"sciana odbytnicy pogrubiała na odcinku 80 mm, z rozrostami miękkotkankowymi wpuklającymi się do światła. Płaszczyzny tłuszczowe okołoodbytnicze odcinkowe zatarte, ze spikulami w tkance okołoodbytniczej, bez cech nacieku narządów sasiednich"
właśnie dostałam info od rodziców, że badanie hist-pat trzeba powtórzyć bo lekarzom coś nie pasuje, czegoś nie mogą odczytać... może to dobry znak, może w hist-pat nic nie ma o raku? ale co to wtedy jest?
Chirurdzy nie podjeli się operacji - najpierw musi być radioterapia i chemia. Właśnie się dowiedziałam, że planowo to tato trafiłby na radioterapię w połowie października. Uruchomione kontakty skróciły ten termin. Jutro rodzice idą do szpitala - nie wiadomo tylko czy tato od razu się kładzie czy też nie.
czy do radioterapii trzeba się jakoś specjalnie przygotować, czy można to zrobić "z marszu"? leży się wtedy w szpitalu czy nie?
czy do radioterapii trzeba się jakoś specjalnie przygotować, czy można to zrobić "z marszu"? leży się wtedy w szpitalu czy nie?
Mój tata parę dni przed radioterapią miał wizytę u radioterapeutki,która zrobiła mu TK przygotowawcze i poinformowała jakie korzyści i skutki uboczne mogą wystąpić podczas i po naświaetlaniach.
Tata miał 30 naświetlań, czyli 6 tygodni.Przebywał wtedy w Ludwkowie,czyli w szpitaliku.
Na weekendy był w domu.
Jakiś większych przygotowań nie było.Jedynie ze względu ,że była naświetlana klatka piersiowa podczas radioterapii miał zalecone picie siemienia lnianego i sypanie talku na naświetlane miejsca.Nie mógł też myć tych miejsc przez całą terapię i dwa tygodnie po.Teraz jeszcze oliwką smaruje je.
Na pewno radioterapeuta poinformuje Twojego tatę,jak ma postępować i na co zwracać szczególną uwagę.
Witam
A więc Agusia przede wszystkim jeżeli macie blisko zakład radioterapii to może dojeżdżać.
To zależy też od tego, jak tato będzie się czuł,jak to będzie znosił.
Najprawdopodobniej zrobią mu gorset,taki na wymiar z otworem na miejsce,które ma być naświetlane.I to by było na tyle.
Głowa do góry i za bary z tym takim synem.
Pozdrawiam.
Dziś tato był u onkologa. Zgodził się na krótką radioterapię (5-6 dniową). Potem pod nóż chirurga.
Swoją drogą dziwi mnie fakt, iż każdy chce pierwszy leczyć - chirurdzy i onkolodzy. Pacjent, który jest i w tak trudnej sytuacji sam musi zdecydować co wybrać. Powinno być tak, że to lekarze wspólnie uzgadniają sposób walki w tym konkretnym rakiem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum