U mojego taty w wyniku TK głowy (wykonanego 1,5 tygodnia temu) wykryto oponiaka.
Wg relacji taty lekarz powiedział, że guz nie jest złośliwy.
Teraz czeka go rezonans, na podstawie którego neurochirurg zdecyduje, czy trzeba operować - a przynajmniej tak powiedział mi tata (jest ryzyko, że nie wiem wszystkiego, bo nie chce mnie martwić).
Wyniki:
na razie mam tylko relację telefoniczną, z której udało mi się dowiedzieć,
że wymiary guza to 24 mm x 32,5 mm (do 26,5 mm?),
asymetryczne położenie, obrzęków wokół mózgu nie stwierdzono.
Mam jeszcze zapisanych kilka sformułowań ale są niekompletne/niepełne,
więc nie wiem, czy warto w takiej formie je wrzucać.
Może dowiem się więcej w Święta (wyjazd do domu).
Jeśli chodzi o objawy, wiem przede wszystkim to, że ok. miesiąc przed TK tacie zdrętwiała część twarzy.
Lekarze mówili mu też, że widać po twarzy, że coś jest nie tak, widać powikłania.
Czy to możliwe, że lekarz na podst. TK określa złośliwość?
Czy raczej trzeba przypuszczać, że bardziej chodziło mu o to, że generalnie oponiaki są łagodne?
I druga sprawa - tata ma rezonans dopiero za 2,5 miesiąca.
Namawiam go na wcześniejszy prywatnie, ale na razie bez rezultatu. :(
Podpowiedzcie proszę, bo już chyba głupieję - dobrze robię, że go namawiam?
No bo z drugiej strony np. taki rezonans za 2,5 m-ca dałby może neurochirurgowi wiedzę o zachowaniu guza w czasie.
Ale wtedy może być już trudniejsze / niemożliwe usunięcie go w całości?
Chcę pomóc, ale nie chciałabym nic napsuć, dlatego bardzo proszę o radę.
Dziękuję!