Rak nerki - nerczak z przerzutami do płuc u dziecka (2 l.)
Witam kolejny raz, ale po raz pierwszy w obecnym dziale.
Bardzo potrzebuję pomocy dla mojego 2-letniego siostrzeńca.
Ale wszystko od początku.
Po najbliższych świętach Bożego Narodzenia maluszek zaczął łapać infekcje ukł. moczowego, rzekomo zapalenie pęcherza.
Stwierdzono krwiomocz, podawano antybiotyki. Dziecko niemal bez przerwy gorączkowało.
Lekarz ciągle ordynował kolejny antybiotyk (rzecz dzieje się we Włoszech, gdzie moi siostrzeńcy wraz z siostrą diagnozowani są głównie przez telefon).
Tak działo się do ubiegłego tygodnia kiedy siostra zauważyła opuchnięte jądra.
Tym razem pan doktor zainteresował się bardziej, zlecił badania.
W piątek w szpitalu prześwietlono maluszka. Ma guza wielkości pomarańczy (nie wiem jak dużej pomarańczy).
Lekarze podejrzewają rak nerki. Prawdopodobnie w innych narządach guzów nie ma.
Nic więcej na razie nie wiem, ale mam pytanie: czy to maleństwo ma jakiekolwiek szanse przy takiej wielkości tego okropieństwa????
BARDZO PROSZĘ O POMOC!!!! (prawdopodobnie w poniedziałek będziemy wiedzieli więcej)
Zosiu, mam już dalsze wyniki maluszka. Nowotwór to nerczak, zły podtyp, bo najzłośliwsza postać (wg mojej siostry IV). Niestety dał przerzuty do płuc: 4 przerzuty. W najbliższy czwartek będą operować nerkę. Płuca nie będą ruszane, zaraz po operacji chemia. Lekarze nie wiedzą, czy wytłucze całe paskudztwo.
Zosiu, dlaczego płucka nie będą operowane, czy jest to niemożliwe, czy opcja z chemią jest lepszym rozwiązaniem?
Jakie szanse wg Ciebie ma maluszek? (nie wyobrażam sobie, że może zakończyć się jak najgorzej)
Pozdrawiam
Ania
Najpierw leczenie systemowe, potem ewentualna resekcja zmian pozostałych po chemioterapii. Taka kolejność a nie inna, bo co z tego, że resekują 4 zmiany jak następne 4 pojawią się z mikroprzerzutów? Odnośnie rokowania to ogólnie można ująć to tak.. dzieci im młodsze, tym mają lepsze rokowanie. W tym wypadku rokowanie jest dobre, z zastrzeżeniem, że leczenie będzie długie i uciążliwe.
_________________ www.rjforum.pl - Nowotwór jądra to nie wyrok! Masz wątpliwości? Dowiedz się więcej!
tosiu trzymam kciuki za maluszka, wierz mi dzieci potrafią znieść dużo więcej niż nam dorosłym se wydaje.
uwierz mi pracowałam na oddziale, gdzie leżał chłopiec ( i nada leży), pod respiratorem z zanikiem mięśni, który w swoim życiu miał tyle ciężkich zakażeń ogólnoustrojowych (sepsy), że nie jeden dorosły nie przeżył by tego. wiele razy już było niemal pewne, że to koniec a Mały się wyzbierał i do dziś jest z nami.
Wierzę, że Twój Siostrzeniec jest równie silny i będzie dzielnie walczył!
Tosiu ja również trzymam kciuki za maluszka. Sama mam małe dziecko 3 letnie i chyba to najgorsze, że rak dotyka nie tylko starsze osoby, dorosłe, młodzież ale że i tak male niewinne istotki. to straszne dla dziecka i dla jego rodzicow. Będe sie modlić o zdrowie siostrzańca. Głowa do góry, na pewno będzie wszystko dobrze, dzieci są silne i potrafią wiele znieśc nawet gdy dorośli tracą juz nadzieje. Trzymaj się.
Bardzo serdecznie dziękuję Wam za wsparcie. Operacja usunięcia chorej nerki wraz z okolicznymi węzłami (również były zaatakowane przez nowotwór) powiodła się. Aktualnie maluszek wraca do sił. Około 24 lutego będą wyniki histopatologiczne i prawdopodobnie rozpocznie się chemia. Dam znać, co nowego w chorobie i rokowaniach.
Wiem, że nowotwór mocno się rozpanoszył, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Pozdrowionka )) Dużo zdrowia ))
Jak czytam o takich chorych maluszkach to mi się coś robi . Biedny maluszek, jeszcze nie zaznał dobrze co to życie, a juz musi się zmierzyć z takim paskudztwem. Trzymam za niego kciuki z całej siły i wierzę, że mały da radę. Wkońcu ma jeszcze wiele do zrobienia na tym świecie. Pisz jak postępy w leczeniu. Życzę maluszkowi mnóstwo siły i zdrówka. Pozdrawiam
_________________ Mamuś ur. 01.08.1955 - zm. 28.11.2011 godz.22.27 (*) .
Operacja usunięcia chorej nerki wraz z okolicznymi węzłami (również były zaatakowane przez nowotwór) powiodła się. Aktualnie maluszek wraca do sił. Około 24 lutego będą wyniki histopatologiczne i prawdopodobnie rozpocznie się chemia. Dam znać, co nowego w chorobie i rokowaniach.
Wiem, że nowotwór mocno się rozpanoszył, ale mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
Tosiu,
Leczenie guza Wilms'a stage IV wg standardow przyjetych przez American Cancer Society wyglada nastepujaco:
- przy korzystnej histopatologii i niekorzystnej histopatologii z nieznaczna iloscia komorek anaplastycznych (malo zroznicowanych czyli takich, ktore mnoza sie szybciej)
1. nefrektomia
2.a naswietlanie jamy brzusznej
2.b przy przerzutach do pluc - naswietlanie pluc (male dawki)
4. Chemioterapia (antiomycin D + vinicristine + doxorubicin) przez okolo 6 miesiecy
- przy niekorzystnej histopatologii z duza iloscia komorek anaplastycznych :
1. nefrektomia
2.a naswietlanie jamy brzusznej
2.b przy przerzutach do pluc - naswietlanie pluc (male dawki)
3. chemioterapia (vinicristine + doxyrubicin + etoposide + cyclophosphamide + mesna) przez okolo 6 miesiecy
W Europie ponoc preferuje sie podanie chemii przed chirurgia ale jak widac bolonscy lekarze sklonili sie ku rozwiazaniom amerykanskim.
Oczywiscie dalsza strategia leczenia bedzie mogla byc nakreslona dopiero po otrzmaniu wynikow histopatologii.
Wloskie proby prowadzone na przestrzeni 10 lat dowodzilyby, iz mozna uniknac obciazajacego naswietlania pluc u dzieci w syuacji gdy przerzuty do pluc reaguja na podawana chemie.
W obecnym momencie strategia jest taka: rozpoczęcie chmioterapii przed otrzymaniem wyników (wyniki miały być do 14 dni po operacji, jednak wyglada na to, że się "nie wyrobią"). Lekarze stwierdzili, że ponieważ znają chorobę, nie będą czekać, a po otrzymanych wynikach odpowiednio zmodyfikują leczenie.
Chemia ma zniszczyć ogniska nowotworowe w płucach. Jeśli się nie uda, to maluszka czeka kolejna operacja - pozbycie się guzów metodą laparoskopową.
Jak widzisz Zosiu, radioterapia nie jest ujęta w leczeniu, albo przynajmniej na razie o niej nie mówią. Mam nadzieją, że cokolwiek zaplanowali, nie jest błędem.
Jak zawsze bardzo mocno dziękują Ci Zosiu za pomoc i zaangażowanie. Pozdrawiam gorąco.
Ania
Wyjaśnienie do ostatniego postu. Siostra rozmawiała z lekarzem w kwestii naświetlań. Nie zdecydowano się na naświetlanie jamy brzusznej ze względu na wiek maluszka i że na pewno nie dałby rady spokojnie "usiedzieć" podczas naświetlań, co mogłoby skończyć się poparzeniem :(
No właśnie tak to jest przy takich maluszkach, którym nie da się wytłumaczyć, żeby usiedziały spokojnie, czasem stosuje się usypianie dziecka małymi dawkami leków, jeśli nie ma do tego przeciwwskazań.
Trzymam kciuki i ściskam Was mocno
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum