witam wszystkich, w marciu/kwietniu dowiedzeliśmy się, że moja mama (61 lat) ma raka głowy trzustki. Początkowe nadzieje na resekcyjność zmiany niestety okazały się złudne, bo rak okazał się duży i rozrósł się na okoliczne naczynia.
Zrobiono zespolenia omijające i zalecono, żeby po kilku tygodniach zgłosić się na komisję kwalifikującą na chemię.
Od operacji minęło ok. 3 tygodni. Pierwszy tydzień /dwa były bardzo trudne z powodu osłabienia, bólu itp. (Mama poszła do szpitala czując sie bardzo dobrze mimo żółtaczki, a po operacji - betka). Teraz jest już w domu i samopoczucie jest zmienne. Z reguły w ciągu dnia czuje się dobrze, ale nocą często nie może spać i często ma bóle o różnym stopniu nasilenia (czasami wydaje się, że to bolesne wzdęcie, rzadko ból od trzustki - ten promieniujący na plecy, czasem, że boli wątroba). Zalecono diete niskotłuszczową i oczywiście żadnych ciężkostrawnych.
Mama niestety schudła po operacji kilka kg i chociaż nie wymiotuje, to je małe porcje, bo jedzenie jej "podchodzi do gardła" (stara się za to jeść częściej).
Chciałabym wiedzieć, czy wymienione objawy wynikają jedynie z możliwego postępu raka (znam niestety statystyki...
, a na ile mogą być powiązane z zespoleniami.
Proszę, zeby swoimi doświadczeniami podzielił się ktoś, kto miał styczność z tą straszną chorobą.
I jeszcze jedna rzecz: czy to normalne, że jest jedynie rozpoznanie mikroskopowe, a nie badanie histopatologiczne, czy może ja mylę pojęcia?