Witaj, moja mama jest 19 miesięcy po lobectomii NDRP, przez cały ten czas słuchałam od prowadzących jak to jest świetnie i cudownie, onkolog posunął się nawet do diagnozy w drugim tygodniu po wyjściu ze szpitala, że mama jest zupełnie zdrowa i nie ma więcej do niego przychodzić. Żadnych badań, chemii, nic zupełnie. Dzisiaj wiem, że nawet w Loudes uzdrowienie nie przychodzi tak szybko. Miesiąc temu mama się przeziębiła, a że nie pomagały domowe specjały poprosiłam rodzinnego o wizytę domową. Dał skierowanie do szpitala, diagnoze: zapalenie oskrzeli. Nie panikowałam, bo to nic wielkiego przecież, zrobili CT i bronchoskopię, lekarz powiedział, ze jeszcze tylko USG i jak będą dobre wyniki to do domu, odebrałam mamę w sumie po 5 dniach w szpitalu i dopiero w domu nogi się pode mną ugięły, gdy czytałam opis CT i bronchoskopii, choć nie wszystko zrozumiałam. Dzisiaj czekam na wynik PET-a. Za 2 tygodnie idziemy do lekarza z wynikami, tylko..... ja już im nie ufam
Bo jak zaufać komuś kto nie mówi prawdy?
jestem zdołowana, rozczarowana, wściekła i generalnie nie wiem co robić, tu nie chodzi o moje dobre samopoczucie, ale o zdrowie i życie mojej matki.