Witam wszystkich odwiedzających to forum. Jestem tutaj nowa i chciałabym przedstawić krótką historię choroby mojego taty i jednocześnie prosić o interpretację ostatniego wyniku.
Mój tato ma lat 67. Od lutego pojawiły się u niego nietypowe objawy. 14.02.2012r. trafił do szpitala na skutek żółtaczki mechanicznej. Kilka dni wcześniej miał gorsze samopoczucie, był osłabiony, pojawił się brak apetytu i mdłości, ciemny mocz i tłuszczowe stolce.
Rozpoznanie w chwili przyjęcia do szpitala to: Odcinkowe zwężenie pżw, prawdopodobnie spowodowane guzem trzustki.
W szpitalu wykonano RTG i USG jamy brzusznej.
RTG jamy brzusznej:
Pojedyncze drobne poziomy płynu w śródbrzuszu prawym. [Jest to cały opis]
USG jamy brzusznej:
Pęcherzyk żółciowy duży dł. 13 cm w jego świetle zgęszczona żółć, zagięty. PZW szerokości 11 mm i zaznaczone drogi żółciowe wewnątrzwątrobowe. Wątroba powiększona w lini środkowo obojczykowej ma dł. 16,2 cm. Pole trzustkowe przesłonięte przez gazy jelitowe, widoczny fragment trzonu trzustki jest niepowiększony.
Przy poszerzonych drogach żółciowych wskazana jest ocena głowy trzustki - po dobrym przygotowaniu badanie powtórne i EPCW.
Śledziona zmian nie wykazuje. Nerki w położeniu i wielkości prawidłowej bez cech zastoju i kamicy. Pęcherz moczowy słabo wypełniony. [Koniec opisu]
Następnego dnia pobytu szpitalnego odbyło się EPCW, podczas którego wstawiono tacie protezę do przewodów żółciowych.
EPCW:
Brodawka Vatera prawidłowa. Z niej zakontrastowano drogi żółciowe: dystalny ok. 2 cm odcinek pżw jest niezmieniony, po czym na krótkim ok. 1 cm odcinku jest znacznego stopnia zwężenie, a pozostałe drogi żółciowe są poszerzone prestenotycznie. Wykonano sfinkterotomię, następnie poprzez zwężoną część pżw przeprowadzono protezę 5 cm 10 Fr - odpływ zastoinowej żółci swobodny. [Koniec opisu]
Wyniki badań pracownianych w dniu przyjęcia:
WBC 6,66 bardzo prosimy o podawanie jednostek
RBC 5,12
HGB 14,30
HCT 42,90
Amylaza w surowicy 66
AST 185,00
Bilirubina bezpośrednia 4,40
Bilirubina całkowita 5,9
CRP 39,80
ALP 550
ALT 224
Wyniki badań pracownianych w dniu wypisu ze szpitala:
WBC 5,66
RBC 4,85
HGB 13,30
HCT 39,0
Amylaza w surowicy 65
Bilirubina całkowita 2,7
CRP 36,20
Po dwóch tygodniach tata wrócił na ten sam oddział z powodu ostrego zapalenia przewodów żółciowych. Prawdopodobnie na skutek założonej protezy (tak mi bynajmniej tłumaczono w szpitalu). W chwili obecnej nie mam u siebie wypisu z tego pobytu, jak tylko zabiorę go od taty dopiszę szczegóły w wątku. Było robione ponowne EPCW, proteza została udrożniona. Jednak lekarz wykonujący ten zabieg powiedział, iż nic nie widzi. Zasugerował wizytę w poradni hepatologicznej. Podano wówczas tacie dożylnie antybiotyk oraz potas i po tygodniu wypisano tatę do domu. Wykonano także USG, które ponownie nic ani na trzustce ani w przewodach czy wątrobie nie wykazało.
Od czasu drugiego pobytu taty w szpitalu miał on wykonywane już kilkakrotnie badania wątroby i wszystkie wyniki są dobre (lekarz prowadzący uważa, że nawet bardzo dobre).
W tym czasie zapisałam tatę do CO w Bydgoszczy na wizytę u chirurga. Otrzymał skierowanie na KT jamy brzusznej oraz płuc, a następnie (KT także nie wykazało żadnych nieprawidłowości) skierowanie na PET. Wynik PET jest następujący:
PET:
Badanie wykonano na aparacie Biograph 6 (PET/CT) po podaniu 450 MBq {18F} 2-FDG przy poziomie glukozy we krwi 95 mg%.
ROZPOZNANIE KLINICZNE:
Podejrzenie choroby rozrostowej w końcowym odcinku dróg żółciowych.
CEL BADANIA:
Badanie wykonano w celu: lokalizacja ognisk procesu rozrostowego.
ZOBRAZOWANO:
* Twarzoczaszka i szyja:
Węzły chłonne głębokie górne do 12mm SUV 3,3 po stronie lewej, poza tym prawidłowy obraz metabolizmu glukozy. Miernie powiększony, niejednorodny lewy płat tarczycy.
* Klatka piersiowa:
W segmencie 10 prawego płuca zacienienie 12x10 mmmm SUV 3,5. Poza tym prawidłowy obraz metabolizmu glukozy. Węzły chłonne niepowiększone. Miąższ płuca lewego bez zmian litych i nacieków.
* Jama brzuszna i miednica:
W wyrostku haczykowatym trzustki do tyłu od protezy dróg żółciowych, przy powierzchni tylnej i w części dolnej, na granicy z częścią poziomą dwunastnicy pobudzone metabolicznie z ogniskiem 18x16x20 mm SUV 7,0/9 - odpowiada obszarowi hypodensyjnemu w KT.
Przy protezie PZW SUV 5,6/7,0 bez jednoznacznych zmian w KT. Poza tym prawidłowy obraz metabolizmu glukozy. Węzły chłonne niepowiększone. Trzustka, nerki, nadnercza, śledziona bez zmian ogniskowych w KT. W segmencie 8 wątroby zmiana hypodensyjna, poszerzenie dróg żółciowych 13mm w segm. 8, bez zmian metabolicznych.
WNIOSKI:
Metabolizm i dynamika zmian SUV w haku trzustki jak w procesach rozrostowych. Zmiana w płucu prawym ma metabolizm w przedziale nakładania dla zmian zapalnych i rozrostowych, nieznacznie mniejsze w porównaniu do KT z marca br. - bez jednoznacznych cech złośliowości - do obserwacji. Poza tym bez ognisk pobudzenia metabolicznego mogących sugerować aktywny proces rozrostowy w PET. [Koniec opisu]
Zmiana w płucach prawdopodnie (lekarz prowadzący też tak uważa) to pozostałość po uszkodzeniu płuca w następstwie złamanych żeber. Jest to zrost.
Chciałabym też dodać, iż tata w zauważalny sposób niestety schudł. Szybko się męczy, często mu się odbija, szczególnie jak zje coś ciężkostrawnego (mimo iż jest na diecie czasem zdarza mu się jakiś grzeszek). Martwi mnie to, bo układa się w całość jakiej nie chciałabym przyjąć do wiadomości.
Moje pytanie jest następujące: co dokładnie wynika z badania PET? Częściowo się domyślam, jednak to nie wystarcza w tak ważnych kwestiach. Wizytę u lekarza mamy dopiero w środę 23.05.12 r. a ja bardzo się denerwuję i chciałabym się dowiedzieć od kogoś kto rozumie znaczenie tego opisu, co tak naprawdę tacie jest.
Bardzo proszę o odpowiedź.
Zmiana w płucach nie wygląda jednoznacznie na coś złego, oczywiście trzeba ją kontrolować, ale bardziej niepokojący jest obraz PET w obszarze jamy brzusznej.
SUV w wyrostku haczykowatym trzustki jest niepokojąco wysoki, sugerujący niestety zmianę nowotworową. Niemniej węzły nie są powiększone, to dobrze. W okolicy protezy również jest dość wysoki SUV, jednak może być to wynik wykonanego zabiegu, jakiegoś stanu zapalnego.
PET oczywiście nie jest badaniem, na bazie którego można jednoznacznie postawić w takiej sytuacji diagnozę - zmiana w trzustce wygląda niepokojąco w badaniu, jednak konieczna jest dalsza diagnostyka. Bardzo dobrze, że macie już umówioną wizytę u onkologa.
Na pewno warto zrobić (może do środy się uda) marker CA 19-9, oznacza się go z krwi. Przypuszczam, że onkolog zleci dalsze badania, może EUS (endoskopową ultrasonografię).
Bardzo dziękuję za tak błyskawiczną odpowiedź. W natłoku faktów, które chciałam przekazać zapomniałam dodać, iż tata miał robione dwa markery trzustkowe. Jeden z wyników był w normie, drugi lekko podwyższony, jednak lekarz stwierdził, że nie daje to jednoznacznej odpowiedzi, gdyż poziom markeru nie był istotnie podwyższony, co może wynikać również z faktu założenia protezy na PŻW. Wyników nie mam u siebie niestety, więc mogę jedynie napisać tak ogólnikowo, jak to pamiętam z wizyty u naszego lekarza.
Lekarz ma rację, jeśli wyniki nie były istotnie podwyższone, to w zasadzie nic nam one nie dają. Zresztą markery dot. raka trzustki bywają też mocno podwyższone w innych chorobach, niekoniecznie nowotworowych, także nigdy tylko na ich podstawie nie stawia się diagnozy - mogą one jedynie wspomagać proces diagnostyczny.
sanila,
u mojego męża wszystkie badania, tak obrazowe jak i krwi jedynie sugerowały obecność guza trzustki. Z tego też powodu chirurg onkolog zaproponował operację. Po otwarciu jamy brzusznej okazało się, że guz ulokował się w głowie trzustki, był nieduży /ok.2 cm/ ale znajdował się w miejscu, który nie pozwalał na wycięcie, był nieoperacyjny. Myślę, że jeśli wyniki są niejednoznaczne, należy otworzyć i zobaczyć co się dzieje w jamie brzusznej. Nie czekać, czas tu jest bardzo ważny. Można szybciej rozpocząć leczenie. Mój mąż miał bardzo podobne do Twojego taty objawy, bardzo dużo schudł, wspomagałam Go różnymi środkami wzmacniającymi organizm po to, żeby mógł znieść 3 programy chemioterapii. Dzisiaj mija 21 m-cy od operacji, mąż czuje się dobrze. Jest po długim leczeniu onkologicznym, nastąpiła całkowita remisja choroby.
dziękuję za krzepiące słowa. Tak ważne teraz. Rzeczywiście widzę jak czas szybko ucieka. Zapoznałam się z historią choroby Twojego męża, którą opisałaś. Myślę, że ma ona ogromne znaczenie dla wielu osób, bo daje nam nadzieję.
Jestem już po wizycie u onkologa prowadzącego. Był bardzo rozczarowany opisem PET. Wg niego jest to kolejny krok, który jednoznacznie nie wyjaśnia niczego, pozostawia w naszym przypadku jedynie większe prawodopodobieństwo istnienia choroby nowotworowej, ale na 100 % jej nie potwierdza. Dowiedziałam się, że lokalizacja domniemanego guza nie pozwala na jego usunięcie, bądź inaczej - operacja niesie ze sobą olbrzymie ryzyko powikłań w jej trakcie jak i po samej operacji. Endoskopowa ultrasonografia też odpada ze względu na położenie.
We wtorek 29.05 jedziemy do CO w Bydgoszczy do naszego lekarza, bo ma parę pomysłów jak w najszybszym czasie móc ruszyć z chemioterapią. Jednak wcześniej koniczne będzie dla niego potwierdzenie istnienia guza, dlatego przymierza się do dwóch rzeczy:
1). biopsja cieńkoigłowa węzłów chłonnych głębokich (tam SUV jest podwyższony i lekarz podejrzewa niestety możliwość przerzutów);
2). dzwonił przy mnie do lekarza, który zakładał tacie protezę do przewodów żółciowych, w chwili obecnej istnieje konieczność jej wymiany i poprosił, żeby w trakcie wymiany pobrać jakiś materiał szczoteczką z tych przewodów.
Powiedział mi także, że będzie jeszcze rozmawiał z osobami, które wykonywały PETa, by zdobyć bardziej szczegółowe informacje. Nie wiem czy można po czasie uzyskać jakieś wiadomości na ten temat. Czy to badnie PET, jego przebieg jest jakoś zapisywane?
Skąd jesteście?
W Warszawie mogę polecić bardzo dobrego chirurga w CO Wawelska, powiedzieć też jak się do niego dostać (na NFZ) Operował mojego tatę. Z tego co wiem to mąż Grażki też był operowany w CO Wawelska.
Zgadzam się z Grażyną, że tu nie ma co czekać, trzeba otwierać. Niekoniecznie zawsze po operacjach sa powikłania. Mój tata świetnie zniósł samą operację jak i potem rehabilitację.
Daj znać co i jak.
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Jesteśmy z Bydgoszczy. Do lekarza trafiliśmy z polecenia. Jak do tej pory jestem zadowolona z wszystkich jego poczynań. Jest to człowiek o wysokim poziomie empatii, zawsze ma czas na rozmowę, a to wiele dla nas znaczy. I muszę obiektywnie przyznać, że dużo dla taty zrobił w krótkim czasie. Zanim do niego trafiłam wszystko jakoś tak się "ciągnęło" z badania na badanie i żadnych konkretów.
Wczoraj właśnie zawoziłam tatę do szpitala, bo dostał wysokiej gorączki i bardzo źle się czuł, osłabiony, brak apetytu. W domu temp. 38,3 a w szpitalu skoczyła do 40,0. No i ból w okolicy protezy. Właśnie czekamy na decyzję, czy będa dziś tę protezę wymieniali. Teraz dostaje antybiotyk.
Miałabym takie pytanie, które cały czas gdzieś mi w głowie powraca: czy w przebiegu raka trzustki pojawia się taka wysoka gorączka, czy jest ona spowodowana tylko niedrożnością samej protezy (na skutek pojawiajacego się tam stanu zapalnego)? Czy ktoś może miał takie doświadczenia?
Będę wdzięczna za każdą odpowiedź.
[ Dodano: 2012-05-25, 08:45 ]
siluete napisał/a:
Mój tata świetnie zniósł samą operację jak i potem rehabilitację.
Czy mogłabym się dowiedzieć w jakim wieku był Twój tata, kiedy był operowany? Czy miał jakieś inne współistniejące choroby?
sanila,
Mój mąż był operowany w Warszawie na Wawelskiej przez dr Cichockiego. On sam chorował na raka trzustki - wygrał z chorobą. Tuż po operacji powiedział mi, że wykonane zostało zespolenie żółciowo-jelitowe m Roux-en-Y. I dzięki mu za to. Zespolenie funkcjonuje bez zarzutu. Dr Cichocki wykonał również neurolizę splotu trzewnego, dzięki temu mąż, poza początkową fazą choroby, tuż po operacji, nie przyjmował żadnych leków przeciwbólowych. Protezowanie dróg żółciowych, niestety, na krótko wystarczy, trzeba wymieniać. Jest to duże obciążenie dla chorego, który musi skoncentrować wszystkie swoje siły w kierunku leczenia onkologicznego, tak bardzo obciążającego organizm.
Weźcie, proszę, to pod uwagę.
pozdrawiam
[ Dodano: 2012-05-25, 09:31 ]
U mojego męża protezowanie dróg żółciowych funkcjonowało tylko do operacji - około 1 miesiąca i wtedy nic się nie działo. Gorączka, czasami bardzo wysoka pojawiała się przez cały okres chemioterapii. Organizm dawał sygnał, że walczy z chorobą. Leki przeciwgorączkowe dawałam wtedy gdy temperatura dochodziła do 38,5 st. Wcześniej, na zbicie gorączki stosowałam domowe środki. Starałam się nie dodawać "chemii" do chemii.
Nie obciążać dodatkowo organizmu. Raz tylko, kiedy temperatura skoczyła do 40 st. i żadne leki nie działały, wezwałam pogotowie. Teraz wiem, że wtedy właśnie rozleciał się guz na trzustce, to była reakcja organizmu. Póżniej rozpadały się guzy na śledzionie i wątrobie.
Jesteście na początku drogi, obierzcie dobry kierunek - to jest niezmiernie ważne.
g.
Wygląda na to, że u Twojego taty coś się dzieje z protezowaniem ale to tylko moja sugestia, nie jestem lekarzem.
Bardzo dziękuję za wszystkie podpowiedzi, bo widzę, że już zaczęłam myśleć zbyt szablnowo wg określonego schematu. Przecież rozwiązań może być kilka. Poszperałam w internecie i znalazłam wszystkie metody, a właściwie typy zespoleń operacyjnych w chorobach głowy trzustki i okolic wnęki wątroby. Przygotuję się do wtorkowej wizyty u lekarza. Mając cel łatwiej nie zabłądzić. Tak jak piszecie operacja to konieczność, tym bardziej że działanie tych protez jest naprawdę chwilowe i obciąża chorego, jak zauważyła grażka. Tata ma już komplet badań przygotowawczych do operacji, jest po wizytach u anestezjologa, więc droga otwarta.
[ Dodano: 2012-05-25, 13:00 ]
Do: Masza
chciałabym odpisać Tobie na prywatną wiadomość, ale masz tą opcje u siebie wyłączoną niestety.
Czy mogłabym się dowiedzieć w jakim wieku był Twój tata, kiedy był operowany? Czy miał jakieś inne współistniejące choroby?
Mój tata ma 64 lata, operacja była pół roku temu.
Mój tata ma też takie gorączki, wczoraj w nocy miał 39,6.
Dra Cichockiego operował właśnie ten lekarz, który operował mojego tatę, dr Jóźwiak.[/quote]
_________________ 32 lata, rak szyjki macicy za mną. Myślałam, że guz trzustki mojego Tatusia mnie zabił. Ale nie, podniosłam się...żyję dla mojego Taty.
Mnie też operował dr Cichocki, świetny specjalista i super człowiek. U mnie niestety doszło do powikłań pooperacyjnych, którym można było zapobiec gdyby zostało wykonane jedno badanie. Nie zostało wykonane dzięki czemu spędziłam dwa miesiące w szpitalu i operowana byłam po raz drugi.
P.S. Nie wiem skąd macie informacje n.t. operacji dr Cichockiego,ale są one inne od tych które mam od niego bezpośrednio. Nie będę się wdawała w szczegóły bo mi nie wolno, ale powiem jedynie ,że operowany był na Banacha i nie przez dr Jóźwiaka.
Swoją drogą dr Jóźwiak również jest świetnym specjalistą od operacji trzustki.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum