Witam,
od ok. 3 tygodni mam powiększone węzły chłonne na szyi oraz jeden nadobojczykowy. Łącznie jest ich 7. Są różnej wielkości, jedne jak ziarno grochu, inne to takie fasolki. Ogólnie nie są widoczne przez skóre, są natomiast dobrze wyczuwalne, twarde, trochę "uciekają", gdy się je uciśnie. Nie bolą. Dodatkowo od dwóch miesięcy jestem wyjątkowo osłabiona i senna. Ostatnimi tygodniami mogę spać nawet 12 godzin bez przerwy jeśli mnie nikt nie obudzi. a mimo to i tak ciągle jestem zmęczona. Często boli mnie głowa. Jest mi duszno, kręci mi się w głowie, mam mniejszy apetyt. Temperatura od 36,8 do 37,4, czyli chyba nie jest problemowa...
W maju również mialam problem z węzłami, ale za uchem. Były powiększone właściwie bez przyczyny, bo morfologia była w normie, crp również, nie miałam żadnej infekcji, nic mnie nie bolało, ani gardło, ani ucho, no nic kompletnie.
Nie wiem co o tym myśleć? coś nie tak z moim układem odpornościowym? reaguje jakoś nieadekwatnie, wyrzuca te węzły ot tak? Martwię się, bo słyszałam, że niektóre choroby mogą nie dawać początkowo zmian w morfologii a mogą być nowotworami...
Czy to możliwe, żeby takie powiększanie się węzłów mogło być objawem poważnej choroby?
Proszę o pomoc...
[ Dodano: 2013-09-16, 15:56 ]
Przed chwilą wyczułam także zgrubienia w pachwinach, po obu stronach, lekko podłużne oraz małe kulki. Czy to węzły? Nie wiem, myślę, że tak, bo co innego? Wcześniej tego nie wyczuwałam, dopiero dziś.
Czy mógłby mi ktoś powiedzieć, czy mam powody do obaw i wizyty u lekarza? Czy może przejść nad tym do porządku dziennego?
Od maja chyba morfologia nie mogła się bardzo zmienić, a miałam niemal idealną... Czy się mylę? |