1. Link do strony z możliwością wsparcia forum:
https://pomagam.pl/forumdss_2020_22

2. Konta nowych użytkowników są aktywowane przez Administrację
(linki aktywacyjne nie działają) - zwykle w ciągu ok. 24 ÷ 48 h.

DUM SPIRO-SPERO Forum Onkologiczne Strona Główna

Logo Forum Onkologicznego DUM SPIRO-SPERO
Forum jest cz?ci? Fundacji Onkologicznej | przejdź do witryny Fundacji

Czat Mapa forum Formularz kontaktowyFormularz kontaktowy FAQFAQ
 SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  AlbumAlbum
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat :: Następny temat
Nie przezywam choroby czy to zle?
Autor Wiadomość
Marcin Rytko 


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 10
Pomógł: 1 raz

 #1  Wysłany: 2012-10-07, 20:50  Nie przezywam choroby czy to zle?


Nie przezywam jakos choroby czy to zle?
Nie chce sie leczyc w Polsce, chce wyjechac by miec wiecej szans albo nie czuc jakiegos mitycznego kata nad glowa. Nie wiem tylko jak sie za to zabrac zbytnio.
Nie czuje w sobie demonow choroby, nie mysle o niej jak o wielkiej tragedii, raczej jak o problemie, ktory trzeba rozwiazac i tyle. Powaznym problemie.

Cos ze mna nie ta?

Pozdrawiam
Marcin Rytko
 
JustynaS1975 
Administrator



Dołączyła: 24 Cze 2011
Posty: 12614
Skąd: Warszawa
Pomogła: 2742 razy

 #2  Wysłany: 2012-10-07, 21:00  


Marcin Rytko napisał/a:
Nie czuje w sobie demonow choroby, nie mysle o niej jak o wielkiej tragedii, raczej jak o problemie, ktory trzeba rozwiazac i tyle. Powaznym problemie.

Cos ze mna nie ta?

Nie uważam, aby było z Tobą coś nie tak.
Ja swojej choroby też nie uważam ani za demona, ani za karę, ani za wielką tragedię, itp. Element życia i tyle.

Pozdrawiam serdecznie
_________________
Człowiek ma dwa życia. To drugie zaczyna się wtedy, gdy zrozumiesz, że życie jest tylko jedno.
Choroba moim nauczycielem, nie panem.
 
kuna13 



Dołączyła: 07 Wrz 2012
Posty: 464
Skąd: Dolny Śląsk
Pomogła: 59 razy

 #3  Wysłany: 2012-10-08, 08:30  


ja już sama nie wiem czy to dobrze, czy źle ale ja mam poczucie , że ten rak jest poza mną, gdzieś obok, wiem,że jestem chora, zdaję sobie sprawę , że to nie przeziębienie i nawet sama jestem zaskoczona swoją postawą wobec tego wszystkiego.....
 
roman1130 
PRZYJACIEL Forum



Dołączył: 15 Gru 2011
Posty: 2050
Skąd: Alwernia
Pomógł: 557 razy

 #4  Wysłany: 2012-10-08, 10:04  


kuna13, Marcin Rytko, Wasza postawa jest jak najbardziej prawidłowa, zarówno w moim jak i wielu innych osób, których dotknął problem raka.
To jest problem, z którym trzeba bezwzględnie się rozprawić na tyle na ile jest to tylko możliwe.
Szkoda tylko, że tak naprawdę nikt i nic nie daje realnych szans na pokonanie naszego wroga, może determinacja i wola walki sprawić że wygramy tą trudną walkę, ale gwarancji nikt nie jest w stanie zapewnić.
Życzę sukcesu w tej trudnej walce, bez względu na to gdzie będziesz ją toczył...
Pozdrawiam
_________________
romek
 
 
Jolana 
PRZYJACIEL Forum



Dołączyła: 23 Paź 2011
Posty: 2070
Skąd: Warszawa
Pomogła: 1506 razy

 #5  Wysłany: 2012-10-08, 15:51  


Z chorobą trzeba walczyć skutecznie od samego początku. Nie poddawać się. Mocno wierzyć w pokonanie jej. Oczywiście poddając się klasycznym metodom leczenia. Lekarze na ogół nie mają dużo czasu, by wspierać chorych emocjonalnie. Chociaż bardzo tego chcą. Takie słowa usłyszałam od onkologa.

Na chorobę nowotworową reagujemy intelektualnie i emocjonalnie. Tak naprawdę należy zmienić panujące przekonania o chorobach onkologicznych. Są kraje ,gdzie choroba nowotworowa nie wywołuje nasilonych reakcji natury psychicznej. W Polsce pokutuje carcinofobia.Ten stan rzeczy wymaga przebudowania mentalności powszechnej. Ludzie żyją często wyobraźnią o chorobie i zasłyszanymi opowieściami ( najczęściej negatywnymi). A to jest źródłem złych emocji, które wpływają ostatecznie na system odpornościowy i reakcje organizmu. Tak więc pozytywne myślenie, co za tym idzie, pozytywne emocje wzmacniają układ odpornościowy i wpływają na proces zdrowienia.

Gdy byłam młodą dziewczyną wręcz panicznie bałam się raka. Z czasem mi to przeszło. Kiedy dowiedziałam się o własnej chorobie " biłam się myślami " przez kilka dni. Potem zaczęłam się pocieszać - jak dobrze że to ja zachorowałam, a nie ktoś z moich najbliższych. Następnie wzięłam byka za rogi i tak do tej pory go trzymam, póki co.... :?ale?:

Śmierć jest czymś naturalnym, jest częścią naszego życia. Wiem o tym dobrze. Wszystkim nam kiedyś przyjdzie spotkać się z nią oko w oko. Wcześniej czy później, przecież nie ominie nikogo... A jednak tak jak każdy chcę ją odroczyć..

Świat jest tak piękny, że chciałabym jeszcze troszkę się nim nacieszyć... :)
_________________
Aegrotus sacra est...
 
Marcin Rytko 


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 10
Pomógł: 1 raz

 #6  Wysłany: 2012-10-10, 19:34  


U mnie generalnie jest serio jakiś wewnętrzny spokój. Nie żadne pogodzenie się z losem. To nie moja bajka, nie moja śpiewka, nie mój klimat. Raczej spokój ponieważ wiem, że będzie dobrze. Zawsze ze wszystkiego wychodziłem obronną ręką więc także teraz tak być musi.

Choroba pokrzyżowała mi już kilka spraw, które mogły być kluczowe dla mnie - zarówno w sferze osobistej, prywatnej jak i zawodowej. Jednak wolę dać radę samemu niż później przez całe życie myśleć, że komuś spieprzyłem jego plany czy marzenia albo widzieć cierpienie. Po co?

Ludzie, będzie dobrze. Musi być :)

Pozdrawiam
Marcin Rytko
 
kuna13 



Dołączyła: 07 Wrz 2012
Posty: 464
Skąd: Dolny Śląsk
Pomogła: 59 razy

 #7  Wysłany: 2012-10-10, 20:52  


Marcin Rytko napisał/a:
Choroba pokrzyżowała mi już kilka spraw, które mogły być kluczowe dla mnie - zarówno w sferze osobistej, prywatnej jak i zawodowej. Jednak wolę dać radę samemu

Możesz dać radę sam ale z kimś jest łatwiej...

Cytat:
niż później przez całe życie myśleć, że komuś spieprzyłem jego plany czy marzenia albo widzieć cierpienie. Po co?

a tu się z Tobą nie zgodzę....

Cytat:
Ludzie, będzie dobrze. Musi być :)

INNEJ OPCJI NIE MA :-D
 
Marcin Rytko 


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 10
Pomógł: 1 raz

 #8  Wysłany: 2012-10-10, 21:26  


Cytat:
niż później przez całe życie myśleć, że komuś spieprzyłem jego plany czy marzenia albo widzieć cierpienie. Po co?

a tu się z Tobą nie zgodzę....

A dokładniej? :<:
 
Fipapka 


Dołączyła: 13 Paź 2012
Posty: 8
Skąd: Trojmiasto

 #9  Wysłany: 2012-10-13, 14:33  


Hej,

ja również mam podobne chłodne podejście. Początkowo było mi ciężko, bo diagnoza zaskoczyła mnie w momencie, gdy planowałam wiele zmian. Ale po pierwszym szoku nastąpił wewnętrzny spokój i oczekiwanie na zabieg. Teraz momentami zapominam, że jestem chora. Bardziej boję się przerzutów i ciągnącego się w nieskończoność leczenia, ale tego jeszcze nie doświadczyłam, więc histerii nie ma. Jak to określił moj lekarz, podchodzę do tematu zadaniowo :)
 
formalina 



Dołączyła: 25 Sie 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #10  Wysłany: 2012-10-21, 19:19  


No wiesz każdy przeżywa to po swojemu, jeden załamie się i będzie pić, drugi będzie chciał zabawić się na całego, trzeci weźmie się ostro za leczenie.... no wiesz. każdy na swój sposób. Tylko wiesz co ? Dziwi mnie że chcesz jechać za granice. Myślisz że w innym kraju nie będzie problemu? To nie jest tak że polecisz do USA i już Ciebie uzdrowią. Ja uważam że to nie jest kwestia leczenia "zagranicznego"
_________________
Będę pamiętać, dopóki bić będzie moje serce
 
Marcin Rytko 


Dołączył: 07 Paź 2012
Posty: 10
Pomógł: 1 raz

 #11  Wysłany: 2012-10-22, 08:43  


formalina napisał/a:
No wiesz każdy przeżywa to po swojemu, jeden załamie się i będzie pić, drugi będzie chciał zabawić się na całego, trzeci weźmie się ostro za leczenie.... no wiesz. każdy na swój sposób. Tylko wiesz co ? Dziwi mnie że chcesz jechać za granice. Myślisz że w innym kraju nie będzie problemu? To nie jest tak że polecisz do USA i już Ciebie uzdrowią. Ja uważam że to nie jest kwestia leczenia "zagranicznego"


Hmm to nie jest tak, że chcę czy musze pojechać za granicę się leczyć. Nie w "zagranicy" tutaj tkwi magia. Po prostu szukam możliwości, szans itd. Jak na razie wielu specjalistów sugerowało mi, że jeśli mam możliwość i oszczędności albo kogoś kto będzie w stanie mnie wesprzeć to może serio warto spróbować. Nie wiem co z tego wyjdzie. Na razie jestem trochę rozbity. Nie chcę też skończyć na tym, że wyjadę (niekoniecznie do USA) a leczenie okaże się dużo mnie rozwojowe, sensowne itd. niż mogłoby być w kraju.

I wiem bardzo dobrze, że to nie film. Nie ma tak łatwo :)

Pozdrawiam
Marcin Rytko
 
formalina 



Dołączyła: 25 Sie 2012
Posty: 93
Pomogła: 11 razy

 #12  Wysłany: 2012-10-22, 15:07  


No to całe szczęście :) myślisz dość sensownie :) myślałam że masz podejście do tego takie bardziej naiwne. Ufff no to mocno trzymam kciuki za Ciebie :) |przytula|
_________________
Będę pamiętać, dopóki bić będzie moje serce
 
mentalmed 


Dołączyła: 15 Gru 2012
Posty: 8

 #13  Wysłany: 2012-12-15, 23:43  


myślisz rewelacyjnie, warto jednakże nie tracić z pola widzenia różnych opcji rozwiązań. Wiedza jest w zasięgu ręki, warto śledzić bazy naukowe: medline, pubmed, findarticles.com lub inne, gdzie można pozyskać aktualną wiedzę o chorobie. Pozdrawiam
_________________
tata zmarł 20.05.2011, "niedrobne"płuco + meta do mózgu= 13 m-cy, 63 lata
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


logo

Statystki wizyt z innych stron
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group