1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: missy
2017-01-22, 14:18
Rak nerki jasnokomórkowy, przerzut do trzustki
Autor Wiadomość
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #1  Wysłany: 2017-01-21, 22:02  Rak nerki jasnokomórkowy, przerzut do trzustki


Witam wszystkim.
Ja w sprawie mamy. Zaczęło się od kaszlu i guzów w płucach ( do tej pory niezdiagnozowanych), a w międzyczasie w badaniach TK wyszły guzy w trzustce. Na początku stycznia śledziona, ogon i trzon trzustki zostały usunięte. Były dwa guzy: 1 i 1,5 cm.

Takie rozpoznanie trzustki:

Brzegi cięcia chir. trzustkii przewodu trzustkowego od strony trzonu - Absentia neoplasmatis

Guz trzustki I i II - Carcinoma clarocellulare bene differentiatum metastaticum
Jedna ze zmian sięga do brzegu zewnętrzengo ciecia chir. trzustki.

Trzustka poza zmianami - Atrophia lipomatosa.

Węzły chłonne okołotrzustkowe - Sine metastasium (0/3)

Śledziona:
Sledziona - Arteriolosclerosis hyalinica. Absentia neoplasmatis

Sieć - Omentum maioris neoplasmate
Węzły chłonne okolicy wnęki śledziony - Sine metastasium (0/3).



Rozszyfrowałam rak jasnokomórkowy wysokozróżnicowany ale reszta nie wiem co znaczy. (0/3) przy Sine metastasium? Proszę o pomoc w tym.

Czy to że jedna ze zmian sięga do brzegu cięcia chir. to źle? Za mało usunęli?
Czy dobrze odczytuję, że śledziona bez zmian?


Pozdrawiam. Dziękuje.

[ Dodano: 2017-01-21, 22:28 ]
Dołączam jeszcze wyniki.











1.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 3524 raz(y) 114,41 KB

2.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2825 raz(y) 220,18 KB

3.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2758 raz(y) 196,57 KB

4.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2755 raz(y) 223,57 KB

5.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2866 raz(y) 135,31 KB

 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #2  Wysłany: 2017-01-22, 09:42  


Gosiakk napisał/a:
nie wiem co znaczy. (0/3) przy Sine metastasium?

Z moją łaciną kiepska sprawa ale chyba oznacza to, że na 3 przebadane węzły chłonne nie ma w nich przerzutów.
Gosiakk napisał/a:
Czy to że jedna ze zmian sięga do brzegu cięcia chir. to źle? Za mało usunęli?

Za pewne lekarz usunął tyle ile mógł a to, że zmiana zwłaszcza złośliwa jest na brzegu cięcia to jest źle bo może powstać wznowa w tym miejscu, bo zostają jakieś komórki rakowe i jest pożywka do rozsiewu.
Gosiakk napisał/a:
Czy dobrze odczytuję, że śledziona bez zmian?

Śledziona bez zmian nowotworowych
Gosiakk napisał/a:
Absentia neoplasmatis

a
Gosiakk napisał/a:
Arteriolosclerosis hyalinica
- stwardnienie tętniczek (arteriolosclerosis hyalinica) - głównie w przebiegu cukrzycy lub nadciśnienia.

Mama miała raka nerki jak się doczytałam z wyników czy to również był rak jasnokomórkowy wysokozróżnicowany, tak jak teraz jest po operacji?, macie wyniki histopatologiczne z resekcji nerki?
Jest podejrzenie przerzutu do płuc.

pozdrawiam i witam na forum.
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #3  Wysłany: 2017-01-22, 09:50  


Gosiakk napisał/a:
Sine metastasium

Bez przerzutów - tak jak napisała Marzena [yee]
Gosiakk napisał/a:
Absentia neoplasmatis
- brak nowotworu, tak napisała Marzena śledziona bez zmian nowotworowych
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2642
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #4  Wysłany: 2017-01-22, 10:13  


Gosiakk witaj na forum.
Dobrze przetłumaczyłaś:
Carcinoma clarocellulare bene differentiatum metastaticum  to rak jasnokomórkowy dobrze zróżnicowany, przerzutowy.
Dalej:
Trzustka - Atrophia lipomatosa - zanik tłuszczowy - oznacza że tkanka tłuszczowa wypełnia niedobór objętościowy w trzustce
Węzły - Sine metastasium - bez przerzutów
Śledziona - Arteriolosclerosis hyalinica. Absentia neoplasmatis - zwyrodnienie szkliste, bez zmian nowotworowych
Sieć - w wynikach  Omentum maioris sine neoplasmate - sieć większa bez zmian nowotworowych
Wezly śledziony - sine metastasium (0/3) - bez przerzutow

Serdecznie pozdrawiam

[ Dodano: 2017-01-22, 10:14 ]
Te guzki na płucach trzeba koniecznie dalej diagnozowac.
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #5  Wysłany: 2017-01-22, 21:41  


Witam wszystkich.

Dziękuję bardzo za odpowiedzi.

Płuca są diagnozowane. Mama miała dwa razy bronchoskopię, a potem pobranie węzłów z śródpiersia, ale żadne z tych badań nic nie wykazało. Zobaczymy teraz na wizycie co powie lekarz jaki jest dalszy plan.
Trwa to już pół roku od zrobienia pierwszego RTG płuc do dzisiaj i dalej nic nie wiadomo.. ehh I nie można nic robić bez diagnozy.
Mamy jeszcze zrobić UKG serca bo może w klatce piersiowej jest jakiś płyn, przez który mama ciągle kaszle..

W nerce też był rak jasnokomórkowy. Podłączam wyniki.

Czy przerzut do trzustki daje lepsze rokowania niż pierwotny rak trzustki czy nie bardzo?

Pozdrawiam.



Nerka hist_pat.jpg
Pobierz Plik ściągnięto 2361 raz(y) 115,62 KB

 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #6  Wysłany: 2017-01-22, 22:10  


Gosiakk,
,
Gosiakk napisał/a:
Czy przerzut do trzustki daje lepsze rokowania niż pierwotny rak trzustki

Znacznie lepsze ;) Po resekcji zmian przerzutowych nerki do trzustki, przy jednoczesnym braku zajęcia węzłów i naczyń średnia przeżycia 5-letniego jest szacowana na 50-70 procent.

Uszy do góry :flower:
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #7  Wysłany: 2017-01-22, 22:34  


Dziękuję :) :)

Własnie leci w radiu "Motylem jestem" i tak się przez chwilę poczułam :) :)

[ Dodano: 2017-01-22, 22:55 ]
A mam jeszcze jedno pytanie.

Czy mama powinna nosić pas brzuszny przepuklinowy po takiej operacji?
Jest prawie 2 tyg po operacji.

Dostała taki w szpitalu, trochę ponosiła i oddała, bo stwierdziła (sama), że nie potrzebuje. A lekarz nic nie powiedział jak długo ma nosić. Nie chce żeby sobie zaszkodziła. Wizyta dopiero za parę dni i nie mam jak sie tego dowiedzieć wcześniej.

Dziękuję i pozdrawiam.
 
Madzia70 
LEKARZ Med.Rodzinnej Lekarz Hospicyjny



Dołączyła: 26 Lut 2011
Posty: 3397
Skąd: okolice Warszawy
Pomogła: 1777 razy

 #8  Wysłany: 2017-01-23, 00:45  


Gosiakk,
Jeśli Mama nie chce pasa, to nie zmusimy ;)
Może wystarczą rajstopy z wyższym stanem, obciskające? Lub np. bandaż elastyczny, wiązany niezbyt mocno?
_________________
"Zobaczyć świat w ziarenku piasku, Niebiosa w jednym kwiecie z lasu. W ściśniętej dłoni zamknąć bezmiar, W godzinie - nieskończoność czasu." - William Blake -
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #9  Wysłany: 2017-01-23, 11:17  


Gosiakk napisał/a:
Czy mama powinna nosić pas brzuszny przepuklinowy po takiej operacji?

Nie zmusisz, mój mąż też nie bardzo chciał i teraz ma wywaloną przepuklinę. Nam lekarz mówił, że mąż ma zakładać pas jak będzie coś dźwigał, wykonywał cięższe czynności.

pozdrawiam
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #10  Wysłany: 2017-01-24, 17:55  


Porozmawiam z mamą i coś będziemy próbować.
Dziękuję :)
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #11  Wysłany: 2017-02-09, 00:14  


Witam wszystkich.

Mam, nawet nie wiem jak to nazwać, może - wątpliwości - co do procesu diagnostyki i konsylium onkologicznego mojej mamy.

Tak w skrócie: mama miała w 2003 wyciętą nerkę razem z rakiem.
Do 2013 była pod opieką poradni onkol, potem zaniechała kontroli :/
Od ok 2014 roku kaszle, w lipcu 2016 był incydent kaszlu z krwią. Potem szybko RTG, sierpień - wrzesień to dwa pobyty na pulmonologii w celu diagnostyki. Dwukrotna bronchoskopia nic nie wykazała. No to w październiku badanie węzłów chłonnych z śródpiersia - ale też nie wykazało komórek nowotworowych. Te badania były zlecane przez oddział pulmonologii, a nie onkologii.

Dopiero w listopadzie pierwsza wizyta u onkologa - dopiero wtedy pulmonolog skierował mamę do onkologa. Tam na początku listopada miała jeden TK - klatka piersiowa, na początku grudnia drugie TK - brzuch, miednica. Po każdym badaniu wizyta u onkologa.
Po drugim TK wyszło, że ma guzy w trzustce, potem konsultacja z chirurgiem onkologiem i decyzja o operacji w styczniu.

W styczniu miała dwie wizyty, ale kontrole - oglądanie stanu rany i ściągniecie szwów. I w końcu zapadła decyzja o konsylium...
Bardzo na nie liczyłam, bo naczytałam się o szybkiej terapii onkologicznej, że będzie lekarz prowadzący..

A konsylium to porażka. Dwóch (chyba) lekarzy i pielęgniarka przy komputerze. Większość czasu w ogóle szukali zaginionych wyników innego pacjenta.

W końcu spojrzeli na wyniki mamy: No to może zaproponujemy chemię.. Ale w sumie pani ma 69 lat, a chemia ma dużo skutków ubocznych, i choroba nie postępuje szybko to może zobaczymy.. (!?) Ok, rozumiem. tylko zabrzmiało to jak ładnie powiedziane, że pacjentka jest juz stara, nie ma co leczyc, poczekamy, może choroba sie rozwinie, a może nie..
Pytam się czy ta chemia to jeszcze na dobicie raka z trzustki czy na płuca już. To odpowiedź w stylu
"Noo tak w płucach coś jest." (!?)
Cudem wydusiłam informację, że będą dalej diagnozować płuca. Ale chemia to nie wiem na co w końcu miałaby być. Następna wizyta za 2 tygodnie w poradni chemioterapii.
Nic o tym czy jest jakiś lekarz koordynator. Nic kiedy ta diagnostyka. Mogłam bardziej ich pytać, ale już się zdenerwowałam tym jak ta wizyta wygląda i mnie zbili z tropu.. :(

Reasumując.
Czy konsylium to w praktyce jakieś ważne spotkanie podsumowujące/ określające przebieg leczenia? Czy to wizyta jak każda inna? A ja się naczytałam i w bajki wierzę..

W moim odczuciu proces diagnozowania już jakoś długo ciągnie się. Mama zaczęła diagnozować sprawę kaszlu w lipcu ( wtedy dostała też kartę onkologiczną), mamy luty i dalej nie wiadomo co to jest. Zapewne to przerzuty z nerki - tak mówią lekarze - no ale chyba powinni to sprawdzić?
Czy ta szybka terapia to tak ma wyglądać? Czy mam się nie czepiać? Boje się, że niby coś się dzieje, raz/ dwa razy w miesiącu jakaś wizyta, ale dalej sporo nie wiadomo, a choróbsko kwitnie.. A jak czepiać to kogo? :)

Może ktoś podzieli się własnymi doświadczeniami?

Pozdrawiam, dziękuję.
 
Ola Olka 



Dołączyła: 11 Lip 2016
Posty: 2642
Skąd: DE / PL śląskie
Pomogła: 281 razy

 #12  Wysłany: 2017-02-09, 10:04  


Gosiakk napisał/a:
Czy konsylium to w praktyce jakieś ważne spotkanie podsumowujące/ określające przebieg leczenia?
Tak. Ale w waszym wypadku, jak wynika to z twojego opisu ... no nie wiem... :--:
Gosiakk napisał/a:
Zapewne to przerzuty z nerki - tak mówią lekarze - no ale chyba powinni to sprawdzić?
Oczywiście. Czy w tym kierunku nie bylo kompletnie nic robione?
Gosiakk napisał/a:
Cudem wydusiłam informację, że będą dalej diagnozować płuca
Kiedy? Kiedy? Kiedy? Dali skierowania, macie terminy?
Gosiakk napisał/a:
Czy ta szybka terapia to tak ma wyglądać? Czy mam się nie czepiać? Boje się, że niby coś się dzieje, raz/ dwa razy w miesiącu jakaś wizyta, ale dalej sporo nie wiadomo, a choróbsko kwitnie.. A jak czepiać to kogo?
Ja bym przy każdej wizycie naciskała na: po pierwsze konkretne informacje, po drugie konkretne działanie. Nawet jeżeli byś miała wrażenie że się czepiasz to nic. Czepiaj się pytaj w końcu musicie ruszyć z miejsca.

Trzymaj się. Pozdrawiam serdecznie
_________________
Niech nasza nadzieja będzie większa od wszys­tkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #13  Wysłany: 2017-03-24, 23:46  


Witam wszystich,
Mama kilka dni po usunięciu trzona i ogona trzustki ( na początku stycznia) zaczęła uskarżać na ból biodra. Jak po ok 2 tyg nie przeszlo, a mama zaczęła chodzić o kuli, poszliśmy do ortopedy. Mama w dniu operacji przewróciła sie pod prysznicem i podejrzewaliśmy pęknięcie kości biodrowej.
Ortopeda zrobil 2 zdjecia RTG, w pozycji na wznak i osiowe. Nie było widać zlamania ani przerzutow do kości. To bylo 31.01.
14.02 jeszcze raz bylismy u ortopedy bo dalej bolalo mamę. Jeszcze raz zrobił takie same dwa zdjęcia i też nie było widać zlamania i przerzutow. Zalecił TK.
TK mamy dopiero w przyszłym tygodniu, zlecone przez onkologa, i wizytę u onkologa także.

Mamę to biodro bardzo boli i za bardzo nie wiemy dalszego. Teraz już musi używać 2 kul lub wcale nie chodzi i ból przeniósł sie także na pachwinę. I to wszystko zadziało sie tylko w ciągu 2,5 miesiąca od operacji. Gdzie przed nią byla sprawna i nie bolało biodro.

Co może być tego przyczyną?
Wiem że bez badań nic nie wiadomo, ale chce sie jakoś przygotować do wizyty, żeby nie być jak dziecko we
mgle.
Czy może jakieś nerwy zostały uzzkodzone podczas operacji? Czy to może być przepuklina? Czy przerzuty na nerwy? Ale jeśli ich nie widać na RTG czy mogą dawać aż takie dolegliwosci bólowe? Ostatnie TK było w listopadzie i oprócz trzustki bylo "czysto"..

Bardzo proszę o pomoc.
Pozdrawiam wszystkich.
 
Gosiakk 


Dołączyła: 05 Sie 2016
Posty: 19

 #14  Wysłany: 2017-03-26, 22:31  


No i sprawa wyjaśniła się..
Jednak złamanie koście udowej. Mimo wykonanych 5 RTG biodra mamy od stycznia (jeszcze jedno RTG było w lutym), dopiero dzisiaj udało się zdiagnozować przyczynę.
Tato wezwał karetkę, bo mamę tak bolało, że nie mogła ruszyć się. Na szczęście nie potraktowali jej, że pacjent onkologiczny to ma boleć, tylko wzięli do szpitala i sprawdzili o co chodzi.
I wtorek/środa operacja biodra.

Niestety to wszystko odwleka decyzję o chemii, a lekarz też coś wspomniał, że wydaje mu się ze widzi przeżuty do kości niestety.. :(

Kiepska to historia, 2,5 miesiąca funkcjonowania ze złamana kością biodrową bez diagnozy, a dolegliwości bólowe zwalane na nowotwór :(

Trzymajcie kciuki za operację.
Pozdrawiam wszystkich, dobrej nocy
 
marzena66 
MODERATOR



Dołączyła: 13 Lip 2014
Posty: 9836
Skąd: gdańsk
Pomogła: 1765 razy


 #15  Wysłany: 2017-03-27, 11:16  


Gosiakk,

Twój wpis jest tylko potwierdzeniem na to co ciągle tutaj klepiemy, że RTG jest zbyt mało precyzyjnym badaniem.
Najważniejsze, że już znaleziona przyczynę dolegliwości bólowych. Niedobrze, że podejrzewane są przerzuty do kości, po wszystkim może konieczna będzie scyntygrafia.

Teraz najważniejsza operacja, oczywiście trzymamy kciuki, żeby wszystko pomyślnie się skończyło i w końcu ruszyło prawidłowe leczenie.

Trzymaj się i sił dla mamy.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group