodłem. Jest duży bałagan w dokumentacji, której nie pilnowałem. Nie do końca wiem, czym kieruje się neurochirurg, bo z przyczyn organizacyjnych nie mam aktualnie dostępu do tych informacji. Wiem tylko tyle, ile napisałem, miałem nadzieję, że to wystarczy:(
U mojego męża w ciągu 10 dni ilość guzów zwiększyła się trzykrotnie (potwierdzone badaniem RM),na kilka dni przed śmiercią stan bardzo się poprawił, była nadzieja .........
Bardzo mi przykro....
Zawsze możesz jechać na konsultacje bez chorego, chociażby do CO w Warszawie, konsultacje są w środy i czwartki od 10.00-12.00, chyba, że coś się zmieniło, zadzwoń zapytaj.
Serdecznie pozdrawiam
_________________ Teresa
Mąż odszedł 19.09.2011 DRP
A możesz mi powiedzieć jeszcze.... CZEMU? Zanim one rozwiną się w szkodliwe guzy, to chyba minie dużo czasu, czyż nie?
Dlatego, że jak wytnie się jeden duży guz i narazi pacjenta na masę komplikacji związanych z poważną operacją neurochirurgiczną (to jest mózg, a nie krojenie banana - każdy milimetr błędu jest obarczony bardzo poważnym ryzykiem łącznie ze śmiercią, paraliżem etc), to za np. miesiąc może być już kolejny jeden lub kilka guzów.
Nie wiadomo też, czy guzy są w ogóle do wycięcia z marginesem - pozostawienie ich resztek spowoduje bardzo szybki odrost, cała operacja nie ma sensu.
To bardzo ciężko zaakceptować, i nie ma w tym nic dziwnego, bo każdy szuka wszystkiego, żeby pomóc.
Spróbujcie może konsultacji u innego lekarza, tylko niestety musicie mieć wszystkie wyniki badań.
Zanim one rozwiną się w szkodliwe guzy, to chyba minie dużo czasu, czyż nie?
Po pierwsze niekoniecznie musi to być dużo czasu. Rozwój guzów przerzutowych w mózgu potrafi być dość szybki.
Po drugie: zabieg neurochirurgiczny jest tak poważny i obciążający,
że to "dużo czasu" może się okazać zbyt małe, by w tym czasie ustąpiły poważne skutki uboczne operacji (a część z nich może być trwała)
i by warto było pacjenta dodatkowo nimi obciążać nie mając w zamian znaczących korzyści terapeutycznych.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
I przede wszystkim postaw się w roli neurochirurga - człowieka, lekarza, specjalisty, który wie, że operując prawie na pewno odbierze życie, zdrowie i sprawność swojemu pacjentowi a jednak zdecyduje się to zrobić. Warto spojrzeć z drugiej strony. To nie ratowanie a szybsze zabijanie - nosi znamiona eksperymentu medycznego a na to potrzebne jest zezwolenie komisji bioetyki! To jest, wydaje mi się, drugi, główny argument.
Pozdrawiam
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
Opieka paliatywna z radioterapią i transfuzją krwi-Bydgoszc?
Cześć.
Pisałem w innym wątku o guzie mózgu zdiagnozowanym u mojej mamy. Teraz wiem, że guz jest nieoperacyjny, chociaż postaramy się jeszcze to skonsultować z innym neurochirurgiem.
Pisałem wtedy, że mama jest bardzo osłabiona, właściwie ciągle leży. Mówiliście wtedy bym przygotował się na najgorsze.
Ale... Wg lekarzy przyczyną takiego stanu rzeczy nie jest sam guz, ale bardzo niski poziom hemoglobiny (mam wypis ze szpitala z wynikami badań krwi, ale nie wiem gdzie mam patrzeć by wam podać ten poziom hemoglobiny, same skróty:( )
W szpitalu gdzie była diagnozowana, miała kilkukrotnie transfuzję krwi. I to pomogło, normalnie rozmawiała, była ożywiona.
Po wypisaniu ze szpitala do domu stan z dnia na dzień się pogarsza. Jest coraz bardziej osłabiona.
Liczyłem na hospicjum (jutro będzie w domu lekarz, który o tym zdecyduje), bo liczyłem na transfuzje krwi (okazuje się, że tego nie robią), oraz badania, które w ostateczności mogłyby ją zakwalifikować do radio-chemioterapii. O takiej terapii wspominał jeden z lekarzy opiekujących się nią w szpitalu. Ale na to chyba nie ma też co liczyć...
Więc jeśli nie hospicjum to co? Jest jakaś metoda na szybkie dostanie się do Centrum Onkologii lub gdzie indziej (w Bydgoszczy), np. poprzez wezwanie karetki pogotowia? (W ten sposób dostała się wcześniej do szpitala na diagnostykę neurochirurgiczną i właśnie transfuzje krwi, mogła sobie wybrać szpital).
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2015-04-16, 06:20 ] Skoro wątek nadal dotyczy sposobów leczenia Twojej mamy, nie ma sensu zakładać nowego.
Wątki scalone.
nie wiem gdzie mam patrzeć by wam podać ten poziom hemoglobiny, same skróty
Tam gdzie HGB. Byle z jednostkami.
Zdajesz sobie sprawę, że transfuzja krwi jest postępowaniem objawowym, nie przyczynowym? Podając krew zwiększa się poziom hgb, ale tylko chwilowo - nie jest bowiem leczona przyczyna niskiego poziomu hgb, staramy się tylko zniwelować objaw. A ten po ustaniu działania leczenia wraca.
Nikt więc nie zaproponuje radio czy chemioterapii u pacjenta, którego hgb utrzymuje się na jako takim poziomie tylko dzięki transfuzjom, a nie samodzielnie.
Wiem, że chcesz robić wszystko co się da, ale na pewnym etapie choroby lekarze nie są w stanie już nic zrobić tylko pomóc zapobiegać objawom, które towarzyszą chorobie w tym ból. Żaden lekarz nie będzie non stop robił transfuzji krwi czy dasz mamę do szpitala, czy będzie pod opieką hospicjum czy też wzywać będziesz pogotowie.
Jeśli samopoczucie będzie słabe i słabe wyniki krwi to nikt nie da chemii, bo prędzej chemia zabije niż choroba podstawowa. Musicie znaleźć się pod opieką hospicjum, tam lekarze/pilęgniarki w sposób profesjonalny zaopiekują się mamą.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum