Witam wszystkich i proszę o radę
Kilka dni temu okazało się, że moja Mama ma nowotwór pęcherzyka żółciowego z przerzutami do wątroby. Wiem, jakie są rokowania dla tej choroby, ale lekarze chyba nie chcą odbierać jej nadziei, bo mówią nam " nie jest dobrze, ale też nie jest całkiem źle", w każdym razie byliśmy we wtorek u onkologa, który chce skierować Mamę na chemioterapię w końcu lipca. Jeśli po chemii zmiany się nie cofną, wtedy będzie operowana jeszcze raz i wytną jej pęcherzyk żółciowy.
Nie rozumiem, dlaczego nie zrobiono tego od razu
Skoro ją juz otwarli i pobrali wycinek z wątroby.
Czytałam też, że rak pęcherzyka żółciowego jest odporny na chemię
W każdym razie, historia przedstawia się następująco.
Mama przez ponad 20 lat chodziła z kamieniami w pęcherzyku żółciowym ( i to najprawdopodobniej jest przyczyną nowotworu), w maju zaczęło ją pobolewać, 6 czerwca miała planowany zabieg usuwania woreczka. W szpitalu na USG lekarzowi nie spodobała się wątroba, zrobiono TK i po otrzymaniu jej wyników, otworzono jamę brzuszną i pobrano wycinek wątroby do badań.
Załączam wypis ze szpitala, tam wszystko dokładnie "czarno na białym" stoi.
Co dalej? Poradźcie co mam robić, jak się do tego zabrać ??
Gdzie szukać pomocy? Bo poddawać się nie mamy zamiaru.
Może polecicie mi jakiegoś specjalistę?
Jestem z Górnego Śląska.
I w ogóle, czy to normalne, że ja wcale nie płaczę
[ Dodano: 2011-06-29, 23:27 ]
Nie mogę edytować swoich postów, nie wiem dlaczego ??
[Nie ma takiej możliwości / Richelieu]
[ Dodano: 2011-06-29, 23:30 ]
[ Dodano: 2011-06-30, 12:06 ]
Witam
Dzisiaj skonsultowaliśmy się ze chirurgiem, który potwierdził, że nie można usunąć pęcherzyka żółciowego, ponieważ trzeba by było usunąć całą wątrobę
Stwierdził, że można jedynie "spróbować" chemioterapii, w ogóle był bardzo obcesowy i nie przyjemny, Mama bardzo się podłamała. Mówi, że będzie walczyć, ale jakoś tak bez przekonania to mówi
We wtorek byliśmy u onkologa, który pracuje w Katowicach na raciborskiej, ona z kolei skierowała nas do lekarza, który pracuje w Dąbrowie Górniczej, ponieważ stwierdziła, że w Dąbrowie będzie można szybciej zacząć chemioterapię. Ogólny stan Mamy oceniła na dobry, gdyby nie rana po operacji, właściwie mogłaby przyjmować chemie już teraz.
We wtorek mamy u mówioną wizytę w Dąbrowie Górniczej, nie wiem czy to dobry ośrodek, może jednak lepiej byłoby jechać do Gliwic
Proszę o radę
Może ktoś zna jakiegoś dobrego onkologa specjalizującego się w nowotworach układu pokarmowego na terenie Śląska?