niesłusznie.Ty akurat jesteś po stronie tych ,którzy opiekują się chorymi.Wiem,nie osobiście,ale na tym forum.Mnóstwo dobrych,sensownych rad udzielasz tym,którzy akurat są chorzy.
Sarenko,
Gazda jest nie tylko po stronie tych, którzy opiekują się na tym forum innymi potrzebującymi pomocy, jak słusznie zauważyłaś.
Jest także po stronie tych, którzy sami pomocy potrzebują - jak zapewne dobrze wiesz, sam mierzy się z poważnym przeciwnikiem i ma swój wątek w tym samym dziale, gdzie masz i Ty poświęcony Twojemu bratu.
Zna więc bardzo dobrze z własnego doświadczenia wszystkie emocje i stres towarzyszący chorobie, często lepiej niż inni potrzebujący pomocy forumowicze, którzy szukają jej tutaj dla swoich bliskich, ale nie dla samych siebie.
_________________ Solve calceamentum de pedibus tuis: locus enim, in quo stas, terra sancta est [Ex: 3, 5]
Jest także po stronie tych, którzy sami pomocy potrzebują -
-wiem,oczywiście,ze wiem.
Ja juz lepiej nie bede więcej pisać.Jednak brak mi wyczucia sytuacji,a samymi dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.Absolutnie nie chciałam nikogo z chorujących zdołować.
A sam Gazda w moich oczach jest wielkim Człowiekiem.Własnie dlatego,że mimo własnej choroby umie dostrzec cierpienie drugiego Człowieka.Oczywiście na tym forum jest wiecej takich osób,ale akurat Gazda dodał swój post w tym temacie.
[ Dodano: 2012-04-21, 14:51 ]
soja; mamy chyba dużo do pogadania
cdn.
[ Dodano: 2012-04-21, 14:52 ]
"A ja nie mogłam na to patrzeć, bo wiedziałam, że to moja wina . Gdybym wiedziała, że tak się stanie nigdy bym mu nie powiedziała prawdy . Myślałam, że jakoś się z tą świadomością upora . Pomyliłam się gorzko i będę tego żałować do końca życia ..."....
_________________ Przeszłość została napisana, lecz możemy się z niej uczyć i zmieniać przyszłość
Soja - no coś Ty! Jak możesz przepraszać! To nie jest żadne przynudzanie.
Przeczytałam wszystkie posty i stwierdziłam (wiem, nic odkrywczego), że bardzo trudno jest podjąć decyzję. Bo nie wiemy, jakie skutki to przyniesie.Wiemy dopiero po czasie, czy to była dobra, czy zła decyzja.
Na początku tego wątku myślałam, że powinno się choremu w pewnym momencie powiedzieć prawdę (bo ja nie umiałam tego zrobić - teściowa umierała, a ja kłamałam i do teraz tego żałuję), żeby dać mu szansę na uporządkowanie spraw, a przede wszystkim na możliwość pożegnania się z bliskimi.
Ale jak przeczytałam Twoją wypowiedź, to już nie jestem tego pewna. I nie ma jakiejś gotowej recepty, bo każda sytuacja jest inna, każdy człowiek jest inny. I za każdym razem musimy się liczyć z tym, że podejmiemy błędną decyzję. Najważniejsze, żeby umieć sobie to wybaczyć. Tylko czemu to jest takie trudne? (pytanie oczywiście retoryczne)
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum