Dobry wieczór!
Mój tata od roku ma stwierdzonego raka niedrobnokomórkoweg prawego płuca. 25.01.2010. przeszedł operację- lobektomię górną prawą. Miał równiż chemioterapię i naświetlania. Został skierowany na badanie PET-CT do Wrocławia. Dziś dostaliśmy wynik:
Głowa: prawidłowy obraz PET
Szyja i klatka piersiowa: Uwidoczniono węzeł chłonny podostrogowy o średnicy 8,5 mm i SUVmax=2,9. W anatomicznej lokalizacji wnęki prawego płuca, w sąsiedztwie klipsów chirurgicznych uwidoczniono obszar wzmożonego metabolizmu glukozy o SUVmax=5,3. W obrazie TK masa miękkotkankowa sięgająca śródpiersia, bez wyraźnych granic.
Jam brzuszna i miednica: Prawidłowy obraz PET
Wnioski: Obraz PET przemawia za obecnością aktywnej choroby rozrostowej we wnęce prawego płuca (najpewniej wznowa)z ogniskiem "meta" w węźle podostrogowym. W pozostałych narządach i tkankach nie stwierdzono zaburzeń metabolizmu glukozy, które mogłyby sugerować proces npl.
Domyślam sie, że jest u taty nawrót choroby jednakże ogólnie ten wynik to dla mnie trochę "czarna magia". Byłabym wdzięczna gdyby ktoś mi napisał jaka jest sytuacja mojego taty... Z góry dziękuję za odpowiedzi.
NIestety, to jest wznowa w dwóch miejscach. Jedna toczy pozostały płat płuca prawego.
Druga to węzeł chłonny śródpiersia. Gdyby przerzut dotyczył tylko prawego płuca, możnaby pocieszać się możliwością kompletnej jego resekcji, chociaż przy takim umiejscowieniu byłoby to bardzo wątpliwe. Pojawienie się tego wielkiego węzła chłonnego, którym coś kipi niemal na pewno oznacza przerzut odległy i koniec wylki o wyleczenie.
Pytajcie lekarzy. Według medycznych procedur nie podejmuje się w takim wypadku dalszych wysilków zmierzających do wyleczenia i dobiera się jedynie terapię paliatywną.
Rozumiem....czyli tata Pana zdaniem nie ma szans.... Tego właśnie się bałam. Nie zdawałam sobie sprawy, że ten wezeł podostrogowy jest w sródpiersiu- myślałam, że to gdzież przy płucu i ze to nie jest przerzut odległy...Nie mam kompletnie doświadczenia w sprawach nowotworu wiec zapytam wprost- skoro tata nie ma szans na wyleczenie to ile czasu mu zostało?...
Po pierwsze, na ten temat musi wypowiedzieć się lekarz prowadzący. Tylko on ma pełny obraz. Po drugie, tylko on ma pełne kwalifikacje i tylko on ma prawo wydawać wiążące opinie. Po trzecie, jako laik możesz całkiem nieświadomie pominąć jakiej bardzo istotne szczegóły. Dopiero po wysłuchaniu i dokładnym przekazaniu nam jego opinii, można się tu ustosunkowywać do faktów.
Co do rokowań: rzadko można powiedzieć coś na prawdę pewnego. Zbyt wiele czynników na to wpływa. Ogólny stan zdrowia, przebyte choroby, indywidualna odporność na nowotwór, na chemioterapię, na radioterapię, jakość leków osłonowych, aparatury naświetlającej, zwykłe szczęście, wola życia i zbieg czynników, o których wcale nie wiemy - wszystko to razem wpływa na rokowania.
Witam ponownie:) Na poczatku chciałam podziękować za odpowiedzi, tata wrócił dziś od lekarza prowadzącego. W sumie nic konkretnego nie wiemy- wynik jego zdaniem dobry nie jest ale najgorszy też nie. Za tydzień poznamy konkretną propozycję leczenia, prawdopodobnie będzie to kolejna chemioterapia. Na chwilę obecną nic do końca nie wiadomo. Ja wiem, że przy raku ciężko o jakiekolwiek rokowania i zgadzam się, że jest dużo czynników mających wpływ na postęp choroby. Mimo wszystko dalej mam nadzieję, że będę mieć jeszcze długo tatę przy sobie:) W miarę możliwości będę się odzywać. Jeszcze raz dziękuję za Pana odpowiedzi.
Witam,
długo nie było mnie na tym forum.... Brak czasu i tyle. Mój tata jest już po pierwszym kursie chemioterapii- dostaje Cisplatynę i Gemzar. Morfologia jest nawet ok gdyby nie płytki- dziś mamy najnowsze wyniki i wynoszą one 66 tysięcy- trochę mało. Czy ktos wie jaką dietę stosować aby zwiekszyć liczbę płytek?? Dodatkowo u taty wystąpiła wysypka (czerwone plamki, na klatce piersiowej i udach, bardzo swędzi). Nie wiem co z tym robić!!
Cisplatyna i Gemzar to bardzo silny duet. Osiąga najlepsze wyniki jako cytostatyk. ale też może wywołać bardzo mocne skutki uboczne. Co do wysypki, to jest ona typowym skutkiem ubocznym i radzę skonsultować się z dermatologiem w celu znalezienia środków łagodzących.
Najskuteczniejszy byłby pewnie hydrokortyzon, ale nie wiem, czy jest dozwolony w trakcie terapii. Na płytki nie ma rady. Trzeba mieć nadzieję, że wynik pozostanie w granicach tolerancji.
Elwira25, takie wypryski, wysypka, są to skutki uboczne chemioterapii, idź do ogólnego lekarza. Nam przepisała Telfast 180 i pomogło.
Na zwiększenie płytek krwi nie ma domowych sposobów, z każdym dniem same powinny wzrastać.
pozdrawiam
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję Wam bardzo za tak szybkie odpowiedzi:) Tata jutro idzie do lekarza rodzinnego więc moze coś mu znajdzie na te zmiany skórne. Szkoda, że tych płytek nie można jakoś wzmocnić no ale trudno. Za tydzień tatę czeka kolejna chemia- aż się boję jakie będą kolejne skutki uboczne!! Trzeba jednak być dobrej myśli- mimo wszystko
Telfast albo cetirizin, to dobra rada Eli. Są to zwykłe blokery histaminy starszego typu, używane powszechnie do tłumienia reakcji uczuleniowych - tanie i wszędzie dostępne.
Witam,
długo mnie tu nie było.... Być może nie było takiej potrzeby żeby pisać, sama nie wiem. Tata jest po 4 kursach chemii a jego stan się pogorszył... Od tygodnia męczy go uporczywy kaszel- ataki trwają nawet do godziny! Do wczoraj kaszel nie dokuczał gdy tata leżał, teraz już nawet na leżąco ma duszące napady kaszlu... Lekarze rozkładają ręce- przepisali thiocodin, ketonal, relanium i sinecod... Te przeciwkaszlowe prawie nic nie pomagają.... Tatę kaszel męczy nieustannie a mi zaczyna brakować już sił i cierpliwości... W środę lub czwartek jedziemy do Bystrej na badania kontrolne- wcześniej muszę załatwić karetkę, bo ojciec w pozycji siedzącej nie da rady jechać... Nie wiem tylko czy do tego czasu ten kaszel go nie zamęczy.... Chyba jest coraz gorzej....
Nie jestem lekarzem więc mogę wesprzeć Cię tylko dobrym słowem i ciepłymi myślami. Może to nie jest tak jak myślisz i to jest tylko ten jeden z tych gorszych okresów? Tak to już jest w trakcie tej paskudnej choroby, że są dobre, złe i bardzo złe dni. Tak sobie myślę, że skoro Tato się źle czuje to może dałoby się załatwić konsultację bez Taty? Trzeba by przemyśleć, czy to nie będzie dla niego zbyt obciążające. Mam chorą mamę więc wiem co mówię z tym ciąganiem do lekarzy. Ciepło pozdrawiam. Trzymajcie się.
_________________ czas przemija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosiernie się dłuży - ale mimo to przemija, nawet mnie to dotyczy.
Elwira25, uważam, że koniecznie musisz z tatą do lekarza, bo może ten od tygodnia kaszel to zapalenie. Jeżeli jest związany z dusznościami to potrzebne są inne leki. U nas właśnie ze względu na dusznośći, nie bylo możliwości położenia się tylko pozycja siedząca.
Niektórym chorym pomaga tlenoterapia.
Czy tata miał robione TK, bo może nowotwór nie jest już chemiowrażliwy.
Bardzo mi przykro....
_________________ "Odnajdź w sobie zalążek radości, a wtedy radość pokona ból"- R. Campell
Dziękuję Wam za słowa otuchy... Przed chwilą wróciłam ze szpitala- wezwaliśmy do taty pogotowie bo stan był coraz gorszy! To tragedia w jaki sposób potraktowali mojego ojca!! Ze szpitala w ogóle odmówili przyjazdu karetki, bo skoro tata ma raka to kaszel jest jako objaw towarzyszący!! Myślałam, że zwariuję! Po godzinie wydzwaniania do lekarzy którzy zajmują sie tatą udało mi się załatwić karetkę z pogotowia prywatnego. Na izbie przyjęć był w końcu porządny lekarz, który zajął sie ojcem, mnie o wszystko wypytał. Zostawili tatę na oddziale z podejrzeniam zapalenia płuc. Jutro mam coś więcej wiedzieć... Dzisiejszy dzień boleśnie mi pokazał, ze jezeli ktoś choruje na raka to NFZ, niektórzy lekarze itp. traktują pacjenta jak żywego trupa:( Leż i umieraj....:( Ale ja będę o tatę walczyć do końca...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum