Oj Lidio, właśnie ze kiepsko u nas. M. już żegnał się z nami dwa razy. Już prawie 2 tygodnie w szpitalu jest. Trafił tam z odwodnienia, ale po drodze wyszło zapalenie płuc. A jeszcze po drodze problemy z sercem i krążeniem. Jest cały czas na lekach podtrzymujących krążenie i nijak do domu nie można go zabrać, bo nie łyka nic i nie wiadomo jak zorganizować leczenie w domu (zapalanie płuc na szczęście minęło). A wszystko to za sprawa stentu. Jakby kiedyś ktoś pytał to odradzam zakładanie tej protezy. Zwłaszcza w przypadku zbyt słabych sił pacjenta.
Dzięki Lidio za troskę. I ogólnie myślę o wszystkich tu na forum tylko całymi dniami w szpitalu jestem i nie mam kiedy pisać.
nail_32, przykro mi bardzo ale zrobiłaś wszystko co możliwe aby M. pomóc. Trzymam mocno kciuki za Twojego M. i za Ciebie aby wystarczyło sił w tej nierównej walce.
_________________ Lidia
Nauczmy się kochać ludzi....bo tak szybko odchodzą.
Dziękuję za wasze wsparcie. Dziwne jest to umieranie. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, gdy ktoś bliski umiera. Sa dni kiedy M jest całkiem świadomy, widać że zmęczony już tym szpitalem, tym całym leczeniem, ale nadal nie poddający się. A są dni kiedy chce odchodzić, bo już nie ma sił na walkę. Prosi o pomoc w odejściu. A są też dni, kiedy jest w jakimś innym świecie, opowiada dziwne rzeczy i wtedy chyba jest mu wszystko jedno co się z nim dzieje. Trudne to sprawy, trzeba od nowa nauczyć się rozumieć tę osobę, bo takich rzeczy nie przeżywaliśmy jeszcze wspólnie.
Z jednej strony chciałabym, aby nie cierpiał i aby śmierć nastąpiła szybko, z drugiej strony cieszę się, że on nadal jest - można pogłaskać, przytulić, pielęgnować.
"chwilo trwaj" - jak pisała Joanna
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum