Witam,
Miesiąc temu wykryto u mojej mamy gruczolakoraka płuc o średnicy 5x4, jak się niebawem okazało są przerzuty na obu nadnerczach w tej chwili guzki są średnicy 5 i 4 mm. Sytuacja jest dla mnie dziwna na ciele mamy wyskakują guzki, zgrubienia, które jak się dziś okazało są wynikiem nowotworu. Zaniepokoił mnie guz na brzuchu, ale wygląda to to tak jakby był wewnątrz. Jutro mama rozpoczyna chemioterapią lekarka dziś powiedziała, że rak postępuje bardzo szybko, wszystkie zmiany skórne to nowotwór. Nikt mi nie chce powiedzieć głośno co się dzieje? Proszę pomóżcie mi.
[ Komentarz dodany przez: awilem: 2010-12-29, 10:39 ] Zgodnie z Regulaminem wydzielam Twoje posty do nowego tematu.
Wiecie co najgorsze w tym wszystkim jest? Niecałe 3 m-ce temu pochowałam mojego tatę, a od miesiąca mama zaczęła walkę z rakiem. Tyle, że martwię się bo ona jest słaba psychicznie. W tym momencie tak bardzo jest mi ciężko być twardą, mówić mamie, że wszystko jest dobrze. Ona nawet nie wie, że ma przerzuty. Wie tylko, że ma raka płuc cała reszta delikatnie jest utajona do momentu kiedy nie zada pytania konkretnego. Wszystko postępuje w takim tempie, że strach pomyśleć. Wszystkie wydarzenia to kwestia miesiąca. Nie chcę tylko by cierpiała. Teraz jest jej ciężko bo wie, że straci włosy i już płacze a co będzie dalej?? Nie wiem jak ja to zniosę, wszystko tłumie w sobie, bo nie mogę jej tego pokazać. Boję się :( Tak bardzo chciałam by żyła nie cierpiąc :(
AgaS., Tak mi smutno się zrobiło gdy przeczytałam Twój ostatni post. To straszne stracić tatę a zaraz potem dowiedzieć się o tak wstrętnej chorobie mamy. Nie dziwię się,że nie masz sił...każdego by to przerosło!
I tak jesteś dzielna. Nie możesz trzymam wszystkiego w sobie ,wygadaj się chociażby tu-MY -FORUMOWA RODZINKA czytamy,rozumiemy i trzymamy kciuki!
Przykro mi,że i Ty musisz zmagać się z chorobą bliskiej osobą!
Trzymaj się cieplutko.
Są momenty w których chce mi się płakać, szczególnie wtedy gdy mama płacze, np. wczoraj bo boi się utraty włosów i wie że dzieje się z nią źle ale nikt o tym nie mówi. Dziękuję Bogu że nie zadaje pytań, bo nie wiedziałabym co mam zrobić, co jej powiedzieć. Gdy już wiem, że mogłabym się wypłakać to już pozostaje to po prostu we mnie i nie umiem. Coraz częściej ciężko mi, aż serduch ściska, ale nie umiem nie mogę. Wszyscy wokół powtarzają musisz być twarda!!! Może to będzie straszne co teraz napiszę, ale mam tylko jedno życzenie by moja mam nie cierpiała nawet jeśli miałabym ją stracić za tydzień, miesiąc....nie chcę by cierpiała. Już bardzo cierpi a ja coraz trudniej sobie z tym radzę. Patrząc jak ona płacze serce mi się łamie.
Czasami się zastanawiam dlaczego Bóg pozwala na to wszystko. Tato walczył trzy lata w tym pół roku leżał cierpiał, udar odebrał mu wzrok, doszła choroba psychiczna i przerzuty raka na ośrodkowy układ nerwowy. Ja przez 2 lata szukam pracy i nie znalazłam. W końcu udało mi się po znajomości dostać staż, walczyłam z UM o powiększenie mieszkania - udało się, ale straciłam tatę. Teraz wygląda na to że tracę mamę a rodzina jak sępy pytają mamę co z jej mieszkaniem. Dlaczego Bóg pozwala no to wszystko.
Wszystko się nałożyło ciężko mi okropnie. Coraz częściej mnie serce boli wychodzą nerwy, ale przeżyję i to choć to nie będzie łatwe....
Agnieszko.... płacz... jeżeli tylko masz ochotę wyrzucaj wszystko z siebie by nie skumulować wszystkiego wewnątrz... !! Wiele zniosłaś...wiele zapewne jeszcze przed Tobą. dbaj o siebie i o mamcie by nie cierpiała...
Może to będzie straszne co teraz napiszę, ale mam tylko jedno życzenie by moja mam nie cierpiała nawet jeśli miałabym ją stracić za tydzień, miesiąc....nie chcę by cierpiała. Już bardzo cierpi a ja coraz trudniej sobie z tym radzę
To nie jest straszne, takie zyczenie pojawia się bardzo często. W sytuacji, gdy wiemy, że nic już nie może pomóc naszym bliskim, jeżeli wiemy, że odchodzą chcemy dla nich jak najlepiej. A najlepiej w tej sytuacji to odejście bez bólu.
AgaS. napisał/a:
Wszyscy wokół powtarzają musisz być twarda
bzdura! wcale nie musisz. Powinnaś tylko przy mamie być silna, żeby pokazać mamie, że jesteś silna i będziesz trwać przy niej jak skała.
Ale dla innych to Ty nic nie musisz!
AgaS. napisał/a:
Dlaczego Bóg pozwala no to wszystko.
mnie jest trudno na to odpowiedzieć, bo jestem agnostyczką, ale mogę powiedzieć tylko tyle : taki już nasz los...jedno jest tylko pewne: mimo takiej tragedii, tylu przeżyć napewno życie Cię bardzo zmieni.
AgaS. napisał/a:
Coraz częściej mnie serce boli wychodzą nerwy, ale przeżyję i to choć to nie będzie łatwe....
napewno nie będzie, bedzie pewnie jeszcze gorzej...jesteśmy tutaj wszyscy złączeni solidarne w boju...jeśli potrzebujesz wsparcia psychicznego..jesteśmy tutaj...zawsze ktoś Cię wysłucha...mamy wszyscy takie same odczucia, więc któż bardziej Cię zrozumie.
_________________ Gosia
nie oddam Cię kochany...będę walczyć z tą chorobą!
Aga Kochanie trzymaj się.
Z pewnością jest Ci bardzo trudno - wiem, bo od trzech tygodni walczę z nowotworem swojego taty, a rokowania nie są dobre. My jeszcze walczymy chemią choć ze świadomością, że jest to tylko odwlekanie nieuniknionego.
Jedyne co możemy w tej chwili to być z naszymi bliskimi i zrobić wszystko, by nie cierpieli.
Pozdrawiam serdecznie
Jesteście kochani sama nie wiem co mam Wam napisać. Realnie patrzę na to wszystko mam świadomość tego co się dzieje, z tata było to samo walka o dzień, o życie. Teraz znowu muszę przejść to samo tylko to wszystko dzieje się za szybko. Mama płacze, domyśla się wszystkiego, a mi jest ciężko, że nie mogę powiedzieć jej prawdy - oszukuję ją. Ze stołu operacyjnego ją zabrali, bo w ostatniej chwili przyszedł wynik że są przerzuty, a przecież jej tego nie powiem. Powiedziałam, że ma za słabe serce i dlatego nie można, że kardiolog nie zezwolił. Nie umiem kłamać, ale wiem że jak jej powiem to się załamie jeszcze bardziej a już jest załamana. Czuję się jak słonica bo wszystko we mnie drzemie, choć schudłam 10 kg. Czy kiedyś się lżej poczuję nie wiem, chyba tak jak było z tatą. Wszyscy płakali, że zmarł a ja czułam się jakby ktoś odciążył mnie zabrał 50 kg. Wiedziałam że tam gdzie się udał już nie cierpi. Pozostawił pustkę ...Teraz jak będzie wyglądać walka nie wiem, ale będzie o wiele trudniej. Jestem słabsza, a mama jak piórko i wrażliwa...ciężko miiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
AgaS., W przypadkach nieoperacyjnych gruczolakoraków płuc leczenie polegaja na stosowaniu chemioterapii i radioterapii. Te metody leczenia zazwyczaj usuwają objawy, a w najlepszym razie opózniaja postep choroby.
Nie znamy stopnia złośliwośći. Masz może wynik hist-pat ? Ile lat ma mamusia ? Czy ma jeszcze inne choroby współistniejące?
Przykro mi, że w tak krótkim czasie tyle nieszczęścia spadło na Ciebie.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Elu mama ma 61 lat. Bdań nie mam przy sobie jutro Ci wszystkie napiszę. Po wczorajszej rozmowie z lekarką, niestety nie mam najlepszych odczuć. Wiesz nie pytam o rokowanie bo nie chcę tego usłyszeć. Natomiast powiedziała, że organizm jest strasznie zaatakowany. Nowotwór rozwija się w zawrotnym tempie. Rak płuc, przerzuty na nadnercza, liczne guzki na ciele oraz wewnętrzny guz w brzuchu, którego jeszcze nie zdiagnozowano. Lekarka jest przerażona tempem powiedziała, że nie wie czy ta chemia da jakieś rezultaty. Strach pomyśleć co dalej. Radioterapia nie będzie stosowana, gdyż jest za duży obszar ciała do naświetleń. Oprócz tego mama jest po heinego medina i wykryto chorobę wieńcową oraz depresja :(
[ Dodano: 2010-12-30, 17:24 ]
Właśnie wróciłam z mamą z pierwszej chemioterapii.
Wyniki: APTT=34,0 s;
Czas protrombinowy: PT=12 s, Wsk.Protromb.=96%; INR=1,04; HBs Ag-ujemny
Kreatynina w surowicy - 0,50 mg/dl;
Morfologia krwi:WSB=5,5 K/ul; RCB=4,73 M/ul; HGB=13,5 g/dl; HCT=42,1%, MCV=88,9 fl, MCH=28,6 pg, MCHC=32,2 g/dl, RDW=13,9, PLT=283K/ul, MPV=7,1 L fl; OB 16H mm
Kardiologia: niedomykalnoś zastawki mitralnej mała (+) i trójdzielnej (+). Oba nadnercza guzowato powiększone: prawy największy wymiar:40 mm, lewe największy wymiar 50 mm. Współczynnik osłabienia promieniowania zmian w nadnerczach :30 - 35 j. H. Po jednym wzmocnienie do 80j. HP o 5 min. - 65j.H.
Współczynnik wypłukiwania kontrastu=30.
Leczenie I cykl chemioterapii: Taxol, Paraplatyna, Atossa, Metoclopramid, Dexamethason, Poltram, Diuresin, Atenonol, Trimetaratio
Nie rozumiem tego czy ktoś mógłby mi pomóc???
Wróciłam z mamą z pierwszej chemioterapii.
Wyniki: APTT=34,0 s;
Czas protrombinowy: PT=12 s, Wsk.Protromb.=96%; INR=1,04; HBs Ag-ujemny
Kreatynina w surowicy - 0,50 mg/dl;
Morfologia krwi:WSB=5,5 K/ul; RCB=4,73 M/ul; HGB=13,5 g/dl; HCT=42,1%, MCV=88,9 fl, MCH=28,6 pg, MCHC=32,2 g/dl, RDW=13,9, PLT=283K/ul, MPV=7,1 L fl; OB 16H mm
Kardiologia: niedomykalnoś zastawki mitralnej mała (+) i trójdzielnej (+). Oba nadnercza guzowato powiększone: prawy największy wymiar:40 mm, lewe największy wymiar 50 mm. Współczynnik osłabienia promieniowania zmian w nadnerczach :30 - 35 j. H. Po jednym wzmocnienie do 80j. HP o 5 min. - 65j.H.
Współczynnik wypłukiwania kontrastu=30.
Leczenie I cykl chemioterapii: Taxol, Paraplatyna, Atossa, Metoclopramid, Dexamethason, Poltram, Diuresin, Atenonol, Trimetaratio
Nie rozumiem tego czy ktoś mógłby mi pomóc???
[ Komentarz dodany przez: absenteeism: 2011-01-03, 10:48 ] AgaS., scaliłam nowy temat, jaki założyłaś, do Twojego wątku - zgodnie z Regulaminem Forum. Pisz proszę dalej w nim.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum