Nie ma potrzeby opracowywania na tym etapie, czekania dopiero na wyniki, specjalnej diety. Jeśli nie ma żadnych objawów ze strony ukł. pokarmowego to niech tata odżywia się tak, jak do tej pory. Nagła zmiana nawyków żywieniowych też nie będzie działała dobrze. Jeśli czujesz potrzebę podawania preparatów typu tran, wprowadzanie do jadłospisu owoców czy jogurtów, to nie powinno to naturalnie zaszkodzić, aczkolwiek nie wiem w czym ma pomóc, szczerze mówiąc (może poza wzmocnieniem takiej ogólnej odporności organizmu).
Niech tata je to, co lubi i na co ma ochotę - po prostu.
Nie "uodporni się" organizmu na czas chemioterapii - cytostatyki są to, w najprostszym rozumieniu, trucizny. Zabijają komórki rakowe, ale niszczą też wiele zdrowych, przed tym nie uchroni żadna dieta.
Co do pestek moreli - zapewne chodzi o amigdalinę. Polecam poczytanie o niej tutaj lub tutaj, a także o innych cudownych metodach tu.
Co do kuracji pestkami to nie wypowiadam się ponieważ absenteeism podała link gdzie można poczytać o super kuracjach przeciwnowotworowych.
Tak jak pisała Ci absenteeism niech tata odżywia się tym na co ma ochotę. Pamiętaj, że komórki nowotworowe to komórki organizmu, zmutowane, ale komórki organizmu więc im lepiej dokarmiamy organizm ( wszelkimi witaminkami itp. ) tym lepiej ma się rak.
gdyby pestki pomagały na raka,nie było by chorych i pewnie tego forum,a sadownicy zbijaliby fortunę
nie daj się zwariowac,podstawa to odżywiać się racjonalnie
pozdrawiam
BARDZO DZIEKUJE za tak szybkie odpowiedzi z Państwa strony. Bardzo mi to forum pomaga i dodaje w jakimś stopniu siły. JESZCZE RAZ DZIEKUJE I POZDRAWIAM !!!
[ Dodano: 2011-01-20, 21:45 ]
Na dzień dzisiejszy tata czuje się całkiem dobrze. Tylko w chwili kiedy zabieram tatę na dwór na świeże powietrze nasila mu się kaszel, i to bardzo mocno, dlaczego tak jest ?????? Ma opuchniętą szyję ale to prawdopodobnie przez powiększone węzły chłonne. Na twarzy jak na razie nie puchnie. Opuchnięcie czasami było bardzo duże ale jakoś to na chwilę dzisiejszą minęło (bez jakichkolwiek leków) . W poniedziałek jedziemy do ściągnięcia szwów po mediastinoskopii. No i cierpliwie musimy czekać za wynikami jeszcze około 2 tyg. Jutro zadzwonię do szpitala i dowiem się czy to badanie, te wyniki można jakoś przyśpieszyć. Nie ukrywam jednak jak BARDZO SIĘ BOJĘ usłyszeć diagnozę po tej mediastinoskopii:( Pozdrawiam wszystkich interesujących się moim wątkiem, odpowiadającym ,doradzającym!!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Dziś byłam u taty ( ostatnio codziennie u taty jestem, każdy dzień ma teraz dużo większe znaczenie dla mnie). Tata czuje się w miarę dobrze. Kaszel nie ustaje. Czasmi nasila się. Dziś był znowu troszkę więcej opuchnięty na twarzy,co mnie bardzo niepokoji !!! Kurcze, czuję się taka bezradna :( Codziennej diety nie zmieniłam tacie , zrobiłam jak mi radziliście,żeby jadł to co do tej pory i na co ma ochotę. Dodałam mu tylko do codziennych posiłków obowiązkowo więcej czosnku, buraczków czerwonych (gotowanych na parze), (słyszałam,wyczytałam,że to dobre na krew, na krążenie itp) i różnych innych warzyw. Jutro zadzwonię do szpitala dowiedzieć się czy może są już wyniki po mediastinoskopii BARDZO SIĘ BOJĘ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
[ Dodano: 2011-01-24, 09:42 ]
Zadzwoniłam do szpitala, wyników w dalszym ciągu nie ma:( Są już jakieś wyniki wstępne ale jeszcze ostatecznej diagnozy nie ma, trzeba jeszcze zaczekać. Poprosiłam o przyśpieszenie ale zobaczymy co da się zrobić. To by było na dzień dzisiejszy a teraz uciekam do taty zobaczyć jak się czuje i na małą kawę
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Dziś znowu dzwoniłam do szpitala i wyników w dalszym ciągu nie ma (właśnie mijają 2 tyg.od mediastinoskopii) Powiedzieli,że mam zadzwonić w piątek, a więc tak też zrobię. Jutro spróbuję dodzwonić się do lekarza,który zajmuje się tatusiem i może on coś mi powie na temat tych wyników wstępnych,które już są. Dlaczego to tak długo trwa? Ale z drugiej strony miałam troszkę czasu na odetchnięcie po tych ostatnich wizytach i złych wiadomościach w szpitalach. Dziś byłam u taty,czuje się dobrze z wyjątkiem tego,że codziennie ma opuchniętą twarz, odżywia się całkiem dobrze jednak w dalszym ciągu jest taki szczupły i taki smutny.... Staram się poprawiać tacie humor,zabieram go na świeże powietrze, ogólnie mówiąc staram się z Nim spędzać jak najwięcej czasu aby nie był sam. Nasz rodzina jest dość liczna ale niestety ma wsparcie tylko z mojej strony,tak mi przykro z tego powodu :( (jak na początku wspomniałam tata był alkoholikiem, nie był zbyt dobrym ojcem i mężem ale zerwał z tym nałogiem 3lata temu,zmienił się na dobre i stara się nadrobić stracone lata,jest zupełnie innym człowiekiem szkoda tylko,że ja to szanuję a reszta nie. Rodzina niestety w dalszym ciągu nie może zapomnieć o tym jak wyglądało Nasze życie ale dla mnie zerwanie z alkoholem,który towarzyszył tacie ponad 20 lat jest WIELKIM PLUSEM!!! Próbuję jakoś rodzinę przekonać do tego,że jednak powinni też się zmienić i pokazać,że wspierają tatę ale jak na razie jestem z tym SAMA :((( Dlatego nie przestanę wspierać taty. Nie chcę go stracić,jednak jakaś pomoc ze strony rodziny przydałaby mi się bardzo,ponieważ sama już z tego wszystkiego straciłam sporo kg.ciągle myślę, mało i zle się odżywiam,ciągle zabiegana... :( Dużo płaczę w samotności i nikt z rodziny tego nie zauważa. Nikt też nie zauważa jak będzie mi ciężko jeżeli coś się stanie) Tak mi przykro, czuję się taka osamotniona w wspieraniu taty (dodam,że mam 28lat) !!! Przepraszam,że o tym wszystkim pisze ale jakąś część siebie musiałam z siebie wyrzucić,ponieważ łzy bez przerwy ciekną mi po policzkach !!!!! A więc jeżeli jutro czegoś się dowiem to znowu napiszę....
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
z tą rodziną to nie tylko ty tak masz
ale masz też drugą rodzine,czyli forumowiczów,tu zawsze mozesz się wyżalić,a my będziemy wspierać ciebie i tatusia,jak tylko umiemy
wspieraj tatę nadal spędzając z nim czas
jesteś bardzo dzielna
ściskam serdecznie
Tak, to,że trafiłam na to forum w obecnej sytuacji jest dla mnie wielkim wsparciem!!! Pisałam już na wielu forum (nie w tej sprawie, w potrzebach osobistych) ale tak jak na tym forum nigdy się nie otwierałam i nie wzruszałam do łez. Jest tu wielu ludzi,którzy starają się pomóc. Wspierają mnie tak jak to powinna robić moja rodzina,z którą mi tak bardzo brakuje kontaktu i pomocy w sprawie taty i w wspieraniu jego. Jestem Wam za to wszystko bardzo wdzięczna!!!
