1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
jak się zachować?
Autor Wiadomość
jjusia 


Dołączyła: 30 Lip 2010
Posty: 15
Pomogła: 1 raz

 #1  Wysłany: 2013-08-13, 11:06  jak się zachować?


Wita. Dawno nie pisałam na tym forum, ale czytam je regularnie. Takie "uzależnienie" przypuszczalnie. Piszę, bo nie wiem jak mam się zachować... Do rzeczy. Mam znajomych. Małżeństwo po 50. Dwójka dorosłych już dzieci. Znajoma od 2006 r. choruje na raka. Rak płuc, po jednostronnej mastektomii, chemioterapia i radioterapia zaliczone w 2007 r. Stwierdzone "wyzdrowienie" i regularne kontrole. Na początku tego roku znajoma zaczęła skarżyć się na bóle kręgosłupa. W połowie maja zrobiono scyntografię (chyba dobrze piszę) i stwierdzono przerzuty raka piersi do kości. Gwałtowny spadek formy, morfina itd. Wiemy, że stan jest już "nieuleczalny" Dwa tygodnie temu pomimo słabej krwi, w wyniku próśb samej chorej i jej męża podano chemioterapię. Nie wiem jaką dokładnie. Miało być na próbę. Doszło do tego, że ją "powaliło" na łopatki. Wypisana ze szpitala w stanie niby "zadowalającym". Niestety od 4 sierpnia nie bierze pokarmów do ust (dwie łyżki jogurtu dziennie nie wydają mi sie być wystarczającym pożywieniem)> Jest pod stała opieką hospicjum domowego. Nie będe pisać o wynikach badań, bo lekarze jednoznacznie stwierdzają, że stan pacjentki nie kwalifikuje się już do żadnego leczenia, a tylko do opieki paliatywnej. Widziałam już umieranie na raka i w tym przypadku jestem niemalże w 100 % przekonana, że mamy z tym do czynienia. Tu pojawiają się schody. Sama chora i jej mąż nie przyjmują tego do wiadomości, a wiadomo, ja im nie będę przeciez tego do głowy wkładać, żeby ich dobijać. Mam pytanie jak z nimi (głównie z nim) rozmawaić. Chora już słabo kontaktuje, nie je od 10 dni, jest na kroplówkach. Od dwóch dni odmawia zazywania leków. W niedziele zaproponowałam znajomemu, żeby zawiadomił dzieci i ewentualnie pomyślał o wizycie księdza. Rezultat był taki, że stwierdził, iż dzieci muszą pracy pilnować (oboje mieszkają daleko od domu rodzinnego). Po wymianie kilku zdań wyprosił mnie z domu. Oczywiście nie mam do niego żalu, bo wiem, jak ta choroba zabija nie tylko samego chorego, ale i rodzinę. Przeprosił mnie za to, ale nie o to chodzi. Chora dalej odmawia przyjmowania leków, dalej nic nie je, cały przewód pokarmowy ma pokryty pleśnią. Nie wstaje, ma założone pampersy. łudzą sie oboje, że z tego "wyjdzie" i wszystko wróci do "normy". Jak z nimi rozmawiać. Niby z jednej strony mąz chorej nie przyjmuje żadnych moich argumentów, a z drugiej zdaje mi ciągłe relacje z postępów "leczenia" i pyta sie o moje zdanie. Odsunąć się i zostawić wszystko w ich własnych rękach? Wiem co to jest umieranie na nowotwór. Półtora roku temu zmarła moja mama. Każda wizyta u nich wiele mnie kosztuje, bo ten koszmar mi się przypomina i najchętniej bym uciekła. Ale to są moi "przyjaciele". Zoistawić ich samym sobie, czy może próbować pomóc?
Wreszcie kluczowe pytanie. Czy na tym etapie choroby, przy grzybicznym nalocie na całym przewodzie pokarmowym można wszystkie leki w tabletkach i płynach zastąpić lekami dożylnymi? Wiadomo, że tylko na zalecenie lekarza z hospicjum. Ale może przedstawić mu taką propozycję. Znajoma zanim zażyje lek, to kłótnia jej i męża trwa ok. 2 godzin. Jest to wykańczające dla obojga. Stwierdziłam, że do ich dzieci nie będe dzwonić. Sami muszą to zrobić.
Z góry dziękuję za jakąkolwiek radę.
 
 
Richelieu 
Administrator



Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 7486
Skąd: Gyddanyzc
Pomógł: 4945 razy

 #2  Wysłany: 2013-08-13, 11:30  


jjusia napisał/a:
Czy na tym etapie choroby, przy grzybicznym nalocie na całym przewodzie pokarmowym można wszystkie leki w tabletkach i płynach zastąpić lekami dożylnymi? Wiadomo, że tylko na zalecenie lekarza z hospicjum. Ale może przedstawić mu taką propozycję.

Uważam, że jest to bardzo dobry pomysł do rozważenia przez lekarza hospicyjnego.

jjusia napisał/a:
Mam pytanie jak z nimi (głównie z nim) rozmawaić. Chora już słabo kontaktuje, nie je od 10 dni, jest na kroplówkach. Od dwóch dni odmawia zazywania leków. W niedziele zaproponowałam znajomemu, żeby zawiadomił dzieci i ewentualnie pomyślał o wizycie księdza. Rezultat był taki, że stwierdził, iż dzieci muszą pracy pilnować (oboje mieszkają daleko od domu rodzinnego).

Obawiam się, że takie zachowanie wynika z chęci 'wyparcia' ze świadomości faktu nieuchronnie nadchodzącej śmierci.
Zdarza się, że osoby chore lub ich bliscy zachowują się w taki sposób, tak jakby zaprzeczając chorobie lub śmierci można było spowodować, że jej nie będzie.
I w takim razie może być bardzo trudno Ci dotrzeć do niego z przekazaniem informacji,
że to są ostatnie chwile, kiedy można załatwić być może istniejące jakieś ważne sprawy, które wymagają uregulowania,
jak np. kwestie majątkowe, formalne, czy nawet bardzo ważne dla osób wierzących należyte przygotowanie się na rozliczenie ze swego życia przed Bogiem.

Wydaje mi się, że być może sposobem poruszenia tych spraw jest próba delikatnej i taktownej rozmowy w konwencji "życzę Wam najlepiej i w trosce o Wasze dobro proszę, byście rozważyli co można teraz zrobić, by nie żałować później, że się czegoś zaniedbało, nawet, jeśli okaże się, że nie było to potrzebne, to lepiej z ostrożności zadbać o to już teraz, niż zaniechać".
Jeśli na takie argumenty nie znajdziesz zrozumienia i otwarcia, to myślę, że trudno będzie w jakikolwiek sposób im pomóc.
_________________
Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
 
Lidia Bieńkowska 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 20 Kwi 2013
Posty: 1456
Skąd: Warszawa
Pomogła: 193 razy

 #3  Wysłany: 2013-08-13, 12:30  


W psychice człowieka coś takiego jest ( czasami), że zamyka się w sobie i nie dopuszcza do siebie nikogo. Żadnych rad, pomoc odrzuca i uważa, że to jest słuszne.
Powinien tym zająć się psycholog onkologiczny...tylko pewnie tej pomocy nie przyjmą.
Przykro mi bardzo.
_________________
Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
 
jjusia 


Dołączyła: 30 Lip 2010
Posty: 15
Pomogła: 1 raz

 #4  Wysłany: 2013-08-14, 10:07  


Wczoraj był lekarz z hospicjum u znajomej i zmienil leki na dożylne. Dalej nie przyjmuje pokarmów. Kroplówki kapią bez przerwy. Znajomy odbył "szczerą" rozmowę z lekarzem. Efekt był taki, że się załamał. Jest w totalnej rozsypce. W domu chora żona, pracować musi (i to długo, np. wczoraj do 22), dzieci dalej nie powiadomione. Mówi, że da sobie radę, bo musi, ale ja widzę, że sobie nie daje rady, a pomocy tez nie przyjmie. I tu się kolo zamyka. Sam zdaje sobie sprawę ztego, że musi pracować, bo nie będzie za co leków kupić. Chora jest sama w domu wiekszą część dnia ... Chcę mu zasugerować to aby przekazał zone pod opiekę do hospicjum stacjonarnego. Trzy razy od wczoraj brałam telefon do ręki, ale nie mam odwagi, pomimo tego, że on pyta mnie o radę.
Co mam zrobić? Popwiedziec nie powiedzieć. Myslę, że on sam podświadomie chce to zrobić, ale ma wyrzuty sumienia, że pozbywa sie problemu. W tej sytuacji chyba każda podjęta decyzja będzie obarczona ciężkimi konsekwencjami.
 
 
jolandar35 


Dołączyła: 02 Sie 2013
Posty: 28
Skąd: New York
Pomogła: 9 razy

 #5  Wysłany: 2013-08-14, 23:56  


jjusia napisał/a:
Co mam zrobić? Popwiedziec nie powiedzieć
Sledze to forum od trzech lat ,chociaz to pierwszy moj post tutaj ...ale do rzeczy .Trzy lata temu dostalam telefon od sasiadki mojej mamusi :" pani jolu ,czy pani wie ,ze mama jest chora? odpowiedzialam ,ze nic mi otym nie wiadomo ,wprawdzie miala jakies klopoty z rwa kulszowa ,ale to bylo dawno... po dwuch dniach siedzialam juz w samolocie do polski... do dzisiaj jestem wdzieczna sasiadce ,ze umozliwila mi bycie z mamusia w ostatnich miesiacach (3) jej zycia . Mama byla wciekla na sasiadke ,lecz przeszlo ,w koncu podziekowala ...Jezeli masz mozliwosc daj znac dziecia ,nic tak nie jest wazne jak bycie z ukochana osoba do konca .Co do hospicjum ,pomimo tego ,ze mamusia miala tam miejsce to do konca byla ze mna w swoim domu ... Wspieraj znajomego w ciezkich chwilach , pozdrawiam
 
Klarysa 



Dołączyła: 30 Kwi 2011
Posty: 450
Pomogła: 75 razy

 #6  Wysłany: 2013-08-16, 18:20  


Myślę podobnie ja poprzedniczka- czasami forma zamknięcia się przed światem jest swoistym sposobem wołania o pomoc, szukania kogoś kto tak poprostu pomoże dźwigać nam ten ciężar (nie do udźwignięcia przecież przez jedną osobę). Dlatego może warto zawiadomić kogoś, kto pomoże, kto wesprze choćby swoją obecnością.
Kto wysłucha, wspónie popłacze- a potem stanie u boku i podtrzyna, gdy upadać będziemy. Niestety śmierć przyjdzie do każdego z Nas, chociaż i tak każdemy z nas przyjdzie samotnie dobiec do mety, to myślę, że dla odchodzących obecność bliskich jest bardzo ważna. Ja pomino, że sama boję się może nie samej śmierci, co sposobu umierania, chciałabym wiedzieć, że w tej trudnej i ostatecznej chwili ktoś czuwa przy mnie.
Tyle moich przemyśleń, decyzja prosta nie jest, ale warto ją przemyśleć, bo z tym czasem na tej ziemi różnie bywa.
Pozdrawiam i życzę dużo cierpliwości, oczywiście podziwiam zaangażowanie, niestety nie każdego stać na takie gesty.
_________________
"W życiu bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca"
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group