Witam,
już nie mam pomysłu dlatego zwracam się do Was.
Tak więc moja historia zaczęła się tak: wyczułam powiększony węzeł na szyi.
Rodzinny wysłał mnie do laryngologa ten nic nie stwierdziwszy przekierował mnie do hematologa - wizyta trwała 5min i dostałam skierowanie na biopsje cieńkoigłowoą .
Od lekarza po otrzymaniu wyników usłyszałam, że jest to zwykły węzeł i mam się nie przejmować.
Tak więc zapomniałam, przypominało mi się o nim co jakiś czas jak bolało mnie gardło (bo miałam wrażenie, że mi przeszkadza). To było jakieś 5-6 lat temu.
Na początku tego roku coś mnie natknęło i zaczęłam macać ten węzeł - okazało się, że jest jakby większy i nie jest jedyny. Szybko odwiedziłam rodzinnego, ale prawie mnie spławił
Wydusiłam skierowanie do laryngologa. Laryngolog po przebadaniu stwierdził, że nic nie widzi, a węzeł skoro jest już tyle lat to znaczy, że "taki mój urok i mam się nie przejmować" i, że "jestem chuda to wszystko wyczuwam"
Od rodzinnego wymusiłam później jeszcze skierowanie na rentgen płuc - oczywiście prywatnie bo on nie widział potrzeby raz na 10 lat zrobić to na NFZ
Wyniki rentgena "narządy wewnętrzne bez zmian".
Zrobiłam sobie także badania krwi i ob - tu także wszystko w normie, coś było na skraju przedziału (jednak nie pamiętam co to było, a wyniki mam w innym mieście).
Dodatkowo zrobiłam badania na toksoplazmozę - nie mam i nigdy jej nie miałam.
Prywatnie zrobiłam także badanie USG szyi - pani była sympatyczna i także nie kazała się przejmować podobno ten największy węzeł jest odczynowy, a reszta to zwłókniałe węzły. Największy węzeł ma około 3cm (z boku szyi, mniej więcej w połowie jej wysokości) nad nim jest mniejszy. Ponadto podżuchwowy coś około 1,5cm z jednej i drugiej strony. Do tego przyuszne (czy jak się to nazywa) mniejsze niż cm, z obu stron.
Już zaczęłam powoli wierzyć lekarzom, że taki mój urok, ale z miesiąc temu zauważyłam w pachwinie trzy okrągłe małe guzki. Na złość na barku/karku - tuż koło kręgosłupa - pojawił się jakiś guzek. Nie boli, a z tego co wiem węzłów tam nie ma
Mąż mi mówi, że od szukania dziury w całym już mi wszystko wychodzi. Co prawda się trochę naczytałam w necie o różnych chorobach i chyba zaczynam powoli wariować.
Ostatnio mam nawet wrażenie, ze swędzi mnie skóra - tzn. swędzi, ale nie wiem czy to już przez to czytanie i kolejne dziwne guzki, czy po prostu swędzie bo swędzi.
Brosze o pomoc i jakieś porady co dalej, bo trafiłam chyba do lekarzy, którym się nie chce pracować i tylko mnie spławiają, niestety z lekarzem rodzinnym na czele