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Ja tez mam chorego Tate i powiem Ci ze od 27 wrzesnia 2010 do chwili obecnej,tez musze liczyc tylko na siebie.Na poczatku było ciezko,ale Ci ludzie z tego forum sa niesamowici i kochani!!! Sa poprostu ZAWSZE !!! Jedni drugim pomagaja i wirtualnie ale..POTRAFIA PRZYTULIC JAK NIKT !!! A w takich chwilach ciezkich,tak bardzo potrzebne jest wsparcie !! Trzymajcie sie tam z Tata,daj mu oparcie i mow najczesciej jak mozesz ze kochasz.On musi sie czuc potrzebny !!! i czuc ze Jestes Zawsze obok!!!
_________________ Kocham Cię Tatulo !!! Ty Tylko Go poprowadz,Tobie powierza swa droge..Panie moj.
Witam Was moi kochani. Dziś dzwoniłam do lekarza dowiedzieć się coś na temat taty wyników. Niestety lekarz poinformował mnie ,że ma złe wieści i ,że tata natychmiast powinien się zgłosić do poradni onkologicznej i mieć podaną chemię:( Popłakałam się jak dziecko,łzy ciekły mi po policzkach bez przerwy, cały dzień nic nie zjadłam,nie przechodzi mi nic przez gardło. A więc jutro jedziemy dokładniej porozmawiać z lekarzem jakie są te wyniki. Taty o tym jeszcze nie poinformowałam ,zadzwoniłam do Niego ale jak usłyszałam jego radosny głosik:*hallo,co słychać* po prostu w gardle miałam coś jakby blokadę , nie mogłam mu powiedzieć,że lekarz ma złe wieści, PO PROSTU NIE MOGŁAM !!! Boże jak ja go kocham i jak boję się go zranić i stracić. Jeżeli coś się tacie stanie (odpukać) ,ja też nie chcę być więcej na tym świecie bez mojego tatusia!!! !!!! Poprosiłam lekarza aby tatę jutro poinformował o tym jakoś delikatniej, choć nie wiem czy da się to zrozumieć,przyjąć do wiadomości nawet po delikatniejszym poinformowaniu. Jak Wy poinformowaliście o tym Swoich bliskich??? Jutro napiszę dokładniej jakie są wyniki taty....
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelia, dla każdej osoby, która ma powiedzieć o takiej diagnozie jest to duże wyzwanie. Ja najpierw mówiłam guz, potem nowotwór, nastepnie rak......
Napewno poradzisz sobie, bo tylko Ty wiesz najlepiej, w jaki sposób i co powiedzieć. Ja jestem za dawkowaniem wiadomości na temat choroby.
Napisz jutro jakie wyniki wyszły.
Trzymaj się.
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Ja też w ten sposób mówię do taty ,że to guz. Słowa nowotwór czy rak jeszcze przy Nim nie mówiłam. Okropne słowo !!! Bardzo się boje jutrzejszego dnia, już dziś było mi bardzo ciężko!!! Boję się abym się nie rozkleiła przy tacie :( Do tej pory tego nie zrobiłam..... Tak bardzo mi jest żal tatusia. Ma tyle planów.... :(
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Anelio!
Task mi przykro, że złe wieści:)
To zawsze jest potworny szok i stres:(
Rozumiem doskonale, że nie miałaś serca i odwagi powiedziec Tacie o wynikach. Oj, mocno rozumiem. I podobnie jak Ela sugeruje stopniowanie informacji. U nas tak było i sie sprawdziło, nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieć tacie od razu prosto z mostu... przynajmniej mojemu. Rak to jest słowo wyrok - przynajmniej taki w POlsce jest stereotyp, więc tata, który bedzie potrzebował wiele sił do walki z tym raczyskiem, niech od razu nie zostanie zdruuzgotany ta informacją. Trzeba umiejetnie dozowac informacje...
U nas tez było na początku mówione, ze jest coś na rtg - może cos co zosatło po zapaleniu płuc, ktore Tata przechodził, potem pulmonolog tez delikatnie kwestie rozwiązał - cos jest musimy zobaczyć co tam się dzieje i skierowal na tk, po tk mimo, ze wyniki już wskazywały na raczysko, dr mowił, że nadal nie ma pewności - jest jakiś guzek, który trzeba zbadać... i była biopsja. W szpitalu tez nikt otwarcie nie powiedział, ze to rak - tylko guzek, który trzeba zoperować... Generalnie Tata się dowiedział tak na 100%, że to rak, jak okazało sie miesiąc po operacji, że jest konieczna chemia... a więc generalnie w 3 miesiące od pierwszych podejrzeń...
Jesli Tata ma b. silna psychike może się z tym uporać od razu, mój tata wiedziałam, że potrzebuje więcej czasu na przetrawienie tych niedobrych wieści...
ZE swej strony zatem doradzam delikatna informacje, by taty nie dołowac i nie zalamywać.
ściskam mocno:)
Dziś byłam z tatą u lekarza dowiedzieć się czegoś na temat wyników po mediastinoskopii. Ja wcześniej zostałam telefonicznie poinformowana o złych wynikach,poprosiłam lekarza aby tacie powiedział o tym delikatniej. Byłam po wrażeniem jak lekarz profesjonalnie poinformował tatę o tych złych informacjach. Zrobił to w tak wyjątkowo delikatny sposób,że nawet ja wyszłam ze szpitala z nie tak złym samopoczuciem. Mimo wszystko jednak miałam wrażenie,że tata się rozpłacze ale nie zrobił tego. Jestem wdzięczna temu lekarzowi ,że tak podszedł do sprawy. Mam wrażenie ,że tata nie podda się i będzie walczył. Lekarz polecił tacie nawet aby przeczytał książkę o tytule: Potęga podświadomości i po przeczytaniu skontaktował się z Nim i opowiedział o książce... Książkę od razu kupiłam. Tak mi szkoda taty,że musi niestety być o tej chorobie poinformowany,tak bardzo go kocham i tak bardzo się boję!!! A WIĘC lekarz powiedział,że po mediastinoskopii rozpoznano gruczolakoraka płuc i ,że jest to rak niedrobnokomórkowy. I na dokumencie,który mam przed sobą pisze tak: Guz śródpiersia. Zespół żyły głównej górnej. Średni-CITO! Opis mikroskopowy:Carcinoma nonmicrocelluare-probabiliter adenocarcinoma. Badanie immunohistochemiczne w toku. TTF1 (plus) ogniskowo CK7-reakcja niemiarodajna (materiał uległ uszkodzeniu w czasie obróbki) Uzupełnienie rozpoznania: Metastases carcinomatosae in lymphonodis - adenocarcinoma pulmonis. Szczerze mówiąc to nic z tego co tu napisałam NIE ROZUMIEM!!! Więc proszę o pomoc w rozszyfrowaniu tego. Na oddział Onkologii tata ma termin za okołó półtora tygodni.Tam będą dalsze badania i w kolejnych dniach albo chemioterapia albo radioterapia. Na dzień dzisiejszy leki jakie zapisali tatusiowi to: Furosemid, Kalipoz, Dexamethhason, Fragmin. Na tej też stronie jest tak napisane: ostateczne rozpoznanie:C34.8 PROSZĘ powiedzcie mi czy ktoś wie co to wszystko znaczy???
_________________ Anelia
Jeśli wiara czyni cuda,trzeba wierzyć,że się uda !
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum