73 kg-rehabilitacja postępuje sprawnie.Jeszcze trochę i trzeba będzie ją zahamować
1,5kg na tydzień to niezły postęp.Mam jakiś dziki apetyt ślinię się dobrze nie jest tak jak przed radio ale flaszka z wodą nie jest konieczna.Cały czas wyściółka w pisku mi się wymienia pluję takimi białymi błonami.Brzmi to okropnie ale szkodliwe i uciążliwe nie jest
Zęby myję jakoś niestety.Ale można wytrzymać
przynajmniej nie śmierdzę a był moment że czułem jaki bukiet rozsiewam.Można podsumować-tyle lat przeżyłem z rakiem to bez niego daję radę funkcjonować
Wysłany: 2010-07-21, 21:28
Właśnie to miałem na myśli pisząc Tak dużo od Was dostaję.Nie jestem żadnym supermenem staram się żyć tu i teraz-wczoraj już było jutro dopiero będzie a dziś mogę się na przykład uśmiechnąć.Staram się tylko ugrać dla siebie trochę czasu-mam nowego psa nabytego tuż przed diagnozą moją oczywiście.Też się nieraz boję ale rozczulanie się nad sobą nigdy mi nie pomogło więc odzwyczaiłem się.
Wszystkie punkty które wam dokładam są wobec tego co robicie prawie nic nie warte.A prawie robi różnicę...A życie toczyło się dalej... To też cytat
PS Od zeszłego roku nauczyłem się trochę smakować życie-taki mały bonus.
I się nie nudzę