powyzej z kolei padla odpowiedz ze przerzutow nie ma
W opisie są oczywiście wyszczególnione nacieki raka na sąsiadujące tkanki. Ja w tym opisie nie doczytałam się konkretnego opisu przerzutów ale marzena66 ma dużo większe doświadczenie i napewno to co pisze ma swoje podstawy i jest jak najbardziej słuszne.
Przykro mi jeżeli nie do końca dobrze zinterpretowałam opis, nie jest tu naszym celem dawanie fałszywych nadziei tylko konkretna ocena sytuacji.
Marzena dziękuję za szybką reakcję.
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
marzena66 masz rację przeoczyłam jedno zdanie, że są guzki o charakterze meta. W tym wypadku sytuacja wygląda dużo poważnej i szanse na całkowite wyleczenie są mniejsze. .
Teraz faktycznie może być że jedyną opcją bedzie najpierw chemia i dopiero późnej operacja.
Jeżeli ta droga się powiedzie to można liczyć przynajmniej na zatrzymanie choroby.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
to wszystko brzmi jak jakis zly sen i nie wiem juz naprawde co robic i jak mam mamie pomoc. Wrocilam dzis rano do Anglii i mama jest teraz na co dzien we Wroclawiu sama.. bezsilnosc mnie zaraz doprowadzi do szalu..
To nie moja rola oceniać co jest dobre a co złe ale teraz mama powinna mieć koło siebie kogoś kto Jej pomoże. Raz, że diagnoza rak brzmi bardzo groźnie i mama musi w swojej głowie ułożyć sobie to wszystko a to nie jest łatwe zadanie. Dwa mamę teraz czeka poważne leczenie, podczas chemioterapii może się bardzo źle czuć (nie musi), ktoś powinien być, obserwować, pomóc.
Ja rozumiem, że masz swoje życie/pracę/obowiązki to normalne ale może jest ktoś kto mamą się zaopiekuje w tym trudnym czasie, rozważ to, bo myślę że mama może Ci tego nie powiedzieć a wewnętrznie może czuć się opuszczona w tym trudnym czasie.
ewu, to jest tylko moja osobista sugestia a Ty wszystko ułóż po swojemu, tak żeby mamie i Tobie pasowało.
ewu doskonale cię rozumiem bo też mieszkam zagranicą, daleko od rodziców, oni oboje chorują, teraz u taty cały czas kontrolujemy płuca ehhh...
Mama nie powinna teraz być całkiem sama. Czy masz kogoś z rodziny na miejscu? Jeżeli nie trzeba pomyśleć o pomocy z zewnątrz - opiekunka, pielęgniarka. Ktoś kto będzie codziennie przynajmniej zaglądał do mamy, patrzył jak się czuje.
Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci wiele siły. To trudny czas....
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Gdyby nie to, ze córka chodzi tutaj do szkoły i nie moze jej po prostu opuszczać to juz dawno byłabym spakowana. Moze zle sie wyraziłam, ze jest zupełnie sama. Ma partnera, ale nie mieszkają razem i niestety na obecna chwile nie ma takiej możliwości, ale bardzo jej pomaga + moja serdeczna przyjaciółka wczoraj chociażby wpadła od razu po pracy z tymi nutridrinkami, odwiedza kiedy moze, spędza czas, poprawia nastrój jak umie, ale tez ma synka w domu i bardzo duzo pracy. Jedyne co mnie denerwuje (choc usiłuje ją zrozumieć) to to, ze po chemii czy nawet i samej operacji mama chce byc w swoim mieszkaniu zamiast np ze swoją mama albo u mamy swojego partnera gdzie tez cały czas mogłaby liczyć na pomoc. Ale nie mogę jej namawiać bez końca bo wiem, ze chodzi jej o komfort zeby byc po prostu "u siebie" w tym czasie.. Tak często jak bede mogła to bede przylatywać, poki co mam bilety na niemalze 3 tygodnie od 31 marca ale na pewno w międzyczasie jeszcze bede u mamy. Minął dopiero 1 dzien od powrotu od niej a ja juz mysle, ze zaraz osiwieje. Poczucie bezsilności i fakt, ze nie ma mnie przy niej to jakis koszmar..
Ma partnera, ale nie mieszkają razem i niestety na obecna chwile nie ma takiej możliwości, ale bardzo jej pomaga + moja serdeczna przyjaciółka
To świetnie że ma na kogo liczyć. Myślę że na dzień dzisiejszy nie musi koniecznie ktoś z nią mieszkać ale po prostu przy niej być jak często będzie tego chciała.
ewu napisał/a:
ze po chemii czy nawet i samej operacji mama chce byc w swoim mieszkaniu
To jest zrozumiałe. Człowiek chce by w takim czasie w swoich "czterech ścianach" gdzie wie gdzie co leży, jak się poruszać jak wszystko boli, po prostu u siebie. Jeżeli mama tak chce to pozwól jej na to , nie trzeba jej dodawać jej stresu, psychika jet też bardzo ważna.
ewu napisał/a:
Poczucie bezsilności i fakt, ze nie ma mnie przy niej to jakis koszmar..
Zycie pisze nam różne scenariusze - nie zawsze ciekawe... Musisz się zaaranżować z taką sytuacją jaką masz. Niedługo będziesz u mamy to możesz wykorzystać ten czas na uregulowanie wielu spraw.
Zyczę ci dużo siły i trzymam kciuki.
Pozdrawiam serdecznie
_________________ Niech nasza nadzieja będzie większa od wszystkiego, co się tej nadziei może sprzeciwiać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum