Witajcie na Forum, Drodzy Forumowiczowie!
Czy mógłbym zaprosić do rozmowy osoby, które są chore na tę samą chorobę. Myślę, że to dobre może się okazać, aby wymieniać myśli, doznania i odczucia podczas choroby i jej leczenia.
Od lutego jestem leczony, najpierw operacyjnie, a teraz przechodzę chemioterapię. Znoszę to wszystko niezgorzej. Jestem jedynie słaby, żadnych innych ubocznych skutków.
Pozdrawiam serdecznie
fajczarz
fajczarz,
Witam w klubie co prawda nie jestem chora na to samo co Ty ,ale też na raka .Choruje na raka piersi już 8 lat obecnie mam przerzuty do prawego płuca ,nadal walczę i mam nadzieję ze mi sie uda ,jakoś te 8 lat mi się udało.Skutki chemi nie zawsze są takie tragiczne ja na poczatku ,też wszystko dobrze znosiłam niestety później trochę się nasiliły skutki uboczne.Mam nadzieję ze pokonasz tego paskudę ,są ludzie którzy ja pokonali Ja nadal walcze
Moja przyjaciółka ,akurat się dowiedziała że ma raka jelita grubego,właśnie zaczeła tak jak ty walkę wierzę że jej też się uda.
Pozdrawiam i czekam na wiadomości ,Trzymam kciuki za twoje zdrowie.
Witam!
Jestem chory bardzo krótko, a właściwie odkryto, że jestem chory w lutym tego roku. Najpierw operacja, bo zatkało jelita - niedrożność, a po operacji krótka informacja: nowotwór jelita z metą do wątroby. No i teraz chemioterapia po raz drugi. Znosimy ją bardzo różnie, zależy od chemii. Trzeba trzymać głowę do góry. Uważam, że jestem pod opieką najlepszych onkologów: klinika prof. Cezarego Szczylika w Warszawie przy ul. Szaserów.
Kiedy przeglądałem fora, gdzie rozmawiają ze sobą ludzie, zorientowałem się, że rozmawiają najczęściej rodziny, a nie pacjenci.
Uznałem, że trzeba coś zrobić, napisałem.
Są chwile, kiedy człowiek nawet z najbliższymi nie chce się podzielić swoimi odczuciami, woli to zrobić z obcym. Muszę uważać na to, co mówię, gdyż moja żona bardzo przeżywa to, co się ze mną dzieje.
Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo hartu w walce z lwem :-)
Z uśmiechem
a zakładamy jakiś klub
Ja też pacjent, no i po podobnej operacji (usuniete całe jelito grube, wprawdzie z powodu polipowatości rodzinnej, ale było też adenocarcinoma).
Fajczarz, dużo siły Ci życzę, powodzenia w walce z "lwem", trzymam kciuki.
Witajcie! Jestem po 6 chemiach Folfax 4, po 4 z Campto i 7 Erbituxach. Wymiotowałem lekko trzy razy. Ale to żadne wymioty. Znam wymioty, bo miałem takowe przy niedrożności jelit. Mam nadal 101 kg, po Campto i Erbituxie przybieram do 108, a potem trzy ciężkie noce: wstaję po kilkanaście razy i wracam do swojej wagi. Jem tylko to, co lubię, a mam problem, bo całe usta wywalone, "niewymowna", czyli tam, gdzie plecy swoją szlachetną nazwę kończą, opryszczka wszędzie, gdzie się da, w nosie krosty, ale to nic, byle poskutkowało. Uwielbiam pomidorową. Wyniki krwi "po byku", oby tak dalej. Jutro kolejny erbitux!!!
Trzymajcie się! Pozdrawiam serdecznie
Fajczarz pełen optymizmu, choć dzisiaj dowiedziałem się o śmierci red. Waldemara Kedaja, leczył się ze mną!
[ Komentarz dodany przez Moderatora: absenteeism: 2011-09-12, 14:26 ] Masz już swój wątek, posty przeniesione i scalone.
Dzięki! W mózgownicy mam ok, jeśli nie siedzę w domu..., a dzisiaj od rana kolejka, autobusy, ludzie, kawiarnie! I musi być dobrze, a będzie, tak jak "SZEF" zdecyduje!
Pozdrawiam :-)
W mózgownicy mam ok, jeśli nie siedzę w domu..., a dzisiaj od rana kolejka, autobusy, ludzie, kawiarnie!
Pierwsza część zdania bardzo mi się podoba (w mózgownicy mam ok), ale to dalej... oj nie za bardzo . To trzeba jeszcze popracować nad mózgownicą, aby było OK, nawet gdy jesteś w domu.
Ludzi można zaprosić, a kawiarnię jakoś 'zorganizować' w domu. .
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Witaj! Mieszkam 30 km od W-wy, gdzie mam gros znajomych... Mam niestety teraz problem z tym, że pękają mi okolice końca palców i nie mogę ani obierać warzyw na zupy, które uwielbiam, ani ziemniaczków do mięska lub rybki, które upiekę lub inaczej upitraszę. Wczoraj po powrocie z erbituxu, obrałem "głupiego jaśka" i dzisiaj jest gorzej z paluchami, a ponadto mam od czasu do czasu skurcze palców, ale to wszystko nic... będzie dobrze, bo mózg pracuje na dobrych obrotach, ale nie mogę siedzieć i nie chcę siedzieć w domu, chcę być wśród ludzi. Dzisiaj po kolejce i autobusie, min. wizyta u mojej chrzestnej córki... Pozdrawiam
Fajczarz
Fajnie, że jesteś aktywny i starasz się być aktywny.
Niektóre tzw. 'problemy' (no cóż) trzeba zaakceptować i dalej do przodu.
TY nie możesz obierać, a ja nie lubię i bardzo rzadko to robię, a na obiad często mam ryż lub kaszę.
Może w Twojej sytuacji byłoby obieranie w rękawiczkach (np. takich cieniutkich lateksowych). Nie wiem, tak tylko rzucam propozycję.
Udanego dnia
Pozdrawiam
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
fajczarz spróbuj rękawiczek cienkich ale nie lateksowych ze względu na talk .
Najlepiej kup sobie rękawiczki Nitrylowe lub winylowe .
Trzymaj się i nie daj się badziewiu - Niech moc będzie z Tobą
_________________ " Złapać wiatr , pokonać strach i być ..."
Moja Mamcia 01.10.1954 - 06.04.2012
Kiedy przeglądałem fora, gdzie rozmawiają ze sobą ludzie, zorientowałem się, że rozmawiają najczęściej rodziny, a nie pacjenci.
Rzeczywiście na tym forum można odnieść takie wrażenie. Wydaje mi się, że jest tu więcej osób bliskich chorym niż chorych.
Ale na pewno są i osoby chorujące.
Ale są fora gdzie są (chyba) tylko osoby chore lub które były chore.
_________________ Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